Rozdział 12.1.

91 5 0
                                    

Przeczytaj notatkę pod rozdziałem!!!

Dedykowany najlepszej: @BialaLama


Całą noc nie zmrużyłam oka. Około godziny 6 postanowiłam iść do łazienki i doprowadzić się do porządku. Umyłam swoje ciało, a następnie zęby. Gdy spojrzałam w lustro niemal się przestraszyłam własnego odbicia... oczy miałam czerwone od całonocnego płaczu, rzęsy posklejane, a wory były jeszcze większe niż zawsze. W skrócie mówiąc: jedno nieszczęście. 

Wory pod oczami zakryłam korektorem w odpowiednim kolorze. Górne powieki potraktowałam jeszcze beżowym cieniem, a usta pomadką ochronną. Stwierdzając, że wyglądam znośnie i żadne dziecko się mnie nie wystraszy wyszłam z pomieszczenia, kierując się do garderoby. Wzięłam szare jeansy z przedarciami na kolanach i beżowy sweterek. Uprzednio zakładając bieliznę i skarpetki, odziałam się w wybrane rzeczy. 

Widząc, że Louis jeszcze śpi postanowiłam go jeszcze nie budzić. Szatyn siedział pół nocy przytulając mnie i pocieszając. Zeszłam na dół po drewnianych schodach i weszłam do kuchni. Zrobiłam naleśniki. Poszło mi to szybko, bo po dwunastu minutach były gotowe. Postawiłam śniadanie razem z gorącą kawą na stole i skierowałam się do mojego pokoju. Do kieszeni schowałam mój telefon, a następnie podeszłam do łózka.

-Lou, wstawaj zrobiłam śniadanie-potrząsnęłam lekko szarookim. Na szczęście nie utrudniał mi tego tylko oznajmił, że zaraz przyjdzie. 

Po zjedzonym śniadaniu postanowiliśmy jechać do szpitala. Już po dwudziestu minutach byliśmy pod budynkiem, który mieścił się w centrum Mullingar. W rejestracji zatrzymała nas ta sama kobieta co wczoraj, mówiąc, że przyjedzie dzisiaj policja i musimy złożyć zeznania. Podziękowaliśmy za informację i skierowaliśmy się do sali 39. Kiedy weszłam do pomieszczenia niemal od razu napłynęły mi do oczu. Podeszłam do przyjaciółki i usiadłam na krześle obok łóżka. 

Jej brązowe włosy już nie posiadały takiego blasku jak zawsze. Usta straciły swoją malinową barwę. Oczy zapadły się pod ciężarem ciężkich, zmęczonych powiek. A aksamitna, opalona, rozpromieniona skóra dziewczyny była bladziutka jak ściana przy posłaniu szpitalnym. 

-Emily, tak bardzo cię przepraszam-wyszlochałam po złapaniu ręki dziewczyny.

-Lottie, dobrze wiesz, że to nie twoja wina-odparł szarooki, siedzący po mojej lewej stronie.

-W tym problem, że moja. Mogłam dzwonić na policję gdy nie wracała przez 22. A ja głupia łudziłam się, że zaraz zawita w drzwiach z uśmiechem-mruknęłam, gładząc dłoń przyjaciółki. Oparłam głowę na ramieniu brata, a on ucałował mnie w głowę. Nagle telefon Louisa zaczął wibrować. 

-Dzwoni Harry-oznajmił, uprzednio spoglądając na ekran swojego, czarnego Iphone'a 6.

-Lou, proszę nie mów im tego przez telefon-spojrzałam na niego załzawionymi oczami.

-Nie powiem, obiecuję-pocałował mnie w czoło i odszedł do okna.

POVs LOUIS

-Siema stary. Gotowy na imprezę!-krzyknął mi do ucha Harry, zaraz po odebraniu połączenia. Westchnąłem ciężko, próbując przejść do sedna sprawy.

-Teraz chyba nie czas na imprezy-mruknąłem-Jesteś z resztą?

-Tak?-odparł niepewnie-A co się stało?

-Bierz samochód i przyjeżdżajcie szybko do szpitala-usiadłem na parapecie naprzeciw łózka Em.

-Co się stało?! Coś z Lottie, Emily?!

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz