Rozdział 35.1.

38 1 0
                                    

[02.09]

Zostały dokładnie trzy dni do rozpoczęcia naszego roku studenckiego. Byłam bardzo szczęśliwa i jednocześnie zestresowania. Jedyne pocieszenie to było mieć Liam'a obok siebie prawie na każdym wykładzie. Jednak najbardziej obawiałam się castingu do drużyny cheerleaderek. Emily od pewnego czasu cały czas gada o możliwych pozycjach, układach, muzyce itp. 

Za to Lou był podjarany zapisami do drużyny piłkarskiej. Wczoraj wybraliśmy się do galerii po nowe korki i strój. Tym razem ja miałam okazję po marudzić, ponieważ w sklepie Nike siedzieliśmy dobre półtorej godziny. Natomiast mi humor tak jak reszcie jakoś nie dopisywał. Głównie z powodu choroby Niall'a. Na dniach miały zostać przysłane wyniki specjalistycznych badań. 


Zaraz po przebudzeniu postanowiłam wziąć szybki prysznic, ponieważ razem z Nelly wybierałyśmy się na miasto. 

Po odświeżeniu się, umyciu włosów i narzuceniu na siebie mój szatynowy szlafrok wyszłam z pomieszczenia. Już w moim pokoju zasiadłam przed toaletką i wykonałam mój codzienny makijaż, tylko tym razem większa ilość korektora znalazła się pod oczami. Całość dopełniłam matową, bordową szminką. 

Z szafy wyciągnęłam czarne rurki z wysokim stanem, bordową podkoszulkę w czarne paski i bieliznę. Gotowa stanęłam przed dużym lustrem, stwierdzając, że wyglądam znośnie zeszłam na dół. 

-Cześć, co ty taka wystrojona? Randka z Niall'em?-zapytała Emily, która jak co rano robiła śniadanie. 

-Idę z Nelly na miasto-powiedziałam. Przyjaciółka jedynie ciężko westchnęła z grobową miną wymalowaną na twarzy-Coś nie tak?

-Nie, nie, po prostu jej nie lubię. Jest jakaś dziwna. 

-Emi, jak zwykle przesadzasz-jęknęłam zrezygnowana-Nell jest naprawdę bardzo miłą i spokojną osobą. 

-Jak uważasz...

Nie miałam pojęcia o co chodzi Harris. Widziała Nelly tylko dwa razy i nawet za dużo nie rozmawiały, ponieważ ta starsza była w pracy. 

Po zjedzeniu szybkiego śniadania, jakim były płatki z mlekiem, ruszyłam do windy. Z uśmiechem wymalowanym na ustach wsiadłam do auta, zaczęłam przemierzać ulice Nowego Jorku. 

Starr mieszkała w akademiku niedaleko naszej uczelni. Była studentką drugiego roku medycyny, w przyszłości miała plany zostać chirurgiem dziecięcym. Tak samo jak ja dziewczyna każdą wolną chwilę chciała spędzać z tymi małymi istotkami.

Lottie: Już jestem pod twoim akademikiem :D

Nelly: Okey, już idę xx

Już po chwili byłyśmy w drodze do centrum handlowego.. Jak się okazało budynek był ogromnych rozmiarów w bardzo nowoczesnym stylu. Z resztą można było się tego spodziewać, w końcu to Nowy Jork. Zaparkowałam samochód i rozmawiając ruszyłyśmy w stronę kawiarni. 

****

-Lottie, ja już nie daję rady!-jęknęła Nell. Od trzech godzin chodziłyśmy po galerii w poszukiwaniu mojego ulubionego sklepu.

-Te jęki to zostaw dla Matt'a-parsknęłam śmiechem, trochę zwalniając. Przyjaciółka spiorunowała mnie wzrokiem po czym wepchnęła mnie do jakiegoś sklepu. Rozejrzałam się wokół i jak się okazało byłam w Forever21, czyli sklepie którego szukałam. 

-A czego tak właściwie szukasz? Bluzka? Spodnie? Sukienka? Bo biegamy po tym sklepie jak wariatki. 

-Jasne rurki z naszywkami. A i później jeszcze wstąpimy do Vansa-następny jęk niezadowolenia wydobył się z jej ust, na co się zaśmiałam. 

-Nigdy więcej nie idę z tobą na zakupy!

****

Od godziny siedziałam z Nelly i Harry'm w kawiarni. Para doskonale się dogadywała, a ja siedziałam z telefonem w ręku. Rozmawiali na przeróżne tematy, od dzieciństwa do teraz. Dzięki Harry'emu nawet dowiedziałam się, że Nell jest zastępową cheerleaderką i ma szansę na kapitana. Głosowanie na to stanowisko ma odbyć się zaraz po eliminacjach do drużyny piłkarskiej. Następnym newsem było także to, że każdy członek drużyny ma swoją "cheerleaderkę", która go zagrzewa do gry. 

Nie powiem, bo bycie cheerleaderką Niall'a to bardzo kusząca propozycja...

Gdy dopijałam czarną kawę, mój IPhone zaczął wibrować. Spojrzałam na ekran i jak się okazało dzwoniła Emily. Bez chwili zastanowienia odebrałam połączenie. 

-Lottie, możesz przyjechać do domu? 

-Coś się stało? Emily, masz jakiś dziwny głos.

-Nie nic się nie stało, ale przyszły badania. Niall powiedział, że bez ciebie ich nie otworzy.

-Okey, dajcie mi dziesięć minut. Muszę odwieść Nelly i Harry'ego do akademika-powiedziałam i zerwałam połączenie.

-Nelly, strasznie cię przepraszam, ale muszę jak najszybciej wracać do domu.

-Stało się coś? Potrzebujesz pomocy?

-Nie Nell, spokojnie-powiedziałam z uśmiechem, wstając z wygodnego fotela-Odwieźć was do akademika?

-Nie, możesz jechać my jaszcze trochę zostaniemy-oznajmił Harry na co szatynka przytaknęła. W jej oczach widziałam, że niezmiernie się cieszyła z słów Stylesa. Jednak Starr ma chłopaka, któremu na pewno nie spodobałaby się obecność nieznajomego w pobliżu jego dziewczyny. 

-Nie ma sprawy.Do zobaczenia-pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę mojego Audi rs6 2016. 

Po dziesięciominutowej drodze zaparkowałam pojazd na moim miejscu w podziemnym garaży apartamentowca. 

-Jestem!-krzyknęłam, zdejmując moje obuwie. Buty ustawiłam na specjalnej szafce, a torba została rzucona obok komody. Z prędkością światła znalazłam się w salonie, tam siedzieli już moi współlokatorzy i Niall. Ich miny mówiły same za siebie. Bardzo bali się tego, co było w białej kopercie na kolanach Horan'a. 

****

Łzy ciekły mi niekontrolowanie. Wtulona w mojego chłopaka cicho popłakiwała. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co było wydrukowane na śnieżnobiałej kartce. Czarno na białym miałam napisane, że mój chłopak jest zdrowy. Tak, zdrowy, a te łzy były spowodowane szczęściem. Gdy usłyszałam, że klinika pomyliła badania Ni z jakiejś kobiety kamień spadł mi z serca. Nadal przed oczami miałam te kilka słów. 

"Przepraszamy za nieporozumienie. Wyniki badań pana Niall'a James' Horan'a zostały nieumyślnie pomylone z wynikami pani [...] Nasza klinika poniesie wszelkie konsekwencje spowodowane pomyłką..."

-Lottie, księżniczko proszę nie płacz-mruknął Niall w moje włosy-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze...

-Niall, głupku, to są łzy radości. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak się bałam-wychlipałam przez łzy-Kocham cię.

-Ja ciebie jeszcze mocniej, kochanie-ucałował czubek mojej głowy, aby następnie znowu wtulić się we mnie. W jego ramionach mogłam spędzić całe życie-Idź już spać jest już późno.

-Okey, ale pod jednym warunkiem-chłopak spojrzała na mnie wyczekująco, więc kontynuowałam-Zostaniesz na śniadanie. 

-Zostanę.

Szybko wbiegliśmy na piętro wprost przez białe drzwi, które prowadziły do mojej sypialni. Ten dzień był bardzo wyczerpujący, dlatego od razu wskoczyliśmy do łóżka. Zdjęliśmy jedynie jeansy, aby było nam wygodniej. Wtuleni w siebie leżeliśmy, blondyn nucił cicho jakąś piosenkę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, wsłuchując się w śpiew Niall'a. 

*********************************


Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz