– Wstajemy, Harry – przebiło się do mojej świadomości i nie, nie miałem zamiaru słuchać tego kogoś, jednak delikatne pocałunki na moich barkach zupełnie nie pomagały w ponownym zaśnięciu.
Przekręciłem się na plecy i niechętnie otworzyłem oczy. Louis leżał na łóżku w pełni ubrany i pochylał się nade mną, szczerząc zęby. Właśnie zaczynało do mnie docierać, dlaczego mnie budził. Szkoła...
– Nie musimy iść do szkoły.
– Musimy.
– Możemy spożytkować ten czas inaczej – powiedziałem, łapiąc go za t-shirt i starając się przyciągnąć do siebie.
– I tak pójdziesz do szkoły, Harry – oznajmił. – Nie kłóć się ze mną, jestem o pięćset lat starszy.
Od razu odwróciłem się plecami do niego, miałem ochotę poudawać trochę obrażonego, bo jak zauważyłem ostatnio, to działało.
– Już cię nie lubię – powiedziałem. – Masz strasznie władczy charakter, panie Louis Książę Tomlinson.
– Za to ty jesteś typową rozkapryszoną księżniczką – zaśmiał się.
– Nie jestem rozkapryszony, tym bardziej nie jestem księżniczką.
Wampir przemieścił się odrobinę na łóżku, ale ignorowałem go, nie mogłem się zdradzić przez głupią ciekawość, chociaż chciałem sprawdzić, co robi.
– Jesteś księżniczką, przecież jestem księciem i jesteś cholernie rozkapryszony, ale uwielbiam się z tobą droczyć – powiedział i poczułem ból na biodrze. O nie!
– Dlaczego mnie ugryzłeś? Będę z tym wyglądał obrzydliwie – oburzyłem się, chociaż podejrzewam, że już miałem kilka malinek w okolicy szyi i klatki piersiowej po ostatniej nocy, i gdybym nie musiał być obrażony, pewnie zupełnie by mi one nie przeszkadzały, a wręcz przeciwnie.
Tym razem poczułem ból na udzie.
– Przestań – zażądałem.
– Teraz wszyscy będą wiedzieć, że ta księżniczka należy do mnie – zaśmiał się Tomlinson. – Wstawaj, a ja zrobię śniadanie i możesz wziąć coś mojego do ubrania.
Po tych słowach zniknął (znowu!), a ja nawet nie zdążyłem odprowadzić go wzrokiem. Niechętnie zwlokłem się z łóżka i podszedłem do jego ogromnej szafy. Okej, w takim razie potrzebowałem koszulki, o której wszyscy wiedzieli, że należy do Tomlinsona. Przesunąłem jedne drzwi.
Czarne.
Czarne.
Czarne.
Czarne.
O! Białe.
Wziąłem pierwszą koszulkę z białej kupki i od razu uśmiechnąłem się do siebie. Trafiona. Biała koszulka z vansa z czerwonymi rękawami i niebieskim napisem, wszyscy wiedzieli, do kogo należy. Zadowolony poszedłem pod prysznic i naprawdę kilka minut później nie miałem zamiaru stamtąd wychodzić, bo gwiazdki w podłodze nadal świeciły, tym razem jednak dużo słabiej, ubrałem się jednak i wyszedłem z pokoju.
– Lou?
– Tutaj – usłyszałem za drzwiami na wprost mnie i pchnąłem je, wchodząc niepewnie do pokoju.
Tutaj było zupełnie inaczej niż u Lou, jednak równie niesamowicie. Dominowała przyjemna szarość, jasne drewniane meble i czarno-białe dodatki. Kto im to, do cholery, projektował? Omiotłem wzrokiem pomieszczenie, szukając wampira i dostrzegłem go przy... O kurwa! Ogromnym akwarium znajdującym się na ścianie z drzwiami.
CZYTASZ
Through the dark
FanfictionHarry wiedzie nudne życie ucznia ostatniej klasy liceum, wszystko zmienia się jednak, gdy do szkoły dołącza „nowy", który może wywrócić dotychczasowe życie Stylesa do góry nogami, zwłaszcza kiedy Harry odkryje mały, mroczny sekret Louisa.