Rozdział 54.1.

48 0 0
                                    

[11.01] 

Wczorajszej nocy wróciłam do domu pod opieką Niall'a. Opatrzyłam mu rany i zaścielałam łóżko w pokoju gościnnym. Chłopak zrobił dla nie dużo, jednak nadal nie mogłam wybaczyć mu tego co stało się miesiąc temu. Louis oczywiście dowiedział się co się stało i podziękował Niall'owi. 

Tego dnia nie poszłam na wykłady, nie miałam siły. Wszystko toczyło się tak szybko i gwałtownie... 

Około godziny dziesiątej, po godzinnym leżeniu i patrzeniu w sufit, zwlekłam się z łózka. Na swoją podkoszulkę zarzuciłam czarną bluzę wkładaną przez głowę. Po zrobieniu niechlujnego koka zeszłam na dół. Z lodówki wyciągnęłam szynkę oraz trzy jajka, postanowiłam zrobić jajecznicę. Gdy smażyłam rozmącone jajka z przyprawami na patelni, za plecami usłyszałam cichy szmer. 

-Dzień dobry-ze strachu aż podskoczyłam. Po barwie głosu z łatwością rozpoznałam, że to Niall. 

Boże ta chrypka! NIE! STOP!

-Musiałeś mnie tak przestraszyć?! Czy ty jesteś normalny?!-wyłączyłam jeszcze niegotową jajecznicę i odwróciłam się. Niall był w samych bokserkach od Calvin Klein, a jego blond włosy były roztrzepane na wszystkie strony. Policzek, oko, brzuch i ramię było dosłownie skatowane. Siniaki miały dopiero pół doby, a ich większość była koloru czerwono-purpurowego. 

-Przepraszam, nie chciałem. Miałem tylko zamiar ci powiedzieć, że zaraz wychodzę-uśmiechnął się smutnie. 

-Okey.

-Nadal ją masz?-zapytał, a ja nie wiedząc o co chodzi zmarszczyłam brwi-Bluzę. Nadal ją masz i jeszcze nosisz. 

-Mam. Jak chcesz mogę ci ją oddać-powiedziałam obojętnie.

-Czemu jesteś taka oschła? 

-Niall, jestem ci dozgonnie wdzięczna za to, że mi wczoraj pomogłeś. Ale nadal nie mam zamiaru wybaczać ci tego co zrobiłeś... Chcesz żeby wszystko było super, wczoraj się do mnie nie odezwałeś nawet słowem! 

-Co ja ci się będę tłumaczył. Przecież nie jesteś już moją dziewczyną-powiedział obojętnie, nadal stojąc oparty nonszalancko o futrynę wejściową. 

Tego to już za wiele... Cios poniżej pasa...

-No właśnie nie jestem już twoją dziewczyną! Teraz jest nią ta pieprzona Miranda! 

-No właśnie! A ty przecież masz tego swojego zasranego pana prezesa! 

-On co najmniej traktuję mnie jak kogoś ważnego!-krzyknęłam, równo głośno, co ten palant. 

-Czy ty siebie słyszysz dziewczyno?! Znasz go dopiero kilka dni! A jakby okazał się prezesikiem potrzebującym panienki na ruchanie?!-zatkało mnie. Nigdy nie myślałam o tym... Ale przecież James taki nie jest!-No właśnie, nie znasz go...

-Widocznie znam go na tyle, aby mu zaufać prędzej niż tobie teraz. Dopiero po naszym zerwaniu widzę jaki jesteś naprawdę. Niall, jesteś zwykłym chujem, a teraz spieprzaj w podskokach do Mirandy. Pieprz ją do upadłego jeśli brakowało ci tego ze mną! Po prostu wypierdalaj z mojego mieszkania, nie masz tu prawa wstępu, chyba że do Louis'a!-nie wytrzymałam. Popłakałam się przy Horan'ie. Ukazałam mu swoją słabość... Jego chytry uśmiech zszedł od razu gdy mnie zobaczył. Powolnym krokiem ruszył do mnie i chciał coś powiedzieć-Nawet się do mnie nie zbliżaj. I proszę cię wyjdź stąd, po prostu wyjdź...

****

Lottie: Cześć! Możesz się spotkać? xxx

James: Hej! Aktualnie siedzę w biurze i segreguję projekty, które ostatnio dała mi Sky, ale za jakieś dwie godziny, z chęcią xxx

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz