Obudziłam się w nadzwyczajnie dobrym humorze. Co zapewne było spowodowane obecnością mojego chłopaka. Przewróciłam się na lewy bok i zobaczyłam Niall'a z rozchylonymi ustami, który cicho pochrapywał. Złożyłam krótki pocałunek na szyi chłopaka wspinając się coraz wyżej. Idealna szczęka, lekko kująca broda, różowiutkie policzki, średniej wielkości nos i czoło. Ni mruknął zadowolony z moich poczynań, złapał mnie w tali usadzając sobie na biodrach.
-Dzień dobry, panienko Tomlinson-mruknął zaspanie.
-Dzień dobry, panie Horan-musnęłam jego wargi i całkowicie położyłam się na umięśnionej klatce piersiowej chłopaka-Dobrze się spało?
-Nawet nie wiesz jak-objął mnie w talii-Ale i tak pobudka była lepsza. Możesz robić tak codziennie, kochanie.
-Z chęcią-przywarł swoimi ustami do moich i słowo daję, że to był najlepszy pocałunek w moim życiu.
Usta Niall'a były mięciutkie i smakowały wanilią. W końcu blondyn nabrał pewności siebie, zsunął ręce niżej idealnie na mój tyłek. Dokładnie wiedział, że przez to mruknę. Wtedy też tak się stało, co perfidnie wykorzystał. Wsunął ten swój paskudny język to mojej jamy ustnej, aby następnie połączyć z moim. Nasze języki toczyły walkę między sobą do czasu...
-A co tu się dzieje?-odsunęliśmy się od siebie z niechcenia, gdy usłyszeliśmy męski głos za sobą.
Spadłam na miejsce obok i zobaczyłam ubranego w jeansy i biały T-shirt, Louisa. Brunet oznajmił nam tylko, że idzie do Harry'ego i Liam'a. Następnie z prędkością światła zniknął za drzwiami. Po kilkuminutowym leżeniu postanowiliśmy iść na dół, aby zrobić śniadanie. Niall poszedł ubrać wczorajsze ubrania i umyć zęby, a ja założyłam czarne spodenki i bluzkę Louis'a. Kocham zabierać bratu ubrania i w nich chodzić.
Wykonałam tradycyjnie poranną rutynę i skierowałam się do kuchni. W pomieszczeniu włączyłam radio, stojące na parapecie, i ustawiłam ulubioną stację. Po chwili w kuchni zawitał także Ni. Razem zrobiliśmy naleśniki tańcząc i śpiewając do muzyki puszczanej z urządzenia. Na nasze porcje nałożyłam bitą śmietanę i ulubione sezonowe owoce. Wspólnie zjedliśmy naleśniki, co chwilę wybuchając śmiechem, gdy któreś z nas ubrudziło się śmietaną.
Po śniadaniu Niall poszedł do domu przebrać się w świeże ubrania. Następnie miał dołączyć do męskiego dnia u Harry'ego. Ja natomiast postanowiłam usmażyć naleśniki dla Emily. Kiedy już to zrobiłam skierowałam się na piętro. Tam zastałam przyjaciółkę, która siedziała na parapecie nosem w książce.
Szczerz mówiąc nie codzienny widok. Em raczej nie przepada za książkami, zdecydowanie woli oglądać filmy. Nawet w liceum nie przeczytała ani jednej lektury. Przed omawianiem zasiadaliśmy z naszym przyjacielem Alex'em na ulubionym parapecie na końcu szkoły. Chłopak lub ja opowiadaliśmy szczegółowe streszczenie danej książki, właśnie dlatego z literatury Emily miała same piątki czasem zdarzyła się czwórka.
Drzwi lekko zaskrzypiały, więc dziewczyna oderwała się od powieści i spojrzała na mnie, delikatnie się uśmiechając.
-Cześć-powiedziała odkładając książkę na miejsce obok i siadając tak, że jej nogi zwisały z parapetu.
-Hej, zrobiłam ci śniadanie-oznajmiłam i usiadłam tak jak przyjaciółka.
-Dziękuje, ale mnie musiałaś.
-Nie marudź tylko jedz-otworzyłam okno balkonowe wpuszczając przy tym świeże powietrze-Lodówka jest prawie pusta, więc może chcesz skoczyć ze mną do sklepu-dodałam po chwili, a dziewczyna przytaknęła.
CZYTASZ
Promises||N.H
FanfictionHistoria dziewczyny, która chcąc pocieszyć przyjaciółkę po nieudanym związku zabiera ją do rodzinnego miasta. Co stanie się w Mullingar? Jak potoczą się losy najlepszych przyjaciółek? Dowiesz się czytając "Promises" Serdecznie zapraszam do czyt...