XXXII

10.3K 768 478
                                    

Od autora: 4:53 idealna pora na dodanie rozdziału :D





Wieczorem stanęliśmy w czwórkę przed willą, nie pierwszy raz już tutaj byliśmy, ale Nini jak zwykle był tym bardzo podekscytowany. Zapukałem do drzwi i już po chwili otworzył nam Liam, przywitał się z nami, wymieniając krótkie uściski i przeszliśmy do salonu. Z tego, co wiedziałem, ich rodziców nie było dzisiaj w domu, bo wyjechali na weekend, więc mieliśmy wolną chatę i było już ustalone, że wszyscy zostajemy na noc. Oczywiście Niall był tym podekscytowany jeszcze bardziej.

Byłem odwrócony plecami do schodów i jako ostatni ściągałem kurtkę, kiedy reszta przeniosła się już na dół, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu.

– Bu – usłyszałem tuż przy uchu.

Zaśmiałem się i odwróciłem w jego ramionach, a potem go pocałowałem.

– Cześć – przywitałem się. – Wiesz, że śpię dzisiaj z tobą?

Louis uśmiechnął się do mnie cwaniacko, a jego ręce powędrowały na moje pośladki. Przyciągnął mnie mocniej.

– Nie mogę się doczekać – powiedział.

Pocałowałem go delikatnie, ale odskoczyłem jak oparzony, kiedy usłyszeliśmy głos Zayna.

– No wreszcie. Poziom hormonów między wami był już nie do zniesienia.

– Zayn! – upomniał go brat.

– Wierz mi, to nie jest przyjemne. Wyczuwam zmiany waszej gospodarki hormonalnej, która wariuje, kiedy jesteście w tym samym pomieszczeniu.

Chyba nie przemyślał tego, co właśnie powiedział, ale jak zauważyłem, cholernie wkurzył tym Louisa, który momentalnie zniknął i pojawił się w miejscu, w którym przed chwilą stał Zayn, a Zayn... Cóż... Opadł właśnie na kanapę z takim impetem, że ta przesunęła się o dobre pół metra, a to wszystko wydarzyło się w ciągu jakiejś sekundy...

– Louis! – skarciłem go, kiedy starszy z wampirów się zaśmiał.

– To nie było mocno, Harry – odpowiedział mi Zayn. – Wierz mi.

– Nie? – zapytałem zdezorientowany, a on pokręcił tylko przecząco głową, nadal szczerząc zęby.

Ale jak? Przecież on właśnie przeleciał przez pół salonu i przesunął cholerną kanapę! To nie było mocno? Spojrzałem na Louisa. Chyba powinienem zacząć się go bać...

– Skarbie, mamy coś dla ciebie – usłyszałem Liama.

Wampir podszedł do mnie i już po chwili na mojej ręce założył kolejną rzemykową bransoletkę, tym razem brązową i plecioną.

– Prezent z Bali – oznajmił.

Wyszczerzyłem zęby. Było mi cholernie miło, że o mnie pamiętali.

– Dziękuję. Nie spodziewałem się.

– O rodzinie trzeba pamiętać – powiedział Zayn, który zjawił się obok swojego chłopaka i cmoknął go w policzek. Nienawidziłem, kiedy oni przemieszczali się tak szybko, poza tym zaskoczyło mnie, że wspomniał o rodzinie, przecież ja nie byłem do nich żadną. – Pochwal się – nakazał i Liam wyciągnął lewą rękę w moją stronę, a ja nie bardzo wiedziałem, o co chodzi.

– Pobieramy się. W sylwestra.

– Tak, zajęło im to jakieś sto lat – dopowiedział Louis.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz