IV

9.8K 740 1.4K
                                    

Wyciągnąłem Nialla na popołudniowe zakupy. Potrzebowałem nowych ubrań, a poza tym uważałem, że w pełni mi się to należało po rozrywce, jaką przez ostatnie tygodnie szkoły fundował mi pan „jestem zbyt idealny". Zwłaszcza wczorajszej. Do tego chciałem coś zmienić w moim stylu, więc zacząłem szukać czegoś innego. Może czerń?

Przeglądałem się właśnie czarnemu t-shirtowi z narysowanymi na nim ustami i zębami wampira, kiedy ktoś za moimi plecami odezwał się, a ja o mało co nie dostałem zawału na dźwięk znanego mi głosu.

– Odłóż to, Harry. Nie będzie ci pasować.

Odwróciłem się.

– Zayn – powiedziałem. – Ale mnie przestraszyłeś.

Chłopak opierał się o ścianę sklepu, wpatrując we mnie, krzyżując ręce na piersi i szczerząc zęby, ale odepchnął się od niej i podszedł do mnie.

– Właśnie widzę – stwierdził. – Nie chciałem, stary.

Uśmiechnąłem się, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć, Zayn odezwał się ponownie.

– Hej, Louis! Chodź tutaj, Harry znalazł coś dla ciebie.

Podążyłem wzrokiem w miejsce, do którego przemawiał chłopak i rzeczywiście zobaczyłem tam Louisa. A zapowiadał się taki piękny dzień, pierwszy bez Tomlinsona po kolejnym tygodniu szkoły. Młodszy z braci podszedł do nas i zmierzył mnie wzrokiem, a potem zlustrował nadal trzymaną przeze mnie koszulkę.

– Bardzo zabawne – odburknął.

Chciałem ją odłożyć, ale Zayn wyciągnął mi ją z ręki, sprawdził rozmiar i ruszył do kasy z tekstem „kupię ci ją braciszku" i szerokim uśmiechem. Zaśmiałem się i poszedłem za nim, zostawiając Louisa, który naburmuszył się jeszcze bardziej. Przy kasie znalazłem też Nialla i oczywiście, kiedy tylko zobaczył, z kim byłem, dostał czegoś w rodzaju euforii. Nie, żebym od wczoraj słuchał jego opowieści o tym, jak bardzo był zachwycony Tomlinsonami i szczerze, miałem go już odrobinę dość, zwłaszcza że w ogóle nie zauważał, ile wad miał Louis, bo faktycznie do Liama i Zayna nie byłem w stanie się przyczepić.

– Chodźmy coś zjeść – zaproponował Zayn, kiedy zapłacił i dołączyli do nas także jego chłopak i brat.

– Pewnie! – odezwał się Niall, zanim zdążyłem zareagować w jakikolwiek sposób.

– Sushi?

Przytaknąłem tylko, bo mój przyjaciel ochoczo kiwał głową. Co innego miałem zrobić?

Po pierwsze, Horan nigdy w życiu nie odmówiłby, gdyby ktoś zaproponował mu cokolwiek do jedzenia, a po drugie, od wczoraj był tak oczarowany rodziną Tomlinsonów, że nie przepuściłby okazji do spędzenia z nimi czasu. Jedynie ja i Louis nie byliśmy zachwyceni tą sytuacją, chociaż ja byłbym, gdyby szli z nami jedynie Zayn i Liam, ale z szatynem nie miałem dobrego kontaktu od samego początku. Bądźmy szczerzy, charakter miał straszny. Nie miałem jednak zamiaru przez niego źle się bawić, dlatego szczerzyłem zęby, słuchając chłopaków, podczas gdy Louis dreptał za nami trochę z tyłu, obrażony prawdopodobnie na cały świat.

Kiedy dotarliśmy do restauracji, Louis niestety usiadł między mną a Niallem i raczej nie mogłem liczyć na żadną zmianę, więc skupiłem się na rozmowie z Liamem. Zajęliśmy miejsce w rogu, a Zayn poszedł złożyć zamówienie.

– Zamówiłem ci coś krwistego, mój braciszku – oznajmił, kiedy wrócił.

Louis zmierzył Zayna morderczym spojrzeniem.

– Żarty się ciebie dzisiaj trzymają – odpowiedział mu. – Poza tym nie jestem głodny.

– Przecież lubisz świeże mięso. Jeszcze ciepła krew najlepsza, nie?

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz