Rozdział 5.1.

123 15 2
                                    

Zaraz po przebudzeniu poczułam TO dziwne uczucie. Szybko pobiegłam do łazienki po drodze łapiąc bieliznę na dzisiejszy dzień. W białym pomieszczeniu załatwiłam wszystkie potrzeby związane z TYMI dniami. Umyłam zęby używając mojej czarnej szczoteczki. Załatwiła swoje potrzeby i wzięłam się za rozczesywanie włosów. Następnie po krótkich namysłach stwierdziłam, że uczeszę się w warkocza. 

Z szuflady wyciągnęłam jedne z kolorowych skarpetek. Jestem dziwnym człowiekiem, ponieważ nie lubię chodzić na boso, ale tak już mam. Na długie nogi zaciągnęłam czarne rurki, na piersi białą koszulkę w księżniczki Disneya. Na koniec na ramiona zarzuciłam czarną bluzę z kapturem. Niebo dzisiejszego dnia nie było tak piękne jak wczoraj. Nienawidzę tej zmiennej pogody. Jednego dnia może pięknie świecić słońce, a następnego lać deszcz lub padać grad wielkości piłeczek golfowych. Ale mniejsza z tym, zeszłam na dół uprzednio spoglądając na godzinę w telefonie. 7:12. Ughh dlaczego ja tak wcześnie wstaje kiedy mam wolne!

Po przeszukaniu lodówki stwierdziłam, że zrobię naleśniki, które każdy kocha. Po kilku minutach z mleka, jajek, mąki i proszku do pieczenia powstało odpowiednie ciasto. Zrobiłam około 12 placków i odłożyłam je na blat do ostygnięcia. Na biały talerz nałożyłam 2 naleśniki i posmarowałam je dużą ilością Nutellii. następnie układając na nie plastry bananów. Z ekspresu do kawy wyciągnęłam mały dzbanek i nalałam trochę gorącego napoju do kubka. Udałam się na taras, usiadłam na huśtawce i zaczęłam konsumować moje śniadanie. 

Małe promyczki słońca, którym udało przedostać się przez ciemne, gęste chmury ogrzewały moją nieumalowaną twarz. W przyjemnej ciszy zjadłam naleśniki rozkoszując się ćwierkaniem ptaków. Tego właśnie mi brakowało. Spokoju. Chwili odetchnienia od zatłoczonego i głośnego Londynu. Tego harmidru tam panującego. Pogoni. Gdzie tylko się nie spojrzy można zobaczyć ludzi śpieszących się do pracy. Po moich "rozmyśleniach" postanowiłam wrócić do środka. Zabrałam naczynia i odniosłam je do kuchni. Przy stole kuchennym siedziała babcia. Staruszka była ubrana w długą spódnicę w kwieciste wzory i zwykłą białą bluzkę z długim rękawem. Nogi kobiety ozdobione były puszystymi klapkami, w których zazwyczaj chodzi się po domu. Przywitałam się z babcią całusem w policzek. Zmyłam naczynia i usiadłam naprzeciw kobiety. Widząc, że zje naleśniki, które przygotowałam życzyłam jej smacznego za co podziękowała.

-Dziękuję Lottie za pyszne śniadanie-uśmiechnęła się życzliwie.

-Nie ma za co-mruknęłam i zamoczyłam usta w kubku pełnym kawy-A gdzie jest dziadek?-zapytałam.

-A gdzie on może być o dziewiątej rano skoro jest dostawa w sklepie za rogiem?-zaśmiała się, zaraz do niej dołączyłam.

-Poszedł po gazetę!

Porozmawiałam jeszcze chwilę ze starszą kobietą i postanowiłam, że dzisiaj spędzę czas przy książce. Kiedy myłam kubek po kawie do kuchni wszedł dziadek William. Przywitałam się z mężczyzną tak samo jak z jego żoną, życzyłam im miłego dnia i zniknęłam na schodach prowadzących na piętro. W pokoju zastałam jeszcze śpiącą Emily. Zaczęłam się śmiać nieopanowanie, lecz cicho z jej pozycji. Pochrapywała leżąc zwinięta w małą kuleczkę. Szybko zrobiłam jej zdjęcie wstawiając na Snapa z podpisem ,,Jaki słodziak <3". Nadal trzymając telefon w dłoni podeszłam do biurka i wzięłam książkę ,,Zmierzch" której jeszcze nie skończyłam czytać. Otworzyłam drzwi tarasowe wpuszczając przy tym trochę irlandzkiego, rześkiego powietrza. Na balkonie zasiadłam w dużym fotelu i przykryłam się niebieskim kocem. W powietrzu było czuć zbierający się deszcz lecz nie przejmowałam się tym, ponieważ siedziałam pod daszkiem. Otworzyłam lekturę, która po chwili mnie pociągnęła w podróż do małego miasteczka, Forks. 

****

Po zjedzeniu pierogów, które zrobiła babcia na obiad postanowiłam porozmawiać z nią o naszym, planowanym wyjeździe. Wytarłam ręce po myciu naczyń i usiadłam obok kobiety przy stole. Lou poszedł z chłopakami gdzieś na miasto, a Emily chciała zadzwonić do mamy i taty. 

-Babciu. możemy jutro jechać nad jezioro?-zapytałam. Rano dzwoniła Brooke czy jedziemy, więc stąd to pytanie.

-Oczywiście, że możecie. A kto jeszcze jedzie?

-Brooke, Jesy, Liam, Harry, Niall i Luke-odparłam z uśmiechem.

-Ale musisz mi coś obiecać. Będziesz pilnować Louisa-zaśmiała się Jasmine.

-Obiecuję-powiedziałam i przytuliłam kobietę dziękując za pozwolenie

-Przepraszam cię Charlotte, ale teraz pójdę zająć się trochę kwiatami w ogrodzie-po chwili staruszka zniknęła z ścianą, a ja z prędkością światła wbiegłam na górę. Powiedziałam Emily o decyzji przez co brunetka bardzo się ucieszyła. 

****

Od kilku godzin siedziałam na kanapie z przyjaciółkami. Miałam na sobie onesie białego jednorożca, a Emily białego kotka. Nasze paznokcie zostały już pomalowane na ciemne kolory, maski ułożone na twarzach, a w telewizji leciało kolejne romansidło wybrane przez Rose. Właśnie to uwielbiam robić z moimi przyjaciółkami. Tak jak zawsze na babskim wieczorze rozmawiałyśmy o chłopakach i plotkowałyśmy. Brakowało tylko Jesy.

-Lottie, widziałaś jak wczoraj patrzył się na ciebie Horan?!-pisnęła Brooke, sącząc czerwone wino z kieliszka.

-Ja widziałam!

-Przestańcie to tylko przyjaciel-upadłam bezsilnie na kanapę. Między nimi wybuchł gromki śmiech, a ja spiorunowałam je wzrokiem.

-My wiemy swoje-Emi zabawnie poruszała brwiami. Od razu skojarzyłam o co jej chodzi. Na ten gest tylko przewróciłam oczami.

Około godziny pierwszej Emily i Brooke postanowiły iść spać. Jako, że Louis nocuje dzisiaj z chłopakami u Liama to ja postanowiłam spać właśnie w jego pokoju. Chłopaki postanowili, jak to ujął Lou, obejrzeć mecz i wypić więcej alkoholu niż sami ważą. Postanowili nadrobić pół roku imprezowania osobno. Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Ponownie na swoje ciało zaciągnęłam onesie i po życzeniu miłej nocy dziewczynom, które spały u mnie w pokoju, skierowałam się do łóżka Lou. Jak zawsze sprawdziłam media społecznościowe dodając zdjęcie zrobione dzisiaj. Nawet nie wiedząc kiedy przymknęłam oczy, tym samym zapadając w sen. 

******************************

To już piąty. Niestety statystyki nie są najlepsze... Coraz mniej was czyta i gwiazdkuje :( 

Jeśli będzie tak dalej rozdziały będę pojawiały się jedynie raz w tygodniu. 


Zuzia xoxo

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz