LXXII

7.5K 558 626
                                    

Od autora: oprócz tego poniżej został nam już tylko ostatni rozdział i epilog :( 

Ehh... smutno mi, że ten  etap w moim życiu się kończy :( 




George przejął obowiązki Louisa, kiedy sen wreszcie zaczął ze mną wygrywać.

Para młoda oczywiście zniknęła w pewnym momencie na swoją noc poślubną, ale z tego, co się orientowałem, wyjeżdżali gdzieś na kilka dni nadrobić zaległości. Nie obyło się bez małej kłótni, kiedy dowiedziałem się, że ze względu na mnie nie wyjeżdżają nigdzie na miesiąc miodowy, a przynajmniej dopóki nie urodzę. Nie powinni się tak dla mnie poświęcać, jednak oboje zgodnie twierdzili, że to tylko kolejna podróż, taka sama jak wszystkie poprzednie. W każdym razie nie podobało mi się ich podejście, ale i tak nic nie miałem do gadania w tej kwestii.

Po ich zniknięciu posiedzieliśmy z Louisem jeszcze kilka minut, w ciągu których Victoria wyciągnęła mnie na parkiet pomimo moich protestów, bo ja naprawdę nie umiałem tańczyć bez Lou, kiedy jednak padło „chyba nie odmówisz przyszłej teściowej?" zrobiłem się cały czerwony i ostatecznie poszedłem z nią. Podejrzewam, że w tym czasie wampir leżał pod stołem, pękając ze śmiechu.

Nie miałem ochoty w ogóle się budzić, więc obróciłem się na brzuch i otuliłem szczelniej kołdrą. Zasypiałem, kiedy zorientowałem się, że coś było nie tak, więc podniosłem głowę i rozejrzałem się, upewniając, że wampira faktycznie nie ma w łóżku, z łazienki dobiegał jednak szum wody, więc prawdopodobnie siedział pod prysznicem.

– Louis?

Nie otrzymałem odpowiedzi, jednak w ciągu kilku następnych minut wyszedł stamtąd jedynie w bokserkach i to zupełnie nie pomagało mi trzeźwo myśleć. Dlaczego Louis Cholerny Tomlinson musiał być taki przystojny?

Położył się obok mnie na łóżku z takim uśmiechem, jakby wiedział, co chodzi mi po głowie. No dobra, przyznaję, ostatnio po głowie chodziły mi tylko dwie rzeczy – seks i masło orzechowe.

Pieprzone hormony.

Ułożyłem się wygodniej i oparłem głowę na łokciu, po czym przyciągnąłem wampira do pocałunku, wplatając palce w jego mokre włosy. Całowaliśmy się leniwie, a Louis przyciągnął moje biodra do swoich.

– Musimy porozmawiać – wyszeptał mi w usta, po czym odsunął się, przez co byłem odrobinę zdezorientowany, jednak on jak zawsze miał plan. Usiadł, opierając się o zagłówek łóżka i wciągnął mnie na swoje kolana.

– Dobrze, więc oczekuję wyjaśnień – powiedziałem.

– Pytaj. Co chcesz wiedzieć?

– To był twój dziadek? Ten, który jest królem, tak?

Tomlinson pokiwał głową, a ja wpatrywałem się w niego, obrysowując przy okazji kontur jego tatuażu na klatce piersiowej.

– Niestety. Nikt nie zapraszał go na wesele, ani nikt o nim nie wspominał, ale on musiał jakimś sposobem się dowiedzieć. Nie utrzymujemy z nim kontaktu, więc nikt nie był zachwycony jego obecnością.

– A jednak tam byłeś, u niego – powiedziałem.

Pamiętałem przecież, że wampir zniknął jakiś czas temu, a po tym, co mówił ten psychopata, dodałem jedno do drugiego i wyciągnąłem takie, a nie inne wnioski.

– Tak, mój niedawny wyjazd. To wtedy pojechałem do niego po zgodę, chociaż nie było łatwo ją uzyskać.

Pokiwałem głową, czekając na to, co jeszcze powie, ale jak na razie wszystko się potwierdzało.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz