Rozdział 58.1.

33 0 0
                                    

[21.02]

-Śpiochy wstajemy!-to były pierwsze słowa jakie usłyszałam następnego dnia. Oczywiście to one mnie obudziły.

-No zostaw ich, tak słodko śpią-mruknęła Emily. Po głośności mogłam stwierdzić, że stali tuż nad łóżkiem. Gdy poczułam ciężar mojego brata, jęknęłam z bólu.

-Louis debilu! Normalny jesteś, przecież nas zgnieciesz-pisnęłam. Odwróciłam się i dostrzegłam twarz szatyna tuż na swoją. Ten jedynie się zaśmiał, przytulając mnie do siebie.

-Co się dzieje?-zapytał, zaspany James. Przetarł swoje błękitne oczy i spojrzał na nas-Louis, czemu gwałcisz swoją siostrę i to jeszcze przy mnie i Emily?

-A tak po prostu-powiedział, jakby nigdy nic.

-Mówiłam, żebyś ich nie budził. Najwyżej poszliby na późniejsze śniadanie-odparła Emi, uderzając swojego chłopaka w tył głowy. Ten udał, że go bolało i wydął dolną wargę.

-Louis'ie William'ie Tomlinson'ie jeśli w tym momencie nie zejdziesz ze mnie, uwierz, że urwę ci łeb!-krzyknęłam, próbując zwalić chłopaka z mojego brzucha.

-Och Tomlinson, już schodzę. Tylko ubierać się szybko, bo zamkną nam bufet!

-Dobra, już idziemy. Spadaj stąd-jęknęłam. Mój braciszek po tym wstał, a Emi wzięła go za łapę, prowadząc do wyjścia. Gdy zostałam już sama z James'em jęknęłam w poduszkę:

-Czasem mam go dosyć... Jeśli niebyły moim starszym bratem, udusiłabym go przy najbliższej okazji.

-Już nie marudź tylko biegiem się ubieraj, bo wyjedzą nam najlepsze!-na jego słowa wybuchnęłam śmiechem i ruszyłam do jeszcze nierozpakowanej walizki.

Wzięłam ubrania na dziś, gąbkę i kosmetyczkę. Z wybranymi rzeczami ruszyłam do łazienki. Jeszcze przed wejściem do pomieszczenia rozejrzałam się po apartamencie, Emi i Lou siedzieli wtuleni w siebie na balkonie. W łazience wzięłam szybki, zimny prysznic, który trwał nie więcej niż dziesięć minut. Ciało nabalsamowałam ulubionym kremem o zapachu wanilii. Założyłam biały strój do kąpieli, na to jeansowe spodenki oraz biały cropp top. Włosy związałam w kitkę i wyszłam z łazienki, uprzednio zostawiając kosmetyczkę w szafce pod umywalką.

-Już jestem gotowa!-krzyknęłam.

-Ja też-po chwili obok mnie pojawił się James, ubrany w spodenki i zwykłą czarną bluzkę, która idealnie ukazywała jego umięśnione ramiona.

-Okey. To idziemy na śniadanko, bo burczy mi w brzuszku-powiedział Lou, złapał Emi za rękę i ruszyliśmy do wyjścia. Przy drzwiach zaciągnęłam, na bose stopy, czarne Vans Old Skool.

Kiedy znaleźliśmy się w bufecie, ruszyliśmy do tak zwanego "szwedzkiego stołu". Zrobiłam sobie kawę z mlekiem i do tego czekoladowe płatki z mlekiem. Zabrałam moje śniadanie i zasiadłam przy stole obok Emily. 

****

-Chyba jestem w raju-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

Przy śniadaniu postanowiliśmy dzisiejszy dzień spędzić przy hotelowym basenie. Oczywiście ja i Emi się opalałyśmy, a chłopaki szaleli na atrakcjach, które oferował nasz ośrodek.

-Tak w ogóle to jak tam w ciebie i Louis'a? Ostatnio promieniejesz i to jeszcze przez mojego głupiego brata.

-Świetnie, nigdy tam dobrze nie było. Lou jest taki troskliwy, romantyczny, kochany...

-Czy my mówimy o tym samym człowieku? Moim bracie, Louis'ie?-przerwałam dziewczynie zaskoczona. Okulary przeciwsłoneczne zsunęłam na czubek nosa i spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz