[21.11]
-Lottie, za dwadzieścia minut mamy być przed uczelnią! Pośpiesz się!-usłyszałam przeraźliwy krzyk z dołu. Należał on oczywiście do Emily Harris, mojej kochanej przyjaciółki.
Pierwszy raz w życiu zaspałam i to jeszcze w dzień wylotu do Dakoty Północnej. Mój budzik miał zadzwonić równo o czwartej, ale postanowił pokomplikować parę spraw. Dokładnie za dwadzieścia minut musieliśmy wszyscy zjawić się przed gmachem naszego uniwersytety. Stamtąd autokarem musieliśmy przemierzyć drogę na lotnisko, droga trwała mniej-więcej pół godziny.
-Zaraz zejdę! Nie mogę znaleźć tej cholernej beanie!-jęknęłam zdesperowana.
Nagle spojrzałam na komodę i dostrzegłam odblaskowy różowy materiał, który leżał pod moją kurtką. Okazało się, że moja zguba leży w najbardziej oczywistym miejscu. Szybko wciągnęłam ją na siebie tak samo jak bomberkę. Złapałam moją walizkę, a w rękę chwyciłam czarną torbę podręczną. Z prędkością światła znalazłam się przy drzwiach wejściowych, gdzie czekali na mnie moi współlokatorzy. Odzialiśmy buty, w moim przypadku czarne Vansy, i ruszyliśmy do mojego auta.
****
-No więc z panią Jackson postanowiliśmy, że macie czas wolny do godziny trzeciej. Trenowaliśmy bardzo dużo w ostatnim czasie, dlatego możemy sobie pozwolić na trochę krótszy trening. Po obiedzie, który będzie o drugiej, macie zjawić się na dole w recepcji. Idziemy na stadion, cheerleaderki mają próbę, a wy chłopcy zagracie sobie jeden meczyk-trener Manson skończył swój monolog, na który chłopaki oczywiście zareagowali radośnie, bo przecież mogli dłużej popatrzyć na półnagie tyłki cheerleaderek.
Każdy wziął odpowiednie klucze do pokoju i razem ruszyliśmy do windy. Jak się okazało pokój mój i Emily był na drugim piętrze, a Nialla i Louisa niestety na pierwszym. Po kilku minutach szukania stanęłam pod drzwiami z numerem 203.
Pokój był utrzymany w odcieniach brązu i beżu, co mi oczywiście nie przeszkadzało. Ciemno brązowa podłoga idealnie współgrała z jasno brązowymi ścianami, dając niezwykły efekt. W pierwszej części "apartamentu" mieściły się drzwi od łazienki i mini salon. Mała kanapa i średnich rozmiarów telewizor, przyciągały swoim widokiem, aby ich użyć. Drugą częścią wielkiego pomieszczenia była sypialnia. Pomieszczania były od siebie oddzielone jedynie szklaną powłoką. Za nią stały dwa dwuosobowe łózka oraz dwie drewniane szafy, które na pewno pomieszczą całą moją walizkę.
-WOW-skomplementowała Emily zaraz po wejściu do pokoju-Nieźle się postarali.
****
Tak jak przewidywałam połowa naszej drużyny poszła spać, a ja nie mogąc zasnąć właśnie siedziałam na dużym tarasie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni. Siedziałam tak bezużytecznie, rozmyślając o jutrzejszym meczu.
W ostatnim miesiącu mieliśmy już kilka meczy towarzyskich, ale one nie były aż tak ważne. Obawiałam się najbardziej, że przeze mnie coś nie wyjdzie i zawiodę całą drużynę. Jedna moja porażka wiązała się z porażką całego zespołu, a dziewczyny z North Dakota State University były jedną z najlepszych drużyn cheerleaderek w całych Stanach.
Gdy poczułam czyjąś obecność za moimi plecami automatycznie odwróciłam głowę. Okazało się, że to Liam chciał dotrzymać mi towarzystwa. Ubrany w gruby sweter i czarne dresy z dużym krokiem prawie przy kolanach. W ręce trzymał duży, puchaty koc w małe minionki.
-A co ty nie śpisz?-zapytałam, kiedy zajął miejsce obok mnie na kanapie ogrodowej dużych rozmiarów.
-Wyspałem się w samolocie i nudziło mi się samemu w pokoju, bo Zayn śpi. I podejrzewałem, że ty też nie śpisz, bo nie potrafisz zasnąć w dzień-zaśmiał się, przykrywając nas kocem. Za jego gest cicho podziękowałam-Czemu siedzisz na dworze w samej bluzie jak jest niecałe 15 stopni?
-Musiałam trochę porozmyślać w samotności, a Dakota to naprawdę piękne miasto-odparłam, patrząc w dal na rozciągające się ulice pełne samochodów. Następne kilkanaście minut siedzieliśmy w ciszy rozkoszując się małymi promyczkami słońca, które przedzierały się przez chmury. Oparłam głowę na ramieniu przyjaciela i od razu było mi wygodniej.
****
Już od dobrych trzech godzin powtarzałyśmy ten sam układ, z którym miałyśmy wystąpić na meczu. Ciągle miałam problem z koncentracją przez jeden mały fakcik. Za moimi plecami biegał Niall bez koszulki. Co się odwróciłam chłopak puszczał mi perskie oczko.
Strój, który miałam na sobie wcale nie pomagał mi się skupić. Co chwila musiałam pociągać spódniczkę w dół, aby przypadkiem nikt nie zauważył moich koronkowych majtek. Nasze układy zawierały takie pozy i ruchy, że z łatwością spódniczka wędrowała ku górze. Inne cheerleaderki chyba były do tego przyzwyczajone, ponieważ nawet nie zwracały na to uwagi.
Na koniec, gdy skończyłyśmy powtarzać układ, który swoją drogą był zajebisty, robiłyśmy przerzuty oraz salta bez celu. Oczywiście chłopaki nie byliby sobą jeżeli nie wiwatowali na każdy przerzut. A tylko dlatego, że widać nam było majtki.
Kiedy trening zarówno cheerleaderek i piłkarzy się zakończył trenerzy wypuścili nas do szatni. W małym pomieszczeniu zamieniłam mój strój na zwykłe, czarne dresy i bluzę przeciągną przez głowę tego samego koloru. Tak, wiem seksownie jak na cheerleaderkę. Białe, zwykłe tenisówki zmieniłam na moje czarne Vansy i byłam gotowa ruszać do hotelu. Poczekałam jeszcze na Nelly i razem poszłyśmy do naszego wielkiego budynku po drugiej stronie ulicy. Emily z powodu kontuzji postanowiła zostać w pokoju, więc bez problemu weszłam do apartamentu.
****
Aktualnie była godzina dwudziesta pierwsza, wszyscy zgodnie postanowiliśmy, że tego dnia pójdziemy wcześniej spać, aby być wypoczętym na mecz. Tak jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy, Emily i Louis spali w naszym pokoju, a ja i Niall w pokoju chłopaków. Trenerzy o niczym nie wiedzieli, ponieważ kategorycznie tego zabronili.
Cały stres znowu wrócił z potężniejszą siłą. Mój chłopak był zrelaksowany i pewny wygranej naszej uczelni, natomiast ja siedziałam na parapecie przy otwartym oknie, zadręczając się moimi myślami.
Po kilku minutach wyrzuciłam niedopałek papierosa przez okno i wstałam z niewygodnego miejsca. Nabrałam ostatni raz świeżego powietrza w płuca, zamykając duże okno. Gdy kierowałam się do małego stoliczka po mój telefon, nagle usłyszałam strasznie przeraźliwy krzyk Niall'a. Krzyczał, rzucając się przez sen na łożu.
-Charlotte, nie, proszę nie, nie zostawiaj mnie!
Spanikowana podbiegłam do chłopaka próbując go obudzić. Jednak wszystko na marne, ponieważ jego ręce odtrącają moje. Bez chwili zastanowienia złapałam mocno jego ręce w nadgarstkach, przygwożdżając do materaca pod nami.
-Niall skarbie, Niall... Niall!-cały czas nim potrząsałam lecz chłopak nie reagował-Niall spokojnie, jestem tu. Jestem przy tobie...
Nagle jego powieki ukazały niebieskie, załzawione oczy. Na jego bladym czole widoczne były male krople potu. Ciężko dyszał, mocno przestraszony. Przyciągnął mnie do swojego ciała, aby następnie mocno przytulić. Bałam się go spytać co mu się śniło dlatego postanowiłam nie drążyć tematu. Dosłownie leżąc na chłopaku, głaskałam go po mokrych włosach. Oczywiście tym gestem jego ciężki oddech unormował się.
-Lotts, proszę nie opuszczaj nie...
-Niall, ja się nigdzie nie wybieram. Kocham cię-szepnęła, składając na jego czole krótki pocałunek.
-Kocham cię, księżniczko.
*********************************
Zuzia xoxo

CZYTASZ
Promises||N.H
FanfictionHistoria dziewczyny, która chcąc pocieszyć przyjaciółkę po nieudanym związku zabiera ją do rodzinnego miasta. Co stanie się w Mullingar? Jak potoczą się losy najlepszych przyjaciółek? Dowiesz się czytając "Promises" Serdecznie zapraszam do czyt...