Rozdział 8.1.

96 10 0
                                    


Minął dokładnie tydzień od całego zdarzenia. Pani Maura czuła się już dobrze, żebra jak i ręka są w dobrym stanie, więc kobieta mogła dzisiaj wyjść ze szpitala. Obiecałam Ni, że z nim pojadę odebrać jego mamę z kliniki. Ta okoliczność bardzo nas do siebie zbliżyła, a Em i Brooke nie ukrywają radości z tego powodu. Pomimo, ze Jesy i Zayn wyjechali siedem dni temu i tak codziennie rozmawialiśmy na Skype. Para jest bardzo zachwycona nowym miejscem zamieszkania jak i samym miastem. Mówili także, że mieszkają bardzo blisko centrum i mają do wszystkiego blisko. 

A wracając do dzisiejszego dnia... właśnie ubierałam się w czarne ogrodniczki, pod spód założyłam malinowy T-shirt. Wykonałam lekki makijaż, a włosy zostawiłam w naturalnym stanie. W czasie przygotowań trochę rozmyślałam i naprawdę cieszy mnie fakt, że Emily i Luke dobrze się dogadują i chyba mają się ku sobie.

Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi wzięłam pieniądze i mojego Iphona w odcieniu różowego złota do kieszeni. Na dole czekał na mnie już Niall ubrany w czarne jeansy i białą koszulkę z nadrukiem logo (?) zespołu Nirvana. Na nogach chłopak miał takie same czarne Vansy, tak jak ja. Blondyn rozmawiał z moją babcią, głośno się przy tym śmiejąc.

-Już jestem, możemy jechać-odparłam z uśmiechem, gdy weszłam do przedpokoju. 

-Okej to chodźmy, moja mama już czeka. Do widzenia pani. Miało było z panią porozmawiać-uśmiechnął się serdecznie do starszej pani. 

****

Po półgodzinnej jeździe czarnym Range Rover'em byliśmy pod szpitalem. Bez zastanowienia wjechaliśmy windą na trzecie piętro kierując się do sali 208. Przywitaliśmy się z panią Maurą, Niall wziął jej torbę i wyszliśmy ze szpitala, ówcześnie zabierając wypis z recepcji. Najpierw odwieźliśmy mamę chłopaka do domu i ruszyliśmy w kierunku mojego. W czasie drogi telefon Nialla wydał dźwięk, informujący o nowej wiadomości, przerywając tym naszą rozmowę o wszystkim i o niczym.

-Louis właśnie mi napisał, żebyśmy kupili jemu i Emi coś w McDonald's-przeczytał SMSa od mojego brata.

-To jedziemy.

W drodze do McDrive śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się do piosenek lecących w radiu. Ludzie jadący obok dziwnie na nas patrzyli, ale nam to nie przeszkadzało w końcu liczy się zabawa.

Po chwili byliśmy już pod moim domem z zakupionym jedzeniem w wielkiej torbie. Z kieszeni wyjęłam złoty kluczyk z białym pomponem, następnie przekręcając go w drzwiach. W cały domu było ciemno co mnie zaskoczyło. 

-Lou, nie rób sobie jaj, zapalcie to światło-powiedziałam zdejmując buty. Spojrzałam na Niall'a, ale chłopak tylko wzruszył ramionami. Razem weszliśmy do salonu, a tu nagle zapaliły się wszystkie światła.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!-zza mebli i innych zakamarków wyskoczyli nasi przyjaciele.

Gdy na nich patrzyłam łzy leciały mi niekontrolowanie. Narobili sobie tyle trudu aby zorganizować urodziny, o których nawet zapomniałam. Mam najlepszych przyjaciół na świecie!  Wszystkim podziękowałam za życzenia i prezenty, którymi mnie obdarowali. 

-Podziękuj głównie Niall'owi- zaśmiał się mój brat, gdy go przytulałam.

Podbiegłam do blondyna rzucając mu się na szyję. Zaskoczony chłopak po chwili złapał mnie w talii, odwzajemniając uścisk. Wyszeptałam mu do ucha podziękowania i zaciągnęłam się jego zapachem. 

-Nie masz za co dziękować i najważniejsze... Wszystkiego Najlepszego!-powiedział z uśmiechem-A teraz nie gadaj tylko chodź na parkiet świętować swoją osiemnastkę!-pociągnął mnie za rękę na środek salonu gdzie wręczono mi czerwony kubeczek z jakimś alkoholem.

-Chodźcie grać w butelkę!-krzyknęła Emily. Razem z Niall'em i Louis'em skierowałam się na taras. Połowę wieczoru przetańczyła na zmianę z Horan'em, Lou, Liam'em i Styles'em. Cieszę się, że wtedy na stopach miałam trampki, a nie jakieś cholerne szpilki. Całą paczką zasiedliśmy na tarasie przy wielkim stole. 

-Jubilatka zaczyna!-postanowił Harry przekrzykując muzykę z środka domu. Przejęłam z rąk przyjaciela butelkę po wódce i zakręciłam szkłem. Wskazała Luke'a. 

-No więc przyjacielu wypij to-wskazałam na wódkę zmieszaną z piwem, sokiem, wodą i innymi napojami. Chłopak bez żadnego problemu przechylił szklankę, połykając połowę jej zawartości. Skrzywiłam się z obrzydzeniem, kiedy Luke wziął ostatniego łyka. Następny był Harry musiał nago przebiec dwa kółka wokół mojego domu. Wykonał to bez problemu, podobnie jak Hemmings swoje zadanie. Później ja i Emily siedziałyśmy już bez podkoszulek tylko w stanikach. Li dostał 'zlecenie' żeby zjadł łyżkę cynamonu. Oczywiście chłopaki wymyślili także wyzwanie dla Brooke. Mianowicie musiała wykonać striptiz, naturalnie zakończyła "pokaz" po zdjęciu spodenek i bluzki. Wykonaliśmy jeszcze kilka zadań i większość imprezowiczów postanowiła wracać do domu. Na imprezie została tylko nasza paczka dalej grając w Pytanie czy Wyzwanie. 

-Dobra teraz ostatnie wyzwanie i kończymy. 

-Lotts pocałuj naszego Horan'ka, tak samo namiętnie jak Luke Emi-zaśmiał się Li ,nawiązując do sytuacji sprzed kilku minut. Emily siedząca na kolanach wymienionego chłopaka próbowała nieudolnie zakryć włosami swoje rumieńce-A i najważniejsze chłopaki trzymajcie Louis'a-wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.

-Nie no spoko, ona jest już dorosła-zażartował Lou, podnosząc ręce w geście obronnym.

Widząc wyczekujące miny przyjaciół Niall szybko wciągnął mnie na swoje kolana jakbym nic nie ważyła. Siedząc na nim okradkiem wpiłam się w usta chłopaka tak jak polecił Liam. Ni bez zastanowienia oddał pocałunek, pogłębiając go. Jego usta smakowały wanilią! Całowaliśmy się namiętnie dopóki nie zabrakło nam tchu. Gdy odsunęliśmy się od siebie nikogo za nami nie było. 

-A teraz mam coś dla ciebie-podał mi prostokątne, czarne pudełeczko zawiązane złotą wstążką. Niepewnie spojrzałam na blondyna, a on tylko skinął głową jak te pieski w samochodach. Pociągnęłam za złoty materiał co spowodowało otworzeniem się opakowania. Moim oczom ukazała się srebrna bransoletka z dwoma medalikami. Na serduszku była literka "L" co oznaczało zdrobnienie od mojego imienia, a drugi to była koniczynka "N", Niall.

-Niall, ona jest piękna. Dziękuję-mruknęłam i przytuliłam się do przyjaciela. 

-Cieszę się, że ci się podoba. Ale mam tu jeszcze coś-podał mi pudełeczko to było znacznie mniejsze od poprzedniego, lecz tak samo zapakowane. W środku znajdował się medalik podobny do tych na bransoletce tylko ten był w kształcie balona. Marszcząc brwi spojrzałam na Horan', nie rozumiejąc co on ma oznaczać.

-Balonik oznacza twoje osiemnaste urodziny. Spójrz na tył-tak jak polecił tak zrobiłam. Z tyłu była wygrawerowana data: "10.07 <3".

-Jeszcze raz dziękuję-pisnęłam w miarę cicho, aby nie obudzić reszty. Po raz kolejny uściskałam chłopaka jak najmocniej umiałam. To były najlepsze urodziny FOREVER. 

****************************

Witam!

Z małym opóźnieniem, ale jest już 8 rozdział. Zapraszam serdecznie do głosowania i komentowania. 


Jesteś? To zostaw choć ten jeden komentarz :D 


Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz