Rozdział 28.1.

39 2 0
                                    

[20.08]

Dwa dni. Dokładnie czterdzieści osiem godzin pozostało do rozpoczęcia nowego etapu w moim życiu. Nowe miejsce zamieszkania. Nowi ludzie. Nowe doświadczenia. 

Ostatnie dwa dni były bardzo niespokojne. Musieliśmy załatwić wszystkie formalności związane z przeprowadzką do Nowego Jorku. Paszporty, bilety, pieniądze leżały już w kopercie na komodzie, oczekując na 22 sierpnia. Większość moich rzeczy była już spakowana do dużych kartonów. Stare książki, dokumenty, pamiątki i wiele innych pierdół. Oczywiście nie dokonałabym tego wszystkiego bez pomocy Alex'a, który towarzyszył mi w każdej wolnej chwili.

Ten sam koszmar co śnił mi się od kilkunastu dni, cały czas odwiedzał mnie w nocy. Kończył się w tym samy momencie co zawsze, jednak ja dobrze wiedziałam, że jest jeszcze druga część snu., którą zapewne miałam poznać na dniach...

Tego słonecznego dnia wstałam standardowo około godziny ósmej. Jak codziennie sprawdziłam czy mam jakieś nowe wiadomości, albo połączenia. Pustka. Gdy w końcu zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Moje piżamy wylądowały na podłodze, a ja wzięłam ciepły prysznic. Tego mi właśnie brakowało, spokoju. Wtarłam i nabalsamowałam ciało ulubionym kremem. W lustrze ujrzałam w końcu tą dawną Lottie. Uśmiechniętą, bez żadnych zmartwień i kłopotów. Jednak jak zawsze moja radość nie mogła trwać wiecznie... Wyszczotkowałam żeby, a następnie związałam włosy w wysokiego kucyka. Z ręcznikiem owiniętym w okolicy piersi wyszłam z pomieszczenia. W garderobie odziałam się w bieliznę, bawełniane, czarne spodenki i tego samego koloru T-shirt. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o kolorowych skarpetkach, tym razem z małymi kotkami. Na dole z koszyczka wzięłam ulubiony owoc i zaparzyłam sobie zielonej herbaty. To właśnie ona uspokajała mnie od kilku dni. Z moim "śniadaniem" udałam się do salonu przed telewizor. Drzwi zostały otworzone, wpuszczając przy tym świeże powietrze. Nagle mój telefon, który leżał na sofie, zaczął wibrować.

Harry: Cześć, co tam?

Ja:  Cześć, wszystko dobrze :D A tam?

Harry: Zajebiście! Poznałem taką super laskę! Blondyna, zielone oczy, długie włosy, cholernie miła i słodka <3

Ja:  Hazza tylko się nie podnieć, hahaha. Ale to tak na poważnie?

Harry:  Chciałbym, ale za miesiąc wylatuję na drugą cześć świata...

Ja: Ale wiesz, że jest XXI wiek? Telefony, komputery :D

Harry: No niby tak...

Ja: Więc weź się w garść i wykorzystaj ten tydzień jak najlepiej możesz <3

Harry: Lotts, co może imponować takiej ślicznej dziewczynie

Ja:  Zabierz ją na romantyczny spacer, piknik, wino, kwiaty. Dziewczyny to lubią ;D

Harry: Jezuuuu jesteś prawie tak genialna jak ja <3 

Ja:  Chciałbyś... jestem genialniejsza <3

POVs NIALL

Tydzień. Cholerny tydzień minął od wylotu mojej, małej Charlotte. Przez te kilka dni nie zmrużyłem nawet oka. Mój żołądek i płuca wypełnia jedynie dym z papierosów i najtańsza wódka. Nie dzwoniłem do niej tylko dlatego, że po pierwszym słowie rozpłakałbym się jak dziewczyny na tych romansidłach. Kochałem Lotts ponda życie, ale nie mogłem jej powiedzieć o chorobie. Jeszcze bardziej by się załamała. Cholernie tęsknię za jej pełnymi ustami, najpiękniejszym uśmiechem, niebieskimi oczami, melancholijnym lecz donośnym głosem, który może uspokoić każdego. Po prostu tęskniłem za nią do szaleństwa. Ciągle myślałem o tym co mogła robić w danej chwili, gdzie i przede wszystkim z kim. 

-Jasna cholera, Horan gdzie jesteś?!-usłyszałem krzyk Liam'a. Zapowiadali swoją "wizytę", z której nie byłem za bardzo zadowolony. Wolałem posiedzieć sam i robić to co najlepiej mi wychodzi. Wpadać w dwa nałogi równocześnie. 

-Niall, co się ostatnio z tobą dzieje?-Simon zasiadł po mojej prawej stronie i zabrał mi butelkę z wódką. 

-Simon do cholery! Oddaj mi to!

-O nie Niall, nie pozwolę żebyś marnował sobie życie. Teraz ruszasz pod długi prysznic, umyjesz zęby i przebierzesz się, a my ty ogarniemy-jedynie pokręciłem głową-Horan do cholery! W tej chwili zapierdalasz pod ten jebany prysznic!-to był drugi raz kiedy widziałem blondyna w takim stanie.

Pierwszy był kilka lat temu. Miał dziewczynę o imieniu Mary, była raczej kujonką (?). Bardzo dużo chłopaków jej dokuczało z niewiadomych powódów. Cullen jak zawsze bronił brunetkę, jednak gdy usłyszał słowa jednego buraka ze szkolnej elity, wybuchnął. "Za dnia kujonka, za nocy dziwka na pełnym etacie". Brad miał złamane dwa żebra i nos. 

-Dziękuję wam chłopaki za pomoc, ale przez ten tydzień nie wytrzymam. Boję się jak Lotts zareaguje na moją chorobę.

-Niall, jeszcze nic nie jest pewne, więc nie zadręczaj się tym. Weź się w garść, dla Charlotte-powiedział Liam, dodając mi otuchy gdy gładził moje ramie. 

Po słowach przyjaciela skierowałem się do mojej łazienki. Zużyte ubrania wylądowały w koszu na pranie, a ja pod prysznicem. Zimna woda otulała mnie z każdej strony, tradycyjnie użyłem ulubionego żelu pod prysznic o zapachu mięty. Po spłukaniu gęstej piany wytarłem swoje ciało, wyszczotkowałem zęby i przeczesałem włosy, które żyły własnym życiem. Ubrany w szare dresy, białą bluzę, bokserki oraz skarpetki ruszyłem do salonu. Chłopaki mieli rację, po nawet krótkim prysznicu poczułem się o wiele lepiej. Po drodze jeszcze owinąłem bandażem pokaleczony nadgarstek. Resztę białego materiału sprytnie ukryłem pod bluzą. 

-Niall, zabieramy cię dzisiaj na imprezę, musisz odreagować-odparł z uśmiechem Harry.

-Ale bez alkoholu-dodał Simon. 

-Okey, ale teraz idę zapalić-gdy Liam już otwierał usta, aby mi zabronić, szybko dodałem-Tego mi nie zabronicie. 

Zasiadłem na schodku, który prowadził z tarasu do ogrodu, i odpaliłem papierosa. Zaciągając się fajką wspominałem najlepsze chwile spędzone z Lotts. 

^^wspomnienie^^

"Trzylatka złapała mnie z dużą dłoń, prowadząc za Charlotte. Ktoś kto nas nie znał mógł pomyśleć, że Lil to nasza córka. Po chwili marszu blondynka wyprzedziła nas idąc tyłem, aby następnie zrobić kilka zdjęć.

-Charlotte Tomlinson-powiedziałem z udawaną złością.

-Tak?-uśmiechnęła się uroczo.

-Masz 5 sekund, aby uciec. Lily odliczaj kiedy ci powiem-po tych słowach wsadziłem siostrę na ramiona przygotowany do startu. Od razu zaczęła biec ile sił w nogach wzdłuż plaży. Kiedy Lotts usłyszała "START", a później "1, 2 , 3..." przyspieszyła swój bieg. Ganialiśmy się po pisaku co było godne osiemnastolatków. Ale to my. Lily nas zdradziła swoim cichym śmiechem, byliśmy coraz bliżej niebieskookiej, potem położyłem dłonie na jej biodrach. Odstawiłem Lil, a moją dziewczynę przełożyłem przez ramię i klepnąłem w tyłek. Przez co oczywiście pisnęła, a my wybuchnęliśmy śmiechem.

-Niall, proszę nie!-krzyknęła, kiedy zobaczyła, że podążamy w stronę oceanu. Za nami wesoło skakała brunetka ze swoimi zabawkami w rączce. 

-Ni, proszę odstaw mnie-jęknęła zaniepokojona, ponieważ woda była naprawdę zimna. Lecz bez ustanku, szedłem głębiej.

-Weź głęboki wdech-poleciłem śmiejąc się z jej przestraszonej miny.

-Ale obiecaj, że mnie nie puścisz.

-Obiecuję-ucałowałem Lottie w nos, na co go zmarszczyła.

Po chwili zanurzyliśmy się w wodzie. Nadal trzymając nogami moje biodra naparła na ustami na moje. Scena jak z filmu, dosłownie."

^^wspomnienie^^
******************************
3/3

Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz