Od autora: jak zawsze dzięki V nucę jakąś zboczoną piosenkę... Od piątku! Fuck u betta czy coś... Mam dość, ale ta melodia się tak wryła w mój mózg, że niczym jej zwalczyć nie mogę :(
Ona zawsze coś znajdzie...
Wgl wiosna idzie... Trzeba by ruszyć tyłkiem... Biegać czy coś...
Taki piękny dzień był dzisiaj :D Jak ja tęskniłam za słoneczkiem. Wy też?
Oby takich więcej :D
Więc... Secesyjna się nam zbliża... I to nie był mój głupi pomysł, to był V głupi pomysł... Niedługo się wyjaśni ale jeszcze nie dzisiaj... :D Jak mi to oznajmiła to ręce mi opadły... Czemu ja jeszcze nie dostaję odszkodowania za przebywanie z nią?
Zasnąłem nad laptopem, przeglądając te wszystkie strony, a po przebudzeniu się zjadłem tylko szybkie śniadanie, bo mama nie dała mi spokoju i poszedłem do biblioteki.
– Dzień dobry – przywitałem dość pulchną starszą bibliotekarkę. – Gdzie znajdę coś o wampirach? Chodzi mi o teksty naukowe.
Uniosła brwi, uznając mnie chyba za niezbyt pełnego rozumu, ale podała mi lokalizację, więc poszedłem we wskazanym kierunku i po ominięciu kilku ogromnych regałów, znalazłem to, czego szukałem. Zacząłem przyglądać się książkom, nie było ich wiele, ale miałem nadzieję, że znajdę to, czego szukam. W końcu wyciągnąłem kilka najlepiej zapowiadających się egzemplarzy i poszedłem usiąść do stolika.
Nawet nie spostrzegłem, kiedy parę godzin później ta sama bibliotekarka poprosiła mnie o wyjście. Czy siedziałem tutaj już od tylu godzin?
Wstałem i odłożyłem kilka książek, które już przejrzałem na wózek, a potem wziąłem resztę i swoje notatki, które zrobiłem, ale zanim wyszedłem, poprosiłem jeszcze o „Zmierzch". I okej, właśnie teraz ta bibliotekarka stwierdzała, że jestem kompletnym kretynem, a ja nie miałem ochoty kłamać i wymyślać jak bardzo potrzebuję tego do szkoły, więc milczałem. Niech sobie myśli, co chce.
Tak właśnie minął mój weekend. Dopasowywałem fakty z książek do moich obserwacji. Nie wiedziałem, czy to ja nie zwariowałem, ale jeśli nie, a nigdy nie miałem umysłowych problemów, to wszystko wskazywało na to, że Louis Tomlinson był wampirem i prawdopodobnie jego rodzina także, chociaż o nich nie posiadałem zbyt wielu informacji, wnioskowałem to raczej po tym, że gdyby byli normalni, Louis by z nimi nie mieszkał.
Więc...
Louis Tomlinson, jak zauważyłem, miał znakomity słuch.
Jak wampir.
Potrafił się pojawiać nagle, no i znikać, a to prawdopodobnie dlatego, że był po prostu szybki.
Jak wampir.
Na pewno był silny i to był chyba mój najlepszy argument, bo kto normalny był w stanie złapać ogromne, walące się na mnie drzewo.
Czyli jak wampir.
Był cholernie uczulony na srebro, to akurat sam sprawdziłem, chociaż po jego reakcji zastanawiało mnie raczej czy ono go powoli nie zabijało, coś jak oblanie kwasem i powolna śmierć w męczarni. Mniejsza z tym. W każdym razie był uczulony na srebro.
Jak wampir.
I pił krew, to też widziałem na własne oczy.
Czyli po raz kolejny – jak wampir.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.