Rozdział 49.1.

38 1 0
                                    

[04.01]

To zacznijmy od początku... Obiad u Horan'ów nie był, aż tak zły. Jak się spodziewałam cała jego rodzina bardzo serdecznie mnie przyjęła w progi swojego domu. Pani Maura niezmiernie cieszyła się z mojej obecności na rodzinnym obiedzie, tylko szkoda, że nie znała prawdy. Młodsza siostra Niall'a -Lily- dobrą godzinę opowiadała mi jak minął jej pierwszy semestr w przedszkolu. Także dostałam zaproszenie razem z Niall'em do San Francisco.

Tak samo jak wigilia w moim rodzinnym domu minęła w bardzo przyjemnej atmosferze. Od przeszło dwóch lat nie widziałam mojej rodzicielki z tak wielkim uśmiechem na pełnych ustach. Teraz to Don był jej wielką miłością. W ich oczach dostrzec można było radość oraz miłość. Cieszyłam się, że w końcu mama od dłuższego czasu może zaznać spokoju, radości, miłości i szczęścia. Te wszystkie emocje właśnie dawał jej mężczyzna o brązowych włosach i ciemnych oczach. Co do prezentów także sprawiły wszystkim przyjemność. Jednak najlepszym podarunkiem obdarowała mnie rodzicielka. Ja i Louis dostaliśmy bilet na wakacje z osobą towarzyszącą. Nie byle jakie wakacje. Miejsce jakie mieliśmy odwiedzić już w lutym to Filipiny. Filipiny to jeden z krajów, które od dziecka marzyłam zwiedzić. 

Bal charytatywny. Ten wieczór jak i noc miał być wyjątkowy, i taki był. Pod jakimś względem. Ze względu, że moja mama posiadała jedną z największych, najlepszych i najdroższych firm projektowych w Londynie, wokół kobiety odbywał się wielki szał. Na dodatek na gali pojawiła się z nowym facetem, współpracownikiem, oraz dziećmi. Głównym celem balu była zbiórka pieniężna na oddział chirurgii dziecięcej szpitala w Mullingar. W związku, że Mullingar to nasze rodzinne miasto mama postanowiła przekazać niemałą sumę pieniędzy na ten właśnie cel. Dzięki sile zaparcia zaproszonych oddział otrzymał dokładnie 25 tysięcy euro. Jak się okazało na tej gali była pani Maura Horan. A wiązała się z tym obecność także Niall'a. Jak na złość postanowili zasiąść w tym samym stoliku co my. Następny wieczór musieliśmy udawać z blondynem cholerną parę, którą nie byliśmy. 

Nowy rok. Cała nasza paczka zaczęła sylwester oczywiście w naszym mieszkaniu. Piliśmy, tańczyliśmy, bawiliśmy się w gronie najlepszych przyjaciół. Tuż przed rozpoczęciem Nowego roku przenieśliśmy się na Time Square. Jak tradycja głosi pary dokładnie z wybiciem godziny 00:00 na swoich ustach składają czuły pocałunek, aby nadchodzący rok był jeszcze lepszy. Louis Emily. Luke, który przyleciał specjalnie, aby spędzić z nami tydzień, Mia, jego dziewczyna. Liam i Sophia. Niall i Miranda pieprzona modelka Jonson. A ja i Harry jako single stuknęliśmy się butelkami z piwem i życzyliśmy sobie udanego Nowego Roku.

Już za niecały tydzień miał rozpocząć się pierwszy wykład po przerwie świątecznej, do którego byłam kompletnie nieprzygotowana. A moim postanowieniem było skupienie się na studiach. 

Po długich przemyśleniach postanowiłam zadzwonić do Nelly, z którą bardzo dawno się nie widziałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer brunetki, oczekując odzewu. 

-Lottie? O cześć!

-Cześć, Nell. Co tam u ciebie? 

-Nie jest najgorzej. A u ciebie? Słyszałam, że dużo się ostatnio działo. Podobno zerwałaś z Horan'em, to prawda?

-Yyyy... tak, ale skąd o tym wiesz?-powiedziałam lekko zmieszana. Nikt oprócz moich przyjaciół nie wiedział o zakończonym związku. Jakoś nie widziałam potrzeby rozpowiadania tego wszystkim, nie potrzebne nikomu to do szczęścia. 

-Lottie, Lottie mała Lottie-zaśmiała się-Jesteś na studiach. Wszyscy cię znają, przecież twój brat jest kapitanem drużyny piłkarskiej. Należysz do drużyny cheerleaderek i byłaś dziewczyną jednego z chłopaków z drużyny. Dziwi mnie twoja postawa-powiedziała-I jest takie coś jak Instagram. Chyba już wszyscy widzieli to zdjęcie, a na mieście Horan afiszuje się z tą swoją Mirandą.

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz