[17.12]
Za niecałe trzy dni mieliśmy samolot do Irlandii. Te jak i każde święta spędzałam z mamą, braćmi i dziadkami w rodzinnym mieście. Mullingar w tamtym czasie zadowalało swoim wyglądem. Świąteczna atmosfera w tym mieście była o sto razy lepsza niż w Londynie. Na każdym domu wisiały małe, kolorowe lampeczki, a na trawnikach pokrytych śniegiem stały bałwany ulepione przez dzieci mieszkające w okolicy.
Dzisiaj razem z Louis'em postanowiliśmy wybrać się na świąteczne zakupy. Chociaż, że większość czasu nie spędziliśmy w mieszkaniu, chcieliśmy aby on także był udekorowany.
Z apartamentu mieliśmy wyjechać około godziny dziewiątej, ponieważ w późniejszych godzinach na ulicach Nowego Jorku roiło się od samochodów.
Rano obudził mnie chłód, panujący w moim pokoju. Wiedząc, ze już nie zasnę na nogi naciągnęłam moje frotowe skarpety i pomaszerowałam do łazienki. W pomieszczeniu było o niebo cieplej niż w sypialni. Zamknęłam drzwi na zamek i rozebrałam się do naga. W tym czasie wanna zdążyła się napełnić do połowy wodą. Dolałam jeszcze trochę mojego ulubionego płyny o zapachu owoców leśnych i weszłam do gorącej wody.
Od pewnego czasu często kłóciłam się z Niall'em nawet o błahostki. Na przykład ostatnio "za długo" rozmawiałam z kolegą z uczelni przez telefon, wychodziłam ze znajomymi na imprezy i nie poświęcałam mu tyle czasu ile by chciał. Kochałam Horan'a ponad życie i nie wyobrażałam sobie iść do łóżka z innym mężczyzną. Jednak to nie było logiczne dla wszystkich. Nawet mój brat chciał to przetłumaczyć blondynowi, jednak kategorycznie mu to zabroniłam. Wiedziałam od razu do czego to doprowadzi, jeszcze większej awantury.
Obawiałam się także tych świąt, ponieważ byłam zaproszona na wczesny obiad wigilijny u Horan'ów. Miał przylecieć pan Horan z córką i żoną prosto z San Friancisco. Szczerze? Już nie mogłam się doczekać spotkania z małą Lily. Nie widziałam dziewczynki od kilku miesięcy.
Po półgodzinnej kąpieli wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem, wysuszyłam włosy, następnie związując je w warkocza. Jeszcze wyszczotkowałam zęby i owinięta ręcznikiem ruszyłam do mojego pokoju. Tam założyłam bieliznę, skarpetki, białe rurki oraz granatowy sweter z małym bałwankiem na brzuchu. Przy toaletce wykonałam mój codzienny makijaż i założyłam ulubioną biżuterię.
Gdy stwierdziłam, że wyglądam w miarę dobrze zeszłam powolnym krokiem na dół. W kuchni siedziała Emily, jedząca śniadanie. Przywitałam się z przyjaciółką całusem w policzek i ruszyłam do lodówki. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i do tego kawę, następnie zasiadając przy stole.
-Louis jeszcze śpi?
-Nie, przed chwilą wstał. Mówił, że idzie wziąć prysznic i zaraz zejdzie na dół-odparła z uśmiechem.
-Będzie mi ciebie brakowało w Irlandii-jęknęłam, upijając kawę z kolorowego kubka.
-Lotts, ale wiesz, że to tylko tydzień? Nim się obejrzymy to będziemy w domu. Już 28 grudnia będziemy przygotowywać się do sylwestra.
-Ale obiecujesz, że będziesz dzwonić?
-Obiecuję, głupku-zaśmiała się, wstając od stołu. Po umyciu talerzyka wróciła na swoje wcześniejsze miejsce-A co kupujesz Alex'owi?
-Jeszcze nie wiem, ale myślałam nad takim uroczym, świątecznym swetrem, ewentualnie perfumami.
Z Emily pogadałam jeszcze chwilę, aż do kuchni wszedł Louis. Ubrany był tak jak zawsze. Czyli czarne jeansy i bluzę tym razem z Adidasa. Ucałował swoją dziewczynę w usta, a mnie w czoło. Zrobił sobie kanapkę, którą zjadł w ekspresowym tempie. Przed dziewiątą ciepło ubrani wyszliśmy z mieszkania, kierując się do samochodu brata. W garażu wsiedliśmy do czarnego Volkswagena 2016 Tiguan. Po godzinnej jeździe Tomlinson zaparkował pojazd na podziemnym parkingu galerii. Idąc ramie chwilę później ramię w ramie ruszyliśmy tradycyjnie do kawiarni.
****
Po trzech godzinach miałam już wszystko, co potrzebowałam. Każdy prezent był dokładnie obmyślony i perfekcyjnie zapakowany przez "reniferki", pakujące prezenty w galerii.
Po długich zakupach razem z Louis'em pojechaliśmy do Jesy i Zayn'a w odwiedziny. Zaraz po wejściu do mieszkania para przywitała się serdecznie z nami i ruszyliśmy do salonu.
-Napijecie się czegoś? Kawa, herbata, sok?
-Kawę poproszę-uśmiechnęłam się do Jes.
-Ja też.
-Jesy usiądź, ja pójdę zrobić-ucałował ją w czoło szatyn.
Po chwili Malik wrócił do salonu z filiżanką kawy i herbaty. Natomiast w drugiej dłoni trzymał dwie butelki piwa. Na szczęście wzięłam dokumenty, ponieważ będę musiała prowadzić samochód w drodze powrotnej.
-No opowiadajcie jak przygotowania do rodzicielstwa-powiedziałam podekscytowana, upijając łyka swojej kawy z mlekiem.
****
Do domu wróciliśmy około godziny dziewiętnastej. Louis razem z Zayn'em wypili po dwie butelki piwa, dlatego po powrocie do apartamentu chłopak od razu poszedł położyć się do łóżka. Natomiast ja przebrałam się w piżamę, czyli bluzę Horan, która od kilku dni robiła mi jako górna część od tego stroju, oraz spodenki. Emily także postanowiła się wcześniej położyć, ponieważ nazajutrz czekała ją praca.
Od miesiąca Emily pracowała w pobliskiej piekarence. Nie zarabiała dużo, lecz chciała mieć jakieś swoje pieniądze, poza tymi co wysyłała jej matka. Podobno praca bardzo jej się podobała, ponieważ miała tam spokój. Przychodzili tam tylko stali klienci, tacy jak emeryci z naszego apartamentowca.
Od razu po przebraniu wzięłam się za rozpakowywanie toreb. Prezenty dla moich współlokatorów schowałam na dnie szafy, alby na pewno nie znaleźli, a resztę ułożyłam przy biurku. Rzeczy do przybrania mieszkania wzięłam i skierowałam się na dół.
Wokół barierek przy schodach oplotłam srebrny i złoty łańcuch. Zwykłe, ozdobne poduszki leżące na kanapie zostały zastąpione ślicznymi, świątecznymi z motywem bałwanków. Na stoliczku kawowym pojawiły się także świeczki o zapachu jabłka z cynamonem, a w oknach zawisły białe światełka choinkowe. Postanowiliśmy nie kupować choinki, ponieważ i tak zmarnowałaby się podczas naszej nieobecności w Stanach.
Po zakończonej 'pracy' udałam się do kuchni po wcześniej zrobioną zieloną herbatę. Z podgrzanym napojem ruszyłam do mojej sypialni. Popijając pyszną herbatę przejrzałam wszystkie media społecznościowe na jakich miałam konto. Tak jak się spodziewałam Niall nie skontaktował się ze mną tego dnia, a ja nie miałam zamiaru robić to pierwsza skoro jemu nie zależało.
Gdy spojrzałam na zegarek okazało się, że jest już godzina 9:28 pm. Postanowiłam już iść spać, ponieważ jutro czekało mnie dużo pracy. Mianowicie razem z Louis'em musieliśmy przyrządzić kolację wigilijną dla naszych przyjaciół. Jeszcze przed wyjazdem do Irlandii chcieliśmy urządzić małą wigilię. Nasze mieszkanie było największe dlatego uroczystość miała odbyć się właśnie tutaj.
Podłączyłam telefon do ładowarki, zgasiłam światło i odłożyłam kubek na szafkę nocną. Sen przyszedł w trymiga.
*******************************
2/5Zuzia xoxo
CZYTASZ
Promises||N.H
FanfictionHistoria dziewczyny, która chcąc pocieszyć przyjaciółkę po nieudanym związku zabiera ją do rodzinnego miasta. Co stanie się w Mullingar? Jak potoczą się losy najlepszych przyjaciółek? Dowiesz się czytając "Promises" Serdecznie zapraszam do czyt...