LVIII

8.1K 689 527
                                    

Ulepimy dziś bałwana? 

No chodź zrobimy toooo...........

Trochę mi pizga dzisiaj, ale to nic :D :D :D

Przegrzałam się może... :D

-- Koniec notki --

Enjoy :D




Louis zignorował moje usilne prośby zostania na tej polance do końca życia i właśnie dlatego następnego dnia trafiłem do domu Tomlinsonów.

– Harry, skarbie – usłyszałem Victorię, która natychmiast znalazła się przy mnie i chwyciła w ramiona. – Wiesz, zastanawiałam się nad zaproszeniem twoich rodziców na święta.

– Obchodzicie święta? – zapytałem i okej, byłem tym totalnie zaskoczony. Nie przypuszczałem, że oni w ogóle wiedzą, co to jest.

Kobieta zachichotała.

– Właściwie nie, ale to dobra okazja, żeby się lepiej poznać z twoimi rodzicami, w końcu jesteście z Lou parą.

– No dobrze – powiedziałem.

– Ale musisz mi pomóc, bo nie mam pojęcia, jak to się robi. Czytałam, ale wiesz, lepiej jeśli ktoś się na tym zna – dodała.

– Pewnie, że pani pomogę... Znaczy ci – poprawiłem się i uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie, na co kobieta przytuliła mnie po raz kolejny, mówiąc, jak bardzo cieszy się z mojej pomocy.

Właściwie do świąt zostało tylko kilka dni. I cholera! Musiałem kupić prezent dla Lou, a nie miałem pojęcia, co miałoby to być, chyba powinienem podpytać o to Liama, bo jakoś Zayna wolałem ostatnio unikać.

Nie wiem, kiedy kilka minut później oderwałem wzrok od oglądania tego filmu i skupiłem się na Lou, ale lubiłem na niego patrzeć, był taki idealny. Nikt jeszcze nie wiedział, że wampir nie jest już zwykłym Louisem Tomlinsonem, teraz był Louisem Moim Narzeczonym Tomlinsonem, ale czekaliśmy z tą informacją na odpowiedni moment. I może właśnie ta rodzinna kolacja będzie idealna?

– Louis, twój chłopak chyba czegoś oczekuje – usłyszałem i spojrzałem zdezorientowany na Liama. Co?

– Nie, ja po prostu tylko się zamyśliłem – zacząłem tłumaczyć się od razu.

– Ciekawe, o czym myślałeś – wtrącił się Nini. – Pewnie jak wyciągnąć Tommo na górę.

Posłałem przyjacielowi wymuszony uśmiech.

– Jak króliki.

– Mówisz o sobie, Zayn? – zapytał Louis, na co parsknąłem śmiechem, bo Lou chyba trafił w czuły punkt chłopaków, jego brat wyglądał, jakby się obraził, a Liam był wyraźnie zawstydzony.

– Idę po coś słodkiego – oznajmiłem i wstałem z kanapy.

Poszedłem na parter do kuchni, gdzie nie zastałem nikogo, ale wiedziałem, że mogę czuć się tutaj jak u siebie, dlatego po prostu otworzyłem lodówkę napełnioną przez wampiry na potrzeby moje i Nialla, który w odróżnieniu ode mnie, regularnie ją opróżniał, ale nie znalazłem nic ciekawego, więc postanowiłem przeszukać szafki.

Bingo! Znalazłem masło orzechowe, sok bananowy i słodkie pianki.

Zrobiłem sobie dwie kanapki, wypychając się w międzyczasie piankami jak chomik, nalałem soku do szklanki i wróciłem do reszty. Usiadłem na swoim miejscu, w jak najdalszej odległości od Zayna, którego ostatnio po prostu się bałem i zająłem się jedzeniem. Po chwili zauważyłem, jak starszy z braci przygląda mi się uważnie, ale odwrócił wzrok, kiedy tylko nasze oczy się spotkały. Może po prostu nadal był wkurzony, że Louis i ja jednak jesteśmy razem. Już widzę jaka awantura byłaby, kiedy dowiedziałby się o naszych zaręczynach. Nigdy nie pomyślałbym, że to Zayn nie będzie mnie lubił.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz