LXIII

7.8K 625 1.4K
                                    

Sooo......

Wróciłam :D 

Właśnie takiej zmiany środowiska potrzebowałam :D 






Obudziłem się, kurczowo trzymając poduszkę, kiedy na dworze było już bardzo jasno. Podniosłem głowę i rozejrzałem się nieco nieprzytomnie po pokoju. Na szafce nocnej stała szklanka mleka i pełen biszkoptów talerzyk, wampir natomiast leżał za moimi plecami, kiedy ja zajmowałem połowę łóżka zwykle należącą do niego. Musiałem wyglądać fatalnie, bo zaśmiał się od razu.

– Uwielbiam to, jak wyglądasz, kiedy budzisz się rano.

Chyba nie docierało do mnie, co powiedział, bo po prostu zamruczałem sennie, odwróciłem się i wtuliłem w Louisa z zamiarem ponownego zaśnięcia.

– Kupiłeś mi biszkopty...

– Tak, ale spałeś kiedy wróciłem i nie miałem serca cię budzić.

– Dziękuję – odpowiedziałem, ale to było takie miłe z jego strony.

Leżałem i nadal zasypiałem, gdy Tomlinson odezwał się ponownie.

– W nocy spadł śnieg – powiedział. – Idealnie na święta.

Podniosłem głowę. Śnieg? Od razu byłem rozbudzony. Uwielbiałem, kiedy na święta był śnieg.

– Lou, ulepimy bałwana? To będzie tak fajnie wyglądało – zaproponowałem, na co spojrzał na mnie zaskoczony.

– Nie jesteś na to za stary? – zapytał.

– Musisz się przyzwyczajać, zostaniesz tatą, Lou – przypomniałem, a wampir zaśmiał się, jednak chyba nie miał zamiaru ruszyć tyłkiem. – Dobra – oznajmiłem. – To pójdę do Liama. On panuje nad śniegiem? To woda, więc?

Liam i śnieg byli bardzo kuszącą opcją. Uwielbiałem, kiedy pozwalał mi bawić się tą swoją mocą i to nie było głupie, żeby ulepić tym sposobem bałwana. Miałem zamiar tak zrobić, kiedy tylko przestanę być tak leniwy i wyjdę z łóżka. I oczywiście, kiedy przestanie mnie mdlić, na co chyba liczyć nie mogłem.

Wtuliłem się ponownie w Louisa, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

– Chwila – powiedział natychmiast wampir, po czym momentalnie zniknął z łóżka i wrócił na nie w ciągu sekundy.

Wręczył mi swoją koszulkę i bokserki, a ja niechętnie wykopałem się z ciepłej pościeli, żeby je ubrać, po tym drzwi uchyliły się i spojrzałem na przybysza, którym okazał się Zayn.

– Ja pierdolę, ile tutaj balonów – oznajmił, próbując przejść, na co uśmiechnąłem się odruchowo. – Jak się czujesz, Harry? – zapytał.

– Dobrze – odpowiedziałem, śledząc wzrokiem starszego z braci, który właśnie siadał na łóżku.

– Mogę?

Wskazywał na mój brzuch, a ja domyśliłem się, że chce go dotknąć. Pokiwałem twierdząco głową, podciągnąłem koszulkę i uniosłem się odrobinę, opierając na łokciach, a po chwili poczułem chłodną rękę Zayna.

– To dopiero szósty tydzień, Harry, ale zaczyna się już ustalać gonadalna tożsamość płciowa.

Spojrzałem na niego zdziwiony, unosząc wysoko brwi. Że co, do cholery?

– To znaczy? – zapytałem, a wampir wyszczerzył do mnie zęby i chyba lekko bawiło go, że nie miałem pojęcia, o czym do mnie mówił.

– Będziecie mieli dziewczynkę.

Through the darkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz