Rozdział 29.1.

38 3 0
                                    

[22.08]

Lobby budynku było raczej w chłodnych lecz jasnych barwach. Znacznie dominowały odcienie niebieskiego w połączeniu z srebrnymi dodatkami. Gdy stanęliśmy przy "recepcji" podeszła do nas kobieta. Może była w wieku mojej mamy. Jej włosy były w odcieniu kasztanowym tak jak oczy. Ubrana w ołówkową spódnicę, koszulę i wysokie obcasy wyglądała poważnie, a zapewne niejeden mężczyzna zwracał na nią uwagę.

-Dzień dobry. Państwo w sprawie wynajęcia mieszkania?

-Dzień dobry. Tak, Charlotte Tomlinson. Miło mi panią poznać-przedstawiłam się tak samo jak reszta moich towarzyszy. 

-Więc zapraszam, mieszkanie znajduje się na czwartym piętrze. Salon, dwie łazienki, kuchnia i trzy pokoje. 

W drodze do apartamentu kobieta opowiadała nam o tutejszej okolicy i widokach. Zaraz po wyjściu z przeszklonej windy kasztanowłosa otworzyła czarne drzwi z małym numerkiem 15. Kiedy przekroczyliśmy próg zaparło nam dech w piersiach. Niemal czarne panele idealnie komponowały się z kremowymi ścianami. W przedpokoju na jednej z nich była "zniszczona", gipsowa cegła. Kuchnia była połączona z salonem i jadalnią. A mi ten układ naprawdę imponował. Szafki i blaty w pomieszczeniu były w odcieniu jasnej szarości. Wokół dużego stołu tego samego koloru stały czarne, plastikowe krzesła. Średniej wielkości salon był utrzymany w tych samych barwach, co kuchnia. Największą uwagę przyciągała oczywiście kanapa, która mogła pomieścić piątkę osób. Obok stał szklany stolik kawowy, na którym stał wazon z białymi tulipanami. Mniejsza, czarno-biała łazienka mieściła się na dole, a większa na piętrze. Tamta jednak była biała z kremowymi dodatkami. Wielka wanna, toaleta, umywalka i ogromne lustro. Sypialnie były naprawdę ładne, jednak miałam w planach nanieść małe poprawki. 

Po zwiedzaniu ruszyliśmy do kuchni, gdzie czekała właścicielka. Podpisaliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i zjechaliśmy na dół do recepcji. Tam pani Noel poinformowała nas o wszystkich terminach płatności czynszu itp. Dostaliśmy także klucze oraz pilot do podziemnego garażu. Następnego dnia miały być sprowadzone nasze auta, więc garaż był nam potrzebny. Z busa zabraliśmy walizki i bagaże podręczne, kierując się do nowego mieszkania. Panowie od firmy przeprowadzkowej przynieśli wszystkie nasze rzeczy w kartonach. Zapłaciłam im odpowiednią kwotę i spokojnie mogłam zasiąść na nowej kanapie. 

-No cóż dziewczęta, witam w nowym domu!-krzyknął Louis otwierając z hukiem szampana. Nalał nam alkoholu do plastikowych kubeczków, ponieważ dopiero musieliśmy zakupić wszystkie talerze, garnki, sztućce i szklanki. 

-A ja nadal nie wierzę, że to jest nasze-pokręciła głową z wątpieniem Emily. 

-To uwierz skarbie!-ucałował ją Lou. 

****

Właśnie układałam nowe talerze i kubeczki w szafkach kuchennych, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi. Byłam zmuszona iść otworzyć, ponieważ Emily i Louis pojechali jeszcze po zakupy do supermarketu. 

-Lottie!

-Jesy, tak tęskniłam!-przyjaciółka z rozpędu wpadła w moje rozłożone ramiona. O mało co mnie nie wywróciła, ale nie przejmowałam się tym. Po długim przywitaniu zasiadłyśmy na kanapie z filiżankami w dłoniach.

-Lotts, nie uwierzysz!-pisnęła kolejny raz tego dnia, zakrywając czerwone usta dłonią-Jutro mam casting na modelkę Victoria Secret.

-Naprawdę? Gratulacje!-przytuliłam ją z całej siły.

Jak zwykle blondynka była ubrana w jasne rurki, czarną bluzkę i do ożywienia stroju trampki ze wzorem Myszki Miki. Jej śliczne włosy opadały lekkimi falami na ramiona. A błyszczące, zielone oczy podkreślone były grubszą niż zawsze kreską. 

-Niall się z tobą kontaktował?-odparła po chwili ciszy. Spojrzałam na osiemnastolatkę, która posyłała mi lekki uśmiech. 

-Nie, ale codziennie mi się śni. Nie w dobrym znaczeniu. Od wylotu z Irlandii co dzień mam ten samo, identyczny sen. Niall popełnia samobójstwo z mojej winy, ale nie mówi dlaczego, jedyne słowa to "Robię to wszystko tylko dla ciebie Lotts... Pamiętaj, że cię kocham ponad życie...". Jes ja już dużej nie wytrzymam, nie daje żadnego znaku życia. Nawet łaskawie nie wyśle tego pieprzonego SMSa-nawet nie wiem kiedy z moich oczy zaczęły wypływać łzy. Była bezsilna bez tego farbowanego blondyna u boku. To on dawał mi siłę na spokojne kolejne dni. 

-Lottie, proszę nie płacz. Spróbuje do niego zadzwonić, porozmawiam z nim, obiecuję. Tylko kochanie proszę nie płacz. 

Gdy blondynka oderwała się ode mnie wzięła swojego srebrnego IPhona do ręki i wybrała numer przyjaciela. Spróbowała kilka razy, lecz Horan dopiero za piątym razem odebrał połączenie. 


-Halo, Niall?

-Jesy? Nie to ja Simon, Niall nie może teraz rozmawiać. 

-Simon, nie gadaj pierdół tylko dawaj mi Horan'a do telefonu, bo obiecuję, że jak przyleci do Nowego Jorku urwę mu jaja. Gdzie jest Niall?!

-Jest na spacerze z Harrym i Liam'em. Mam mu coś przekazać?

-Simon, nie rób sobie jaj! Ten debil chodzi sobie na spacerki, a Lottie płace po nocach przez niego!

-Jesy przestań tak mówić... Nie wiesz jaka jest tutaj sytuacja. 

-To mnie oświeć!

-Przez ten jebany tydzień nie było dnia kiedy Niall był trzeźwy. Wypalił tyle paczek papierosów co niejeden palacz przez rok. Nie je ani nie śpi, bo nie wie jak powiedzieć wszystkim co się stało. Zbiera się na odwagę by zadzwonić do Charlotte, ale się boi jej reakcji. Przez dwa dni poznałem ją na wylot, Niall cały czas coś o niej gada. Te dwa tygodnie są dla niego naprawdę ciężkie, ale wszystkiego dowiecie się w Nowym Jorku. Więc Jesy proszę uspokój jakoś Lottie, a ja porozmawiam z Niall'em.

-Dobrze... Cześć, Simon.

-Do zobaczenia, Jes. 

****

Zmęczona po całym dniu lotu i rzeczach związanych z przeprowadzką weszłam do mojego nowego pokoju. Cały pokój był urządzony w jasnych kolorach jak każde pomieszczenie w piętrowym apartamencie. Ściany były błękitne, a podłoga jasno brązowa. Duże, dwuosobowe łóżko stało po prawej stronie od wejścia. Zaścielane białą pościelą posłanie ozdabiała duża ilość poduszek. Naprzeciw komoda, a nad nią średniej wielkości telewizor. Obok niej wielka szafa, która teraz na pewno pomieściłaby wszystkie moje rzeczy. Przy oknie stało biurko, a na nim lampka, mój laptop, pojemniczek na długopisy itp. Na ścianie obok wisiała półka, która była idealna na moje książki. A podłogę ozdabiał czarny, okrągły, miły w dotyku dywan. 

Z walizki zabrałam moją piżamę, czyli granatowe spodenki oraz tego samego koloru bluzkę z długim rękawem. Zgarnęłam także moją kosmetyczkę i ruszyłam do łazienki, która mieściła się pomiędzy moim pokojem a Louis'a. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie, później spłukałam pianę. Po wytarciu się zielonym ręcznikiem założyłam piżamy, umyłam zęby i wysuszyłam włosy, następnie związując je w kitkę. 

Po wejściu do sypialni zastałam tam Louis'a, leżącego na łóżku. Rzuciłam się na miejsce obok i przytuliłam swojego miśka, który przyleciał ze mną z Londynu. 

-Jutro możemy jechać na jakieś zakupy. Ale Emi nie może, musi załatwić coś ze studiami.

-Okey, muszę trochę tu zmienić. Jest tak nudno i smutnie-przyznałam z uśmiechem i rozejrzałam się po pomieszczeniu. 

-O ósmej mają być już nasze samochody, a kluczyki odbierzemy od recepcjonistki, więc wyjeżdżamy około dziesiątej. Pasuje?

-Pasuje.

-To dobranoc, siostrzyczko-podkreślił ostatnie słowo.

-Dobranoc, braciszku. 

*******************************
4/3 taki mały bonusik💞
Komentarze mile widziane😉

Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz