Od autora: dzisiaj notka brzmi: dobranoc, bo chyba zaraz odjadę hehe :D
enjoy!
Spojrzałem na zegarek. Była trzecia w nocy, ale ja musiałem wstać, bo tak cholernie chciało mi się pić. Przekręciłem się na łóżku i rozejrzałam dookoła, byłem w pokoju Lou, jednak jego nie było. Odruchowo zmarszczyłem brwi, no dobra, pokój rozumiałem, ale gdzie podział się wampir?
Niechętnie wykopałem się spod ciepłej kołdry, ale niestety potrzeba była silniejsza. W domu było ciepło, ale i tak podszedłem do szafy i wziąłem sobie jakąś pierwszą lepszą bluzę Tomlinsona, po czym włożyłem ją, zasuwając zamek jak najszczelniej.
Ciekawe, gdzie znowu podział się ten cholerny wampir – przemknęło mi przez głowę i właśnie z tą myślą wyszedłem z jego sypialni. W pierwszym odruchu pomyślałem, że może być w pokoju Zayna i Liama, a że znajdował się on praktycznie na wprost naszego, po prostu zapukałem i nie czekając na odpowiedź, otworzyłem drzwi, po czym momentalnie stanąłem jak wryty.
Scena, która rozgrywała się przede mną... Cóż... Chyba wolałbym jej nigdy nie zobaczyć. Wyszeptałem jedynie ciche „przepraszam" i jak najszybciej stamtąd wyszedłem.
Boże!
Teraz będę miał uraz na całe życie. Jakby nie mogli sobie powiesić jakieś kartki na drzwiach z napisem „nie przeszkadzać" albo coś takiego.
Przez chwilę stałem wmurowany w podłogę, próbując wyrzucić z pamięci obraz nagiego Liama na twarzy swojego chłopaka, ale w końcu potrząsnąłem głową i ruszyłem po schodach na parter. W całym domu panował przyjemny półmrok i nie musiałem się bać, że w coś uderzę i narobię hałasu, chociaż... Przecież oni i tak nie spali, więc co za różnica. Wszedłem do kuchni i o mało nie dostałem zawału po raz kolejny, kiedy za stołem siedział pan Tomlinson.
– Nie możesz spać? – zapytał.
– Nie, po prostu przyszedłem się czegoś napić – odpowiedziałem. – Właściwie wysłałbym Lou, ale nie mam pojęcia, gdzie on się podział.
– Pojechał z matką polować – usłyszałem, na co skinąłem tylko głową i podszedłem do lodówki.
Może nie czułem się tutaj tak do końca jak u siebie, ale nigdy nikt nie zabraniał mi brać sobie z kuchni, co tylko chciałem. Otworzyłem ją i przeszukałem wzrokiem, ale nie znalazłem nic, na co miałbym ochotę, dlatego wziąłem puszkę coli, po czym zamknąłem lodówkę i usiadłem przy stole obok Georga, otworzyłem ją z cichym pstryknięciem, po czym upiłem łyk.
– Dawno pojechali? – zagadnąłem.
– Jakąś godzinę temu, więc niedługo powinni wrócić.
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem i zapadła cisza, jednak po chwili znowu się odezwałem.
– Nie było pana wcześniej...
– Wiesz, Harry, jestem prawnikiem, czasami wracam późno, ale bycie wampirem ma też swoje plusy, nieważne, o której godzinie wrócę, mogę spędzić czas z rodziną.
Uśmiechnąłem się. Faktycznie...
– Oczywiście – kontynuował – jeśli nie są zajęci.
Tym razem wyszczerzyłem zęby. Nie miałem pojęcia czy nawiązywał do tej dwójki na górze, ale w tym zdaniu i tak był jakiś podtekst.
Znowu milczeliśmy kilka minut, a ja powoli piłem swoją cholernie niezdrową colę.
– Wiesz, Harry – odezwał się pan Tomlinson. – Cieszę się, że Louis wreszcie kogoś znalazł.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.