Rozdział 31.1.

37 1 0
                                    

[25.08] 

Dzisiaj ten dzień. Dzień wizyty Jesy u ginekologa. W przychodni miałyśmy stawić się około godziny dziesiątej, więc o dziewiątej miałam zamiar jechać do Chase. Zayn miały być cały dzień w domu, dlatego 'jedziemy na zakupy do centrum'. Kiedy dwa dni temu dowiedziałam się o ciąży przyjaciółki ona kategorycznie zabroniła mi mówić komukolwiek o jej stanie. Jedyną osobą której mogłam zdradzić tajemnicę był mój brat.

Wstałam jak zwykle bardzo wcześnie. Dokładnie o 7:57. Codzienną, ranną rutynę wykonałam w ekstremalnie szybkim tempie, ponieważ chciałam zjeść śniadanie. Postanowiłam jeszcze nie zakładać ubrań wyjściowych, więc w piżamach z telefonem w dłoni skierowałam się do kuchni.

-Cześć!-powiedział energicznie mój brat. Zaraz, zaraz mój brat? Louis na nogach o ósmej rano? Niemożliwe... Zasiałam na blacie po prawej stronie płyty indukcyjnej, przy której stał Lou. 

-Braciszku, dobrze się czujesz?-zapytałam marszcząc brwi. 

-Taak-przeciągnął niepewnie-A czemu mam się źle czuć? Dosypałaś mi coś do wczorajszej kawy? Lottie przyznaj się!-pogroził mi szpatułką do przerzucania omletów na drugą stronę. Zarechotałam wesoło na jego podejrzenia i opuściłam dłonią kuchenny przyrząd.

-Nic ci nie dosypałam, głupku. Po prostu to do ciebie nie podobne, że wstajesz przed południem. 

-Muszę się przyzwyczajać... Przecież niedługo będę musiał wstawać jeszcze wcześniej. Siadaj do stołu zaraz podam omlety-polecił, na co przytaknęłam. 

-Emily śpi?-zapytałam, a chłopak jedynie pokiwał głową, ponieważ był za bardzo zajęty przerzucaniem smażonych jajek-Nieźle ją wczoraj wymęczyłeś-zaśmiałam się.

-Bardzo śmieszne. Ha ha ha... Ty lepiej sprawdź pocztę bo na dniach powinny przyjść nasze rozpiski wykładów z uczelni. 

Po odblokowaniu telefonu ujrzałam, że mam nową wiadomość od Nelly. Wczoraj kolejny raz spotkałam dziewczynę, z którą poznałam się w kawiarni, tylko tym razem na mieście, więc wymieniłyśmy się numerami. Wymieniłam się kilkoma SMS-ami z Nell i ustaliłyśmy, że jutro popołudniu wybieramy się na zakupy. Rozmawiałam z nią jedynie dwa razy, ale mogę spokojnie stwierdzić, że jest naprawdę miłą i ciepłą osobą, która z łatwością nawiązuje nowe kontakty. Mogłam się założyć, że jest najlepszą imprezowiczką w całym Nowym Jorku. 

-Jedz, a ja skoczę obudzić Emi-przede mną został położony czarny talerz, a na nim leżał pięknie ozdobiony omlet z jednego jajka. Tak jak lubię.

-Po prostu artysta-zaśmiałam się sama do siebie, ponieważ Lou zniknął na schodach. 

****

Ubrana tradycyjnie, w czarne rurki z wysokim stanem, białą podkoszulkę, białe Conversy i tego samego koloru co spodnie 'rozciągnięty' sweter, ruszyłam do mojego samochodu. Uprzednio powiadamiając moich współlokatorów o wyjściu. Z tego co mi było wiadomo para postanowiła zrobić sobie wspólny dzień, tylko oni. 

Zostały dokładnie dwa dni do przylotu naszych przyjaciół z Irlandii, a ja nigdy tak się nie stresowałam. Moje myśli zajmował jak zawsze farbowany blondyn o aksamitnej cerze, błękitnych oczach i anielskim głosie. Cały czas po mojej głowie krążyły pytania: Co robi? Z kim? Czy dobrze się czuje? Te dwa dni będą bardzo stresujące lecz także emocjonujące...

Wsiadłam do mojego, czarnego Audi rs6 2016 z uśmiechem. Przekręciłam kluczyk w stacyjce, następnie odjeżdżając z podziemnego parkingu. Jechałam rozglądając się po ulicach najpiękniejszego miasta na świecie. Było ono bardzo podobne do Londynu. Pośpiech, hałas, zapracowanie jednak tym uczuciom towarzyszy także radość. Pary spacerowały po pięknie wyłożonych kostką chodnikach, biznesmeni biegali z telefonami oraz walizkami po ulicy, matki z dziećmi podążały w nieznanym mi kierunku. Po dziesięciominutowej podróży zatrzymałam pojazd przed apartamentem Jesy i Zayn'a. Budynek był niemal identyczny jak nasz, jednak jego wnętrze było bardziej ciemne. Windą wjechałam na drugie piętro i zapukałam w drzwi z małym numerkiem 5. 

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz