Rozdział 27

1K 48 0
                                    

Veronica

Siedziałam na fotelu w kinie i oglądałam jakąś beznadziejną komedię. Nie miałam ochoty na nic. 

- Ver. - szturchnął mnie w ramię Brandon - Co się stało?

- Przepraszam. Nie chcę tego oglądać.- wstałam z fotela i wyszłam z sali kinowej. Zaraz po mnie przyszedł Bran.

- Kotku, co się stało? - pogłaskał mnie po policzku mój teraźniejszy chłopak. Bez słowa wtuliłam się w niego i popłakałam. - Chodzi o Codiego? - No tak. Cody jest u mojego taty i wszyscy są szczęśliwi, bo tata od razu zaakceptował Brandona. Angelica też. Chcieli sprać dupę Saoudre, ale im powiedziałam, że to ja zerwałam i dali mi spokój

- Nie. Po prostu tęsknię za Saoudre. - zalałam się cała łzami, a mój tusz był na całej mojej twarzy.

- Słońce, masz mnie. - pocałował mnie w czubek głowy i poprowadził do samochodu - Jedziemy po Codiego? - kiwnęłam głową i weszłam do auta. Przez całą drogę się nie odzywałam. Brandon ciągle na mnie patrzył, co mnie jeszcze  bardziej krępowało. 

- Bran, patrz na drogę. - powiedziałam, jakby wyprali mnie z emocji. Wszystko się zawaliło. Wszystko, czyli Saoudre.

- Kochanie? Co się stało? - zatrzymał się na poboczu i na mnie popatrzył. - Popatrz na mnie - zrobiłam to z niechęcią. - Chodzi o Smitha? Przepraszam, to moja wina.

- Nie, Brandon. Po prostu pomogłeś mi zobaczyć, że Saoudre zawsze będzie moim wrogiem. Zawieziesz mnie na zakończenie roku? - kiwnął głową i porzucił mnie pod dom taty, gdzie obecnie mieszkam. Założyłam białą koszulę i czarną rozkloszowaną spódnicę. Wyszłam z pokoju i umyłam twarz. 

- Zombie - mruknęłam do siebie i nałożyłam trochę pudru, i pomalowałam oczy. Zeszłam na dół, pożegnałam się z synkiem i poszłam tam, gdzie chłopak stał oparty o swoje ferrari. Nie ma to jak bycie bogatym. 

- Cudownie wyglądasz. - pocałował mnie w czoło i otworzył mi drzwi. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy.

- Brandon - zaczęłam. Mężczyzna popatrzył na mnie, ale od razu spojrzał na jezdnię.

- Słucham kotku.

- Ja idę na studia, jak się dostanę. Znowu nie będę miała czasu dla Codiego. Czuję się z tym okropnie. 

- Przesadzasz. Zamieszkamy razem i wszystko będzie dobrze. 

- Ale te studia są w Londynie. - Brandon popatrzył na mnie, bo już przyjechaliśmy pod szkołę. 

- Pojadę za tobą nawet na koniec świata. - mruknął przegryzając mój płatek ucha. Wysiedliśmy z auta i już miałam iść, ale chłopak mi nie pozwolił. Złapał mnie za nadgarstek i przybliżył do siebie. 

- Masz tu pracę. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia - powiedziałam seksownie, a ten się uśmiechnął - Ja pojadę na studia, a ty tu zostaniesz. Wrócę za pięć lat.

- Powaliło cię?

- Będę mieszkać u przyjaciela. Już się umówiliśmy. I on ma dziewczynę, nie martw się - zaśmiałam się, ale Brandonowi do śmiechu nie było.

- Mam lepszą propozycję. Będziesz mieszkać u tego swojego przyjaciela, ale ja też się wprowadzę do Londynu i będziemy się odwiedzać, dobrze?

- To zdecydowanie lepszy pomysł od mojego - uśmiechnęłam się przybliżając się do niego. Ten złapał mnie w tali i pocałował namiętnie w usta. Uśmiechnęłam się i oddałam pocałunek. Nagle w szkole zabrzmiał dzwonek, więc się od niego odepchnęłam. 

- Do zobaczenia kotku, przyjadę po ciebie za godzinkę. Wezmę Codiego, niech zobaczy, jaką ma seksowną mamę.. - głośno się zaśmiałam i poszłam w stronę sali gimnastycznej.

Saoudre

Patrzyłem jak ten cały Brandon całuje moją Ver. Co ja gadam? Veronica już nie jest moja. Zerwała ze mną dla tego kutasa. Po chwili zobaczyłem, że ze sobą rozmawiają, a dziewczyna się szczerze uśmiecha i rumieni. Pocałowała go na koniec i weszła do sali gimnastycznej. On odjechał, a ja podszedłem do mojej ex.


Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz