Rozdział 59.1.

33 0 0
                                        

[22.02]

Następnego dnia obudziłam się w moim łóżku obok James'a, który słodko spał. Z tego co pamiętam zasnęłam na kanapie przy oglądaniu pierwszej części "Gwiezdnych Wojen". Emily i Louis po powrocie od razu skierowali się do pokoju, ponieważ byli "bardzo zmęczeni". Zapewne w nocy McVey zaniósł mnie do łóżka i rozebrał z rozpinanej bluzy Lou, którą wczoraj mu zabrałam. 

Leniwie przeciągnęłam się na łóżku i ziewnęłam. Po sprawdzeniu telefonu okazało się, że jest dopiero godzina siódma, co wiązało się z tym, że moi towarzysze będą spali co najmniej do dziewiątej. Więc wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, uczesałam włosy i ubrałam na siebie odpowiednie ubrania. Czyli spodenki bawełniane oraz koszulkę z przekreślonym napisem "MONDAY". Gotowa wzięłam mój telefon, ruszając do kuchni. Tam zostawiłam karteczkę dla reszty. 

"Jak coś jestem na plaży, wrócę kiedy znudzi mi się siedzenie tam samej... Spokojnie idźcie na śniadanie i basen. Jak coś wzięłam jedną z kart i mam telefon.    Wasza, Lottie <3"

Zamknęłam drzwi i już po kilkunastu minutach zasiadłam na piaszczystej plaży, obserwując piękne niebieskie wody, otaczające wyspę dookoła. Fale delikatnie odbijały się o brzeg, a troszeczkę dalej o czarne kamienie. Rano White Beach była jeszcze piękniejsza. Wszystkie bary zamknięte, cisza, spokój. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w odgłosy fal. 

A może powinnam dać drugą szansę Niall'owi? W końcu każdy pomimo drobnych błędów zasługuje na drugą-ostatnią szansę. Może gdybym mu ją dała, wykorzystałby ją jak najlepiej. Pomimo niektórych złych rzeczy, były także te dobre. Małe jednak dobre. Kochał mnie, a ja jego. Nadal go kocham... Ale to wszystko jest takie trudne...

-Babciu gdzie jesteś gdy cię potrzebuję?! Potrzebuję cię! Obiecałaś, że pomimo wszystko będziesz obok, a ja tego nie czuję. Obiecałaś, że zawsze będziesz mi pomagać w trudnych chwilach. One właśnie nastały. Co ja mam zrobić? Zapewne teraz myślisz, że ma wziąć się w garść i kierować się głosem serca, ale ja nie słyszę żadnego głosu... Obiecałaś-powiedziałam, choć nadal wiedziałam, że babcia Lizy tego nie słyszała. 

Babcia Elizabeth była matką mojego ojca. Zostawiła mnie samą całkiem samą kilka lat temu. Dokładnie trzeciego marca miało wybić dwa lata od jej śmierci. Z tą drobną blondynką byłam jeszcze bliżej niż z babcią Jasmine. Mieszkała ona w Londynie, dlatego gdy byłam malutka ona się mną opiekowała. Niestety zmarła na zawał. Po jej śmierci miałam problemy związane z depresją i zamknięciem się w sobie. Nie odzywałam się do nikogo, nawet do Lou i Emily, przez kilka miesięcy. Pomogła mi jedynie pani Muffer, moja psycholog. Było ciężko, ale pogodziłam się ze śmiercią staruszki. Przed odejściem do tamtego świata powiedziała słowa, które zapamiętałam na zawsze:

"Charlotte kochanie, proszę cię tylko o jedno... Obiecaj, że nigdy nie zrezygnujesz z marzeń, to właśnie one są nadzieją na lepsze jutro. Spełnij swoje największe, zostań najlepszym psychologiem, pomagaj dzieciom, uporaj się z ich problemami, dasz radę. Bądź szczęśliwa. Poznaj wspaniałego chłopaka, miej dzieci, dom, rodzinę. Ciesz się z życia, bo to jest najważniejsze. I proszę... Nie płacz za mną. Tam będzie mi lepiej, jednak zawsze jestem przy tobie. W twoim dobrym serduszku. Nie pokazuj temu światu swoich słabość, ponieważ wykorzysta to przeciwko tobie. Kocham cię, Charlotte..." 

Wybuchnęłam płaczem. Nie miałam już siły. Obiecałam mojej babci, że będę silna, ale taka nie byłam. Byłam za słaba. Moim jedynym pragnieniem było tylko, aby ona znalazła się obok mnie. 

Musze wybaczyć Niall'owi! Kocham go i nie warto marnować życia tylko dla tego, że chciałam pokazać mój honor. Mam go i to udowodnię. Od razu po moim przylocie do Nowego Jorku, pójdę do chłopaka. Kocham cię Niall... I ciebie też babciu...

-Lottie! Wszędzie cię szukałem, cały czas tu byłaś? Siostrzyczko, czemu płaczesz?-brat podbiegł do mnie, kucając obok. Otarł moje łzy. Kiedy zobaczył co trzymałam w dłoni, przytulił mnie do siebie. Trzymałam moje zdjęcie z babcią. 

-Znowu wspomnienia?-kiwnęłam głową-Będzie dobrze. 

-Już jest. Postanowiłam wybaczyć Niall'owi. Kocham go i nie mogę tego zmarnować-mruknęłam przez łzy.

-Lottie, nie wiem co powiedzieć. Z jednaj strony się cieszę, a z drugiej przeciwnie...

-Wiem, ale właśnie to mówi mi moje serce. Tak kazałaby mi zrobić babcia...

-Kocham cię, Lottie i będę wspierał twoją każda decyzję. 

-Też cię kocham, braciszku-przytuliłam znowu Louis'a. 

****

-Cześć-powiedziałam spokojnie. 

Jak się okazało Emily i James siedzieli w salonie, byli zdenerwowani. Blondyn przewracał nerwowo telefon w palcach, a Emi siedziała cicho, patrząc przez okno. Kiedy mnie zauważyli, prędko zaleźli się przy mnie. Najpierw przytuliła mnie Em, dając trochę oparcia. Później James porwał mnie w swoje umięśnione ramiona, wtuliłam się w niego z przyjemnością.

-Martwiliśmy się, nie było cię prawie trzy godziny-szepnął mi do ucha. Po chwili zorientowałam się, że Em i Lou się ulotnili, dając chwilę spokoju-Lotts, masz opuchnięte oczy, płakałaś. Czemu? Coś się stało?

-Chodźmy do pokoju-powiedziałam. Zasiedliśmy na łóżku naprzeciw siebie-Wczoraj opowiadałam ci o moim związku z Niall'em. Dzisiaj sobie to wszystko przemyślałam... Moja babcia zawsze mówiła, że dla ludzi których się kocha należy się druga szansa. A ja kocham Niall'a, dlatego chcę mu wybaczyć. Wiem, ze może robię źle...

-Lottie, nie robisz niczego źle-zaprotestował z lekkim uśmiechem-Kochasz go, to jest wspaniałe. Lou, ja i Emily zawsze będziemy stać po twojej stronie i wspierać pomimo wszystko-przytuliłam go. 

-Jesteś wspaniałym przyjacielem, James. 

-Wiem, wiem-zaśmiał się, a ja razem z nim. Później nic ciekawego nie robiliśmy leżeliśmy i rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Mama...

-Cześć, słoneczko! Jak tam na Filipinach? 

-Cześć, mamuś. Świetnie, jest ciepło, woda wspaniała...

-A jak Niall?

Czy ona dzwoni żeby zapytać się o Niall'a?!

-Niall?

-No tak. W końcu mogłaś zabrać jedną osobę, nie wzięłaś Niall'a?

-Nie, jest ze mną James, mój przyjaciel-oznajmiłam, spoglądając na przyjaciela. Uśmiechnął się miło i wlepił swój wzrok w moją osobę. 

-Och... Myślałam, że poleci z tobą Niall, w końcu jesteście parą.

-Nie jesteśmy parą, od dawna.

-Jak dawna?-zapytała, coś podejrzewała-Charlotte, tylko powiedz szczerą prawdę-pogroziła mi. 

-Już od świąt Bożego Narodzenia-powiedziałam nieco ciszej. 

-Od świąt?! To to wasze "chodzenie" było tylko na pokaz? Na obiedzie u Horan'ów, na balu? 

-Tak. Mamo, muszę kończyć, właśnie idziemy na obiad. 

-Charlotte ja jeszcze nie skończyłam-zerwałam połączenie. 

-Mam przesrane, do kurwy nędzy...

-Lotts, wszystko będzie dobrze, zrozumie to!-uśmiechnął się pocieszająco chłopak. 

-Ta... Wszystko jak na razie się pogarsza...

****************************


Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz