Rozdział 27.1.

47 2 0
                                    

[17.08]

Od dwóch godzin siedziałam z Emily w moim pokoju. Brunetka bez chwili wypytywała mnie o moje wczorajsze samopoczucie. Teraz będę mała wyrzuty sumienia! Była dokładnie godzina 14:22. Za niecałą godzinę miał po nas przyjechać Alex. Tego dnia mieliśmy super plany na spędzenie wspólnie czasu, a mianowicie dzień w wesołym miasteczku. W końcu zwlekłam się z wygodnego łózka i podeszłam do okna. Na dworze była taka sama pogoda jak rano, dużo chmur i troszeczkę słońca. Ubrałam się w zwykłe jeansy, biały T-shirt i tego samego koloru Conversy. Lekki makijaż, włosy związane w kitkę i gotowa. Spojrzałam wyczekująco na Emi. Razem zeszłyśmy na dół i zasiadłyśmy przy wyspie kuchennej. Nagle Emi zadała pytanie, którego w ogóle nie spodziewałam się i raczej nie chciałam:

-Niall, się z tobą kontaktował?-ugryzła kawałek krwisto czerwonego jabłka. Jej brązowe oczyska niemalże wypalały we mnie dziurę na wylot. 

-Jeszcze nie-skłamałam z wielkim trudem. Nie chciałam tego robić, ale myślałam, że postępuję właściwie. 

-Nie na pisał nawet SMS-a?-brnęła dalej. 

-No przecież mówię, że nie!-powiedziałam, lecz mój ton chyba był trochę za ostry, ponieważ dziewczyna lekko się wzdrygnęła.

-Dobrze, spokojnie tylko się pytam. 

-Emi, przepraszam. Nie chciałam podnosić na ciebie głosu, ale cała ta sprawa z Niall'em mnie zżera od środka. Nie odzywa się od naszego wylotu. Dzwonię codziennie po kilka razy, a on nie odbiera. Boję się, że mu się coś stało. 

-Lotts, proszę, nie martw się. To wszystko cię wykończy-zeskoczyła z wysokiego taboretu i przytuliła mnie do swojej piersi. Zaciągnęłam się jej zapachem z uśmiechem, jak zawsze dziewczyna pachniała niczym czerwone róże. Delikatnie lecz ponętnie. 

-Łatwo wam wszystkim mówić. Co noc nie budzicie się przez koszmary związane z ukochaną osobą. Cały czas ten sam sen, Niall okalecza się.

-Charlotte nie wiem co powiedzieć-przyznała, spoglądając na mnie smutnymi oczami. 

-Proszę skończmy ten temat...

-Lottie, Emily jestem!-do pomieszczenia wparował Alex. Chłopak był ubrany tak jak zwykle, czyli jeansy oraz długa podkoszulka. Tym razem jego ramiona ozdabiała szara bluza, a stopy buty Puma Suede Classic+.

-Okey my jesteśmy gotowe, więc możemy jechać-odparła uśmiechnięta Em. 

****

Po godzinie dotarliśmy do celu naszej muzycznej podróży. Wesołe miasteczko wypełnione było mnóstwem przeróżnych karuzel, diabelskich młynów czy kolejek. W tłumie ludzi można było się spokojnie zgubić, w moim przypadku zapewne nie raz. Zanim zdążyliśmy wyjść z samochodu zostałam brutalnie pociągnięta za rękę w stronę wejścia, oczywiście przez moich przyjaciół. Niby osiemnaście lat na karku, a tu takie dzieci. 

Dwie godziny później padałam już na twarz. Bieganie z karuzeli na karuzelę było naprawdę męczące. Kiedy Emily poszła nam zakupić watę cukrową moją uwagę przykuł kolorowy, duży baner. Plakat informował o zawodach w jedzeniu hot-dog'ów na czas. Wygraną w konkursie miały być pieniądze i tytuł mistrza "The fastest hot dog swallower" (pl. Najszybszy połykacz hot dog'ów).

-Lotts, ja muszę to wygrać!-pisnął Alex, który zdążył zobaczyć co czytam. 

-Tam masz budkę z zapisami. Ale konkurs zaczyna się za niecałe pół godziny-wzruszyłam ramionami, pokazując na czerwoną budkę. Znajdowała się ona może dwadzieścia metrów od nas. Kolejny raz tego dnia byłam brutalnie wyszarpana z mojej chwili odpoczynku. 

Kolejka nie była duża, więc po kilku minutach Cooper był wpisany na listę zawodników. Gdy chłopak ustawił się na wyznaczonym miejscu ja razem z Emily, która zdążyła wrócić, stanęłam za barierkami. Zadzwonił dzwonek, co wiązało się ze startem. Zawzięcie obserwowałam wszystkich konkursowiczów. Do końca rundy została ostatnia minuta, a Alex'owi zostały dwa hot dogi. W ostatniej chwili brunet zgarnął zwycięstwo, wpychając do ust ostatni kęs parówki. 

-Jest i tegoroczny zwycięzca! Gratulacje dla Alex'a, naszego "The fastest hot dog swallower". 

Wszyscy dookoła nas zaczęci wiwatować, a ja i szatynka obok skakałyśmy i krzyczałyśmy jak opętane. Na Coopera twarzy widoczny był szeroki uśmiech, gdy odbierał wszystkie rzeczy związane z wygraną. 

****

Kiedy poczułam, że byłam niesiona przez kogoś lekko uchyliłam oczy. Ujrzałam spokojną twarz Alex'a, który z łatwością przemierzał schody. Nie wiem jak, przecież byłam naprawdę ciężka. Po chwili zostałam ułożona na miękkim materacu. 

-Alex, która godzina?-mruknęłam.

-Dochodzi czwarta. Lotts, śpij bo jesteś zmęczona po całym dniu-gdy chłopak kierował się do wyjścia ja odparłam, podnosząc się na łokciach:

-Zostaniesz? Nie będziesz jeździł po nocach, żeby coś ci się stało.

Cooper skinął głową, zdjął jeansy i położył się obok mnie. Bez mniejszego zastanowienia wtuliłam się w klatkę piersiową najlepszego przyjaciela. Tak jak przyjaciel odpłynęłam w krainy Morfeusza. 

^^sen^^

Około godziny piętnastej byłam umówiona z Niall'em w jego domu. Gdy pociągnęłam za klamkę okazało się, że drzwi były otwarte. Zdjęłam buty i położyłam torbę na ziemi obok śnieżno białej komody. 

-Niall, już jestem!-krzyknęłam jednak odpowiedziała mi głucha cisza-Niall!

W salonie ani kuchni nikogo nie było, więc skierowałam się do pokoju chłopaka. W jednej z błękitnych ścian była dziura w rozmiarze męskiej pięści. Łózko było perfekcyjnie zaścielane, a inne rzeczy na swoich miejscach. Odwróciłam się gwałtownie, tucząc przy tym wazon stojący na komodzie, kiedy z pomieszczenia za białymi drzwiami usłyszałam szelest. Bez zastanowienia ruszyłam w stronę łazienki. Na to co tam zobaczyłam z moich niebieskich oczy zaczął wypływać wodospad łez. 

-Niall!-upadłam na podłogę zaraz przy kolanach blondyna. Na jego prawym nadgarstku widniało pełno, głębokich, świeżych ran. Znowu to samo, Ni zaczął się okaleczać. Z szafki pod umywalką wyciągnęłam apteczkę, następnie owijając nadgarstek Horan'a-Niall, dlaczego to zrobiłeś?!-załkałam. 

-Robię to wszystko tylko dla ciebie Lotts... Pamiętaj, że cię kocham ponad życie...-nagle jego oczy przymknęły ciężkie powieki. On odszedł...

^^sen^^

 -Nie!!!-z krzykiem podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje oczy były już mokre od płaczu, a czoło spocone. Nagle obok mnie podniósł się Alex, który od razu porwał mnie w swoje ramiona. 

-Ciii...

-Oo...on nie żyy...yje-załkałam. Drzwi do mojego pokoju się lekko uchyliły, a zza nich mogłam ujrzeć Emily i Louisa. 

-Lottie, co się stało?-podbiegł do mnie mój brat.

-Znowu ten sen. Ja już nie daje rady...

******************************
Jestem dumna z tego rozdziału jak nigdy!
2/3

Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz