LIV

7.9K 605 699
                                    

Od autora: więc... byłyśmy z dziewczynami na Dunkierce... Mega i to nie tylko ze względu na Hazziątko :D

Cały film w stresie, końcówkę przepłakałam...

Ale najlepszy był moment, kiedy Harry krzyczy "Żabojad!".

Dostałam takiego niekontrolowanego napadu śmiechu, że przez jakieś pięć minut V musiała mnie szturchać, żebym się ogarnęła, bo ludzie na mnie dziwnie patrzą. 

Więc jeśli ktoś przypadkiem był w sobotę w kinie i taka jedna się pizgała w połowie filmu - to byłam ja :D  

A teraz enjoy Robaczki :D :*






Byłem przerażony, kiedy kelner postawił przed nami około pięćdziesięciocentymetrową pizzę.

– Ee... Niall... – zająknąłem się. – Przecież nie jesteśmy w stanie tego zjeść.

– Oczywiście, że jesteśmy – odpowiedział mój przyjaciel, jednak ja nie byłem tego taki pewien. Rozmiar tej pizzy całkowicie mnie przerażał.

Patrzyłem z podziwem jak Horan bierze do ręki pierwszy kawałek i wgryza się w niego z rozkoszą, po czym wziąłem głębszy oddech i sięgnąłem po jeden z trójkątów. Czarno widziałem moją przyszłość.

– No dobła, opowiaaj so tam z Lewisem – powiedział Nini z pełną buzią.

– Ogólnie – odpowiedziałem, przełykając ciężko pierwszy kęs pizzy. – Po prostu on jakoś nie angażuje się w ten związek.

– Wiesz, stary, jakoś wydaje mi się, że jest inaczej, przecież on świata poza tobą nie widzi.

– Skoro tak jest, to dlaczego nie potrafi powiedzieć, że mnie kocha? – zapytałem i dobra, Horan, proszę bardzo... Gadaj, bo chętnie poznam opinię tego waszego głupiego klubu.

– Ty jesteś głupi, przecież on od początku jest taki uczuciowo niemówiący, poza tym nie liczy się gadanie, tylko to, co robi, a z tego co mi się wydaje, on akurat coś robi – powiedział, wpychając sobie kolejny kawałek do ust.

Sam ugryzłem kawałek swojej i cholera, Niall zawsze miał nosa do jedzenia, jeszcze nie zdarzyło się, żeby zamówił coś niedobrego, a pizza była rewelacyjna.

– No w połównaniu do ciebe, bo ty siągle tylko szukas pretekstu, zeby się z nim kłóciś.

Że, kurwa, co? Czy ja się przesłyszałem?

– Nieprawda – zaprzeczyłem od razu. – Wcale nie kłócę się z nim przez cały czas.

– Dobra, dobra – odpowiedział. – Od samego początku albo się kochacie, albo się nienawidzicie. To jest chore, stary, wiesz?

Już otwierałem usta, żeby coś podpowiedzieć, kiedy Nini odezwał się ponownie.

– Moglibyście w końcu zacząć współpracować, zamiast ciągle robić sobie na złość – oznajmił, jakby był jakimś cholernym specjalistą od związków. – Ale z Ziamem na naszym zebraniu doszliśmy do wniosku, że wy chyba lubicie te wasze wojny.

Wpatrywałem się w przyjaciela zaskoczony i szczerze, byłem w takim szoku, że dopiero po chwili zrozumiałem, że wyglądam jak kretyn, kiedy zastygnąłem z kawałkiem pizzy koło ust i otwartą szeroko buzią. Ugryzłem kawałek.

– To chyba sedno waszego związku – dokończył Horan.

Czy mój przyjaciel wcześniej też był taki przemądrzały?

– Dobra – powiedziałem. – Mniejsza z tym, porozmawiam z nim, jak wróci. Powiedz lepiej, jak ci się układa z Joyce.

Tak! Naprawdę chciałem zmienić temat.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz