Rozdział 51.1.

51 2 0
                                    

[06.01]

Tego dnia obudziła mnie kłótnia dwóch osób, dobiegająca z dołu. Leniwie przetarłam oczy, następnie spoglądając na zegarek, była godzina 8:59. Na stopy zaciągnęłam moje papcie i zeszłam na dół.

-Louis, do jasnej cholery już ci mówiłam! Rozładował mi się telefon!

-Ale ty nic nie rozumiesz! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja i Lottie się martwiliśmy. A jakby coś ci się stało?!-krzyknął mój brat. Nie chciałam podsłuchiwać, jednak w pewnym sensie chodziło o mnie.

-Nie jestem już małą dziewczynką, mam osiemnaście lat jakbyś nie wiedział!-odwdzięczyła mu się tym samym. Sali na środku salonu. Louis jeszcze w piżamach, a Emily ubrana w kurtkę i kozaki.

-Ale się tak zachowujesz! Może byś mi łaskawie wytłumaczyła dlaczego nocowałaś u Jesy i Zayn'a.

-Musiałam przemyśleć pewną sprawę-powiedziała nieco ciszej. Zaczęła nerwowo bawić się palcami i spuściła głowę, coś ją gryzło.

-Emily, może nam wytłumaczysz o co chodzi? Musiałam wpłacać czynsz jeszcze raz. Gdzie podziały się pieniądze? Masz jakieś kłopoty finansowe, o co chodzi...

-Lottie... Nie wiem jak ci to powiedzieć... Racja, nie zapłaciłam czynszu, potrzebowałam tych pieniędzy. Możemy usiąść? Wszytko wam wytłumaczę na spokojnie-rzekła, ściągając odzież wierzchnią. Razem z Lou zasiadłam na kanapie, natomiast Harris na fotelu obok-Zaczęło się od pojawienia się mojego ojca, wrócił po dziesięciu latach. Do tej pory mieszkał we Wiedniu ze swoją nową rodziną. Coraz częściej pił, palił. W końcu jego żona wyrzuciła go z domu, nie wiem jakim sposobem, ale odszukał mnie właśnie tu. Musiałam dać mu te pieniądze na hotel, ponieważ nie miał gdzie się zatrzymać. Jak się okazało przedwczoraj wszystko przepił... A gdy matka dowiedziała się, że chciałam mu pomóc to mi postawiła ultimatum. Mam postawiony warunek, albo z tobą zerwę i zostaje w Nowym Jorku, albo zabiera mnie z powrotem do Londynu.

-Emily...-głos Lou się załamał. Starał się o względy dziewczyny prawie dwa lata, a teraz pani Harris wszytko psuje. Emily płakała niczym małe dziecko, a ja siedziałam zaskoczona-Co zamierzasz zrobić?

-Louis, nie wiem, nie wiem. Kocham cię najbardziej na świecie, ale dobrze wiesz, że nie warto zaczynać z moją matką. To jest właśnie ten problem.

-Kochanie, nie pozwolę ci odejść. Nie mogę, za bardzo cię kocham-wstał z miejsca, na którym siedział, i podszedł do dziewczyny. Ona od razu wtuliła się w mojego brata, a swojego chłopaka.

-Też cię kocham, Lou.

-Zrobię wszystko żebyś tu ze mną została, wszystko. Nawet jeśli będziemy musieli się ukrywać na każdym kroku.

****

Właśnie szykowałam się na wspólny obiad z chłopakiem, którego prawie w ogóle nie znałam. Miałam na sobie białą koszulkę wyciętą w serek, a moje szczupłe nogi odziane były w czarne rurki. Wzięła torbę i zeszłam na dół, zaraz po wykonaniu mojego makijażu. W przed pokoju założyłam czarne botki na koturnie oraz czarną kurtkę, ponieważ mój płaszcz od wczoraj był jeszcze w pralni. Nagle zadzwonił telefon domowy, informując, że pani z recepcji ma nam coś do przekazania.

-Dzień dobry. Pani Tomlinson?

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

-Niejaki James McVay prosił o przekazanie pani, że czeka przed apartamentowcem.

-Dziękuję-powiedziałam, odkładając słuchawkę na jej miejsce.

-Wychodzę!

Po wzięciu kluczy i torby wyszłam z mieszkania, zakluczyłam drzwi. Weszłam do windy, już po chwili byłam na parterze. Tak jak mówiła recepcjonistka, James czekał na mnie opierając się o srebrny samochód.

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz