Rozdział 25.1.

54 3 0
                                    

[15.08]

Praktycznie całą noc nie spałam, ponieważ około pierwszej w nocy przybiegł do mnie Charlie. Śniło mu się coś złego, stąd ta nocna wizyta w moim pokoju. Mama wyjechała już pod wieczór. Natomiast następnym powodem mojej bezsenności był starszy brat. Ten tym razem przyszedł do domu zalany w trzy dupy, bo przecież "świętował", jak on to ujął. Z trzylatkiem na rękach musiałam zająć się także Lou. Z pomocą jego przyjaciela, Michaela, ułożyłam go w łóżku. Tradycyjnie przydały się tabletki przeciwbólowe i mokry ręcznik, ułożony na głowie. 

  Ubrana w czarne, dresowe spodnie oraz tego samego koloru stanik sportowy poprawiłam swoją kitkę w lustrze. Byłam lekko pobudzona po rannym, zimnym prysznicu. Do kieszeni schowałam telefon i ruszyłam na dół. Przed joggingiem postanowiłam nie jeść śniadania, dlatego z wyspy kuchennej zabrałam zielone jabłko, które było moim ulubionym. Chłopakom zrobiłam tosty z szynką oraz serem, dodatkowo oczywiście po herbacie. 

-Lottie?-zapytał Charlie, wchodząc do kuchni.

-Cześć, mały. Jesteś głodny?

-Tak, jak wilk-pisnął.

-To leć po Louis'a, ale Charl obiecaj mi, że będziesz cicho.

-Obiecuję na mały paluszek.

****

-Lotts, Louis, zwolnijcie ja już nie daję rady-jęknął Alex. Od godziny biegaliśmy po Hyde Park. Cooper sam zaproponował poranny jogging, a teraz marudził. Bieganie w piękny, słoneczny dzień to była sama przyjemność. Kiedy Lou zaczerpnął świeżego powietrza od razu poczuł się lepiej. Jednak z brązowookim było gorzej, po pół godzinie dostał zadyszki. 

-Dobra Lou, zwolnijmy-zaśmiałam się. 

Gdy tylko przyjaciel usłyszał moje słowa wypuścił powietrze ze świstem. Zasiedliśmy na pobliskiej ławce, przymknęłam oczy rozkoszując się ostatnimi dniami w Londynie. Alex oparł swoją głowę, którą jeszcze przed chwilą okrywała czapka z daszkiem z Nike, na moim ramieniu. Jego włosy jak zwykle pachniały męskim szamponem. 

-Michael organizuje imprezę. Ale dzisiaj nie mam zamiaru pić, więc mogę robić za kierowcę-zaproponował mój brat. Najpierw obmyśliłam wszystkie za i przeciw, ale czemu choć raz porządnie nie można zaszaleć, więc powiedziałam:

-Idziemy!

-Ja też na to idę!

-Okey, jesteśmy umówieni. Impreza zaczyna się o ósmej pm.. Alex bądź gotowy za dziesięć, podjedziemy pod ciebie-po chwili dodał- A i jak będziemy teraz wracać mamy iść po Emily. 

****

Michael był jednym z najbogatszych i najbardziej znanych osób w całym liceum. Opinia ludzi na jego temat była prosta, prawdziwy bad boy. Choć w rzeczywistości w ogóle taki nie był. Owszem lubił zaszaleć, ale jak każdy w naszym wieku. Cechą Michaela Khana była także chęć pomocy innym, to dzięki niemu rozumiem pierwiastki i te różne główna z matematyki. Nienawidziłam tego przedmiotu z całego serca. Ludzie oceniali go po okładce, czarne włosy, tego samego koloru oczy i spora ilość tatuaży. Jego "buntowniczy" wygląd podkreślał srebrny kolczyk w wardze, który było cholernie seksowny, tak jak Hemmings'a. 

  Aktualnie była godzina 7:30 pm. Zostało nam niecałe pół godziny na ubranie, uczesanie i pomalowanie. Jak zwykle w pośpiechu razem z Emi zaczęłyśmy wybierać sukienki. Emily ubrana w różowe body, białą spódniczkę i tego samego koloru szpilki, jak zwykle wyglądała olśniewająco. Delikatny makijaż, który zazwyczaj nie gościł na jej twarzy, brązowa kitka oraz złote, lecz delikatne dodatki, takie jak kolczyki i bransoletka. 

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz