Rozdział 1

3.9K 119 28
                                    

- Mamo! - wbiegłam do domu - Kiedy jedziemy?! -szybko podeszłam do mojej rodzicielki i ucałowałam ją - Nie chce zaczynać od nowa nauki w tej szkole - mruknęłam biorąc talerz do ręki i siadając do stołu w jadalni.

- Za godzinkę. Tata nas zawiezie.

***

- Oki, to ja spakuję resztę rzeczy - powiedziałam przełykając ostatnią nitkę spaghetti. Podreptałam na górę i weszłam do mojego pudrowo-różowego pokoju. Unioslam telefon i pisnęłam patrząc na osobę która napisała mi wiadomość .

Od: Sarcia <3

Czy ja dobrze słyszałam, czy wracasz do San Diego?!

Do: Sarcia <3

Tak kochana. Będę za cztery godziny, więc kupuj lody i wypożycz dobrą komedie.

Od: Sarcia <3

Lody mogą być, ale film nie. I tak przegadamy całą noc. Bye

Wysłałam jej tylko serduszko i spakowałam ostatnie pudło. Wyjęłam z niego obłożone w ramkę zdjęcie klasowe z drugiej gimnazjum. Wszyscy na zdjęciu byli uśmiechnięci, oprócz mnie i mojego największego wroga, którego mam nadzieję już nigdy nie spotkam.

***

Przyjechałam pod dom wielkiej willi z cudownym ogrodem. Wysiadłam z samochodu i wyjęłam podróżną walizkę.

- Witaj w domu, córciu -uśmiechnął się do mnie tata podając mi klucze do mieszkania.

- Nawzajem tatku -podeszłam pod drzwi i włożyłam do dziurki kluczyk. Przekręciłam go, i po chwili popchnęłam drzwi wchodząc do środka. Wszystko było tak, jak pięć lat temu. Ściany, umeblowanie i panele podłogowe.

- Mama Sary poinformowała mnie, że idziesz do nich. Więc zmykaj póki jeszcze jest jasno. - uścisnęłam rodziców i wyszłam z domu. - Ej, córcia! - krzyknęła rodziciela na co się odwróciłam. Rzuciła mi kluczyki do jakiegoś samochodu, za to ja zmarszczyłam brwi - zobacz w garażu.

-Okey? - otworzyłam wielkie drzwi od garażu i zaniemówiłam - Przywieźliście mojego mustanga! -pisnęłam i weszłam do auta. Przekręciłam kluczyk w statyjce i odjechałam od domu z piskiem opon.

Po trzech minutach zapukałam pod drzwi mojej kochanej przyjaciółki. Otworzyła jej babcia, która z nimi mieszkała od niepamiętnych czasów.

- Dzień dobry, słońce! Jak ja cię dawno nie widziałam! - uśmiechnęła się staruszka w wieku około siedemdziesięciu lat.

- Witam, panią Mils. Wróciłam kilka minut temu. Mogę do Sary? -spytalam się jednocześnie słysząc kroki na schodach. Po chwili zostałam prawie uduszona przez niską blondynkę z brązowymi oczami.

-Aaa!!! Vera jesteś! Boże, jestem w raju! Czekałam na tą chwilę pięć lat! Żesz nie mogliśmy się spotkać wcześniej. - nadal mnie przytulała.

- Też się cieszę, Sarcia. Idziemy na górę? - dziewczyna entuzjastycznie kiwnęła głową i zaprowadziła mnie do pokoju. Trochę go przemeblowała. Postawiła łóżko przy oknie, za to biurko pod ścianą, przez co było więcej miejsca.

- Mam ci tyle do opowiedzenia! Ale najpierw ty! - rozsiadła się na łóżku, a ja mówiłam o przesranym życiu w Los Angeles. Niby spotkałam kilku sławnych piosenkarzy i aktorów, takich jak: Leonardo DiCaprio, Jennifer Lopez czy Selena Gomez przez sławność moich rodziców jako dziennikarzy ale to nie to samo. San Diego to mój dom, i nic się nie zmieni.

- Weź mi powiedz, czy Justin Bieber jest taki, jak na zdjęciach? Nigdy go nie widziałam, a ty z nim jadłaś kolacje! - pisknela jak wspomniałam o sławnym piosenkarzu.

- Wiesz, jest mega brzydki i w ogóle. - sakrnęłam.

- Hah, no wiadomo. Dziewczyno, tak ci zazdroszczę , że spotkałaś tyle sławnych ludzi!

- Nie ma co zazdrościć. Najlepiej jest tutaj, wśród mojej kochanej przyjaciółki i wielu innych kolegów - zaśmiałyśmy się.

***

Sara już od wielu godzin gada o tym co się działo przez pięć lat, gdy mnie nie było. Ale coś ukrywała, wiem to. W końcu zezłościłam się.

- Sara! Czego mi nie mówisz?

- Eh... No jakby to powiedzieć... Jestem z Saoudre - cicho powiedziała przeczesując włosy dłonią.

- Z Saoudre?! Z Smithem?!

Saoudre Smith to upierdliwy blondyn z niebieskimi oczami, a na dodatek mega wysoki. MÓJ NAJWIĘKRZY WRÓG!

- Vera nie wkurwiaj się. Ja wiem że to brzmi strasznie, ale Saoudre się zmienił. Jest miły, uprzejmy...

- Skończ pieprzyć te brednie - warknęłam - Jutro pierwszy dzień szkoły, zobaczysz, że ten dupek się nie zmienił. - popatrzyłam na przyjaciółkę. Była smutna. - Boże, ja wszystkich ranie, przepraszam Sara.

- Okej... Wiedziałam, że tak zareagujesz.

- Będę się z tobą przyjaźniła. Żaden Saoudre nam w tym nie przeszkodzi. Po prostu będe go ignorowała -uśmiechnęłam się i rozłożyłam się na łóżku.

*******************************************

Hejcia!

Nowy rozdział.

Gwiazdkujcie skarby :*

Bye


Zapraszam na nową książkę!

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz