Rozdział 22.1.

49 3 0
                                    

Wszelkie błędy, które pojawiły się w rozdziale (wypowiedziane przez Charlie'go) są specjalnie napisane!  

[13.08]

Ostatnie dni wakacji w Mullingar minęły z prędkością światła, jak nie szybciej. Nim się obejrzeliśmy był ten dzień, dzień wylotu do domu. Naprawdę stęskniliśmy się za Londynem, ale trudno było opuścić dziadków i Irlandię na następne kilka miesięcy. Ale już jako pełnoletni obywatel wróciłam do naszego miejsca zamieszkania. Nie mogłam doczekać się kiedy zobaczę Charlie'go. Ale za mamą jakoś bardzo się nie stęskniłam. 

Ostatni tydzień spędziłam głównie z babcią i dziadkiem, ponieważ miałam zobaczyć ich dopiero w święta Bożego Narodzenia. Emi i Louis ostatnie dni spędzali głównie na imprezach, chcieli jak najlepiej wykorzystać czas wolny przed studiami. Natomiast gdy dziadkowie spędzali czas poza domem, ja umawiałam się z Niall'em i Harry'm na wspólne popołudnia. Lecz w ten dzień blondyn niestety nie mógł mi pomóc z pakowaniem, więc Styles zaoferował swoją pomoc. 

Zielonooki siedział przy walizce upychając moje graty, a ja je tylko podawałam. Jak przed przyjazdem miałam choć trochę wolnego miejsca w jednej z walizek, to wtedy nie było ani milimetra kwadratowego. Na sobie miałam tradycyjnie czarne jeansy z dziurami na kolach, niebieską trochę dużą bluzę oraz niezniszczalne Vansy. Moje włosy powróciły z pąsowego koloru do naturalnego odcienia blondu. Upchnęłam czarną bluzę Ni do walizki, która na szczęście była ostatnią rzeczą.

-Harry, dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła-powiedziałam, tuląc to siebie przyjaciela.

Wylot mieliśmy o godzinie trzeciej pm, a była dziewiąta, więc postanowiliśmy wybrać się do kawiarni na pożegnalną kawę. Z całej naszej paczki (oczywiście oprócz Niall'a) Harry znał mnie najlepiej i czułam się przy nim całkowicie bezpiecznie. Był wspaniałym przyjacielem. Chłopak traktował mnie jak swoją drugą siostrę, a ja jego jak trzeciego brata. On jako jedyny (znowu oprócz Ni) zna całą moją historię z dzieciństwa. Po pewnym czasie siedzieliśmy już w kawiarni, Styles skoczył zamówić nam napoje i oczywiście poflirtować z uroczą dziewczyną za ladą. Podziękowałam szatynowi za kawę z mlekiem i zaczęliśmy rozmowę, co jakiś czas popijając parującą ciecz. 

-Harry-zaczęłam, lecz gdy chłopak przeniósł wzrok na moją osobę kontynuowałam-Wiesz dlaczego Niall nie mógł dzisiaj do mnie przyjechać?

-Nie wiem. Ale jak się dowiem na pewno do ciebie napiszę-upił łyka owocowej herbaty-Lotts, ale mam nadzieję, że będziesz dzwonić?

-Oczywiście, ze tak-zaśmiałam się.

-I pamiętaj, jak wylądujecie napiszcie do mnie.

-Dobrze tato-powiedziałam i słodko się uśmiechnęłam. Harry widząc, ze sobie żartuję w tak "poważnej" sprawie wywrócił szmaragdowymi oczyma. 

W kawiarence siedzieliśmy do 10:43, więc postanowiliśmy wracać. Harry zaoferował zawiezienie nas na lotnisko. Gdy doszliśmy do domu moich dziadków Louis wynosił walizki na zewnątrz. Po kilku minutach nasze bagaże zostały spakowane do Range Rovera Styles'a. W tym czasie ja i Emily postanowiłyśmy pożegnać się z dziadkami. 

-Babciu, będę tęsknić-wyszlochałam w ramię kobiety.

-Ja też, Charlotte. Ale mam nadzieję, że przyjedziecie na święta do swoich staruszków. 

-Oczywiście, ze tak-powiedziałam i ucałowałam ją. Kciukami starłam małe łezki, które spływały po zaróżowionych policzkach. Tak samo pożegnałam się z dziadkiem William'em, ponownie się rozklejając. Po długim pożegnaniu zasiedliśmy w czarnym samochodzie. 

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz