Rozdział 19.1.

56 4 0
                                    

Uwaga scena 18+. Jeśli nie chcesz czegoś takiego czytać po prostu omiń końcowy fragment.  

[04.08]

Ostatni dzień był dla wszystkich bardzo ciężki i pełen emocji. Ktoś chciał abym ja i Niall załamali się po naszym rozstaniu. Mój ukochany chciał popełnić samobójstwo w pewnym sensie z mojej przyczyny. I na dodatek ukochane auto Lou zostało skradzione, rozbite i na końcu spalone. Ale najbardziej zastanawiało mnie kto był podczas katastrofy za kierownicą. Policja miała zidentyfikować sprawcę, lecz było to cholernie trudne. 

Rano obudziłam się w objęciach mojego chłopaka, prywatnego grzejnika. Ten chłopak był zawsze taki ciepły, że to niemożliwe. Aby nie obudzić blondyna, ponieważ była dopiero dziewiąta. Po cichu z komody wyjęłam skarpetki ze Spongebob'em. Tak, Niall miał 18 lat i nosił jedynie kolorowe skarpetki. Z szafki nocnej jeszcze zabrałam mój telefon i w ciepłych skarpetach zeszłam na dół. W kuchni przy blacie stała pani Maura odwrócona do mnie tyłem. Nie chcąc się skompromitować szybko pobiegłam na górę i założyłam wczorajsze dresy.

-Dzień dobry-przywitałam się, zaraz po wejściu do kuchni.

-O cześć Charlotte. Nie widziałam, że jesteś, ale dobrze się składa, bo właśnie kończę robić śniadanie-uśmiechnęła się życzliwie.

-A mogłabym w czymś pomóc?-podeszłam do kobiety o blond włosach.

-Możesz wyciągnąć talerze i sztućce-jedynie kiwnęłam głową i zabrałam się za rozkładanie porcelany na stole. Po chwili dodała-Mogłabyś obudzić Niall'a?

Po chwili byłam w pokoju mojego chłopaka. Zaczęłam trząść go za ramię, lecz w ogóle nie reagował. Ale gdy złożyłam krótki pocałunek na jego kującej szczęce, chłopak wydał z siebie pomruk zadowolenia.

-Ni, proszę, chodź na dół. Twoja mama czeka na nas ze śniadaniem-mruknęłam. Jak zawsze przyciągnął mnie do torsu i przytulił, nie zwracając uwagi na moje gadanie.

-Niall...-powiedziałam bezsilna-Niall do jasnej cholery!

-No już wstaję nie krzycz-ziewnął zaspany. 

Chłopak wstał i ujrzałam jego zabandażowany nadgarstek od razu posmutniałam. Horan chyba to zauważył, ponieważ moja broda została podniesiona do góry. Następnie pocałował mnie w nos, przez co go zmarszczyłam. 

-Lotts co jest?

-Nic-próbowałam wymusić uśmiech, lecz wyszedł tylko grymas.

-Lottie, skarbie...-usiadł po turecku naprzeciwko mnie.

-Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie sobie to zrobiłeś.

-Księżniczko, proszę nie smuć się, bo zaraz ja zacznę płakać-wydął wargę, chcąc mnie pocieszyć.

-Niall, przytul mnie-powtórzyłam minę chłopaka. Rozłożył ramiona, do których zaraz wpadłam. Jego duże dłonie objęły mnie w talii, a ja gładziłam swoimi jego plecy.

-Chodźmy już na śniadanie-mruknęłam po chwili.

Niall chciał ukryć swoje rany przed mamą, więc założył bluzę z długim rękawem. Na chude, długie nogi naciągnął jeszcze dresy, na stopy natomiast skarpety w pieski. Tak, to chyba były pieski. Razem za rękę zeszliśmy do kuchni, zasiedliśmy przy szklanym stole i zaczęliśmy zajadać pyszności zrobione przez mamę chłopaka.

-No dzieciaki, jak wam tam się układa?-zapytała radośnie pani Horan. Spojrzałam na Niall'a, wymownie. Chciałam, żeby to on raczej odpowiedział na to pytanie.

Promises||N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz