Od autora: ok przyznaję... Nie mogłam się doczekać tego rozdziału :D
Mam nadzieję, że też się pośmiejecie, jak ja :D :D :D
Enjoy Robaczki! :D
W niedzielę niechętnie rozstałem się z dziewczynami, ale musieliśmy wrócić. Już wtedy, kiedy ściskałem je na pożegnanie, zacząłem za nimi tęsknić, miałem jednak nadzieję, że dzięki Niallowi będziemy się widzieć częściej.
Nikt nie komentował sytuacji między mną a Louisem, ale i tak wszyscy wiedzieli, po pierwsze dlatego, że krzyczałem na cały dom, a po drugie unikałem go jak ognia. Nie odezwaliśmy się do siebie przez całą drogę powrotną. On nie zamierzał za mną biegać i ja za nim też.
Resztę dnia spędziłem na odsypianiu, budząc się nad ranem. Nieprzytomny zszedłem do kuchni, bo to właśnie cholerny głód wygonił mnie z łóżka o tak wczesnej godzinie. O tej porze z reguły moja mama wybierała się do pracy jeśli miała poranną zmianę i tak było też dzisiaj. Siedziała przy stole, popijając kawę, kiedy ja jak duch przemknąłem obok niej, otworzyłem lodówkę i po prostu zacząłem się w nią tępo gapić, bo nie miałem pojęcia, na co mogę mieć ochotę o jakiejś piątej rano.
Oparłem głowę o otwarte drzwi i oczy dosłownie zaczęły mi się zamykać. Tak, zasypiałem na stojąco.
– Harry – usłyszałem i spojrzałem na nią, bo jej głos trochę mnie otrzeźwił. – Po prostu weź coś i ją zamknij.
Ponownie przeniosłem otępiały wzrok na lodówkę. Mleko? Mleko było w porządku...
Wyjąłem karton i zamknąłem drzwiczki, po czym ruszyłem w stronę szafki z kubkami, wyciągnąłem jeden, zalałem go do pełna i wstawiłem do mikrofalówki. Nie lubiłem zimnego mleka, zwłaszcza w środku nocy. Chwilę później (znowu) ze snu wyrwał mnie charakterystyczny dzwoneczek, więc wyjąłem kubek i usiadłem z nim przy stole. Upiłem łyk.
– Harry, co masz na szyi?
Szyja... Mhm... Tak... Dobrze... Oczy same mi się zamykały.
Szyja...
Kurwa!
Momentalnie się obudziłem. W rozciągniętym t-shircie, który wziąłem sobie do spania, idealnie było widać dwa małe ślady.
– E... Znaczy... Wiesz, mamo... Lou ma jeszcze te zęby wampira z Halloween... Po prostu je... Znaczy, sprawdzaliśmy, jak działają – jąkałem się.
– I wziął je na ten wasz wyjazd? – zapytała i czułem, że w ogóle nie uwierzyła w moje wyjaśnienie.
– A czemu nie? – zapytałem tępo, na szczęście już nie pytała.
Nie mam pojęcia czy ta cholerna Ashley wyczuwała, że coś było między nami nie tak, ale zjawiła się już z samego rana.
– Cześć, Louis – zaszczebiotała, siadając przed nami, a ja zmierzyłem ją chłodnym spojrzeniem, jednak nawet nie zwróciła na mnie uwagi. – Jak ci minął weekend?
– Świetnie – odpowiedział wampir.
– To znaczy? – dopytała, a Louis posłał jej wymuszony uśmiech.
– Byłem z Harrym i kilkoma znajomymi nad jeziorem. Wiesz... Imprezy, seks...
Przyciągnął mnie do siebie i dostałem buziaka w czoło, na co Ashley skrzywiła się z obrzydzeniem, a ja wyszczerzyłem do niej zęby. Mimo tego, że byliśmy pokłóceni, nie byłem w stanie oprzeć się okazji do wkurzenia tej głupiej dziewczyny, nawet demonstracyjnie cmoknąłem wampira w policzek.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.