Od autora: nie zaginęłam... mam tylko małe opóźnienie...
Enjoy :D
Obudziłem się rano i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było uśmiechnięcie się szeroko. W ramionach nadal trzymałem misia, z którym zasypiałem i okej, może byłem odrobinę romantyczny... Zerknąłem na zegarek i dosłownie zerwałem się z łóżka. Dlaczego, do kurwy, nikt mnie nie obudził? Była jedenasta, a przecież umówiłem się z Louisem w południe. Wyciągnąłem z szafy czarne rurki, wzorzystą niebieską koszulę i bieliznę, i popędziłem do łazienki. Ostatnio zaczynałem być mistrzem ekspresowych pryszniców.
Czterdzieści pięć minut później byłem już praktycznie przyszykowany i zszedłem do kuchni coś zjeść.
– Harry – powiedziała moja mama, która akurat przygotowywała obiad. – Dzwonił Louis i mówił, że może się spóźnić kilka minut.
– Dlaczego? – zapytałem odruchowo.
– Nie wiem, rozmawiał z tatą.
Jęknąłem w duchu.
– I co? Znowu mam wrócić przed dwudziestą drugą?
– Nie ja tutaj ustalam zasady, synu – powiedziała i okej, właśnie miałem ochotę strzelić sobie w łeb.
– Traktujecie mnie jak dziecko, a przecież Lou był tutaj nie jeden raz, teraz tylko ubzduraliście sobie, że coś z nim jest nie tak, bo ze sobą chodzimy. Jestem odpowiedzialny, gdyby to do was nie dotarło – wybuchnąłem, po czym odwróciłem się na pięcie i wyszedłem stamtąd wkurzony, już odechciało mi się jeść i wolałem poczekać na Louisa w swoim pokoju.
Wypadłem z domu, kiedy tylko zobaczyłem znajome porsche na podjeździe i zanim Louis zdążył zareagować, otworzyłem drzwi od strony pasażera. Chciałem usiąść, ale cholera... Nie było gdzie. Tomlinson wziął kwiaty, robiąc dla mnie miejsce, a gdy usiadłem, po prostu mi je wręczył. Dlaczego to było tak strasznie miłe, kiedy dostawałem od niego po raz kolejny jakiś piękny bukiet?
No dobra! Byłem romantyczny! I zaczynałem uwielbiać bycie rozpieszczanym przez wampira.
Zanurzyłem nos w kwiatach.
– Pięknie pachną, dziękuję – powiedziałem i tym razem to ja pocałowałem krótko Louisa. – Co to za kwiaty?
– Piwonie – odpowiedział.
Uśmiechnąłem się do siebie. To było naprawdę miłe dostać bukiet pięknych, różowych i niesamowicie pachnących piwonii.
Kurwa...
Chyba byłem zakochany...
– Okej, to gdzie idziemy? – zapytałem, zamykając za sobą drzwi samochodu, kiedy już dotarliśmy do Chicago. Dzisiaj było naprawdę upalnie i chyba nie miałem ochoty brać ze sobą kurtki, przecież mogła zostać w aucie.
– Najpierw coś zjesz, bo przez pół godziny słuchałem, jak burczy ci w brzuchu.
– Nie jestem głodny – zaprotestowałem.
Oczywiście to było kłamstwo, bo nie zjadłem dzisiaj nic. Po małej kłótni z mamą nie miałem zamiaru schodzić do kuchni po raz kolejny i wolałem udawać obrażonego na cały świat, a przez to już dawno zacząłem być głodny, chociaż mój żołądek i tak zachowywał się bardzo cicho.
– Harry, tak się składa, że słyszę dużo więcej, niż ci się wydaje.
– Dobra – powiedziałem. – Idziemy coś zjeść, ale mam kilka pytań.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.