- Nie nie nie! Jezu ty chory pojebie - zaśmiałam się zasłaniając usta rękoma, by Patric nie wlał mi shota do gardła.
- LUIS I KATIE PRZYJECHALI! - ktoś krzyknął z drzwi frontowych, a ja od razu oprzytomniałam.
- O cholera.
Wszyscy ucichli. Zrobiła się gęsta atmosfera. Ja pierdolę mieli przyjechać jutro.
- SUZANNE! - krzyknęła Katie, a ja już wiedziałam, że mam przejebane. Posłusznie skierowałam się w stronę korytarza i prawie się popłakałam.
- Cześć Katie, Luis... - spuściłam głowę żeby nie patrzeć na jego idealną twarz.
Od zawsze się podkochiwałam w synu mojego ojca chrzestnego. Ma idealne czarne włosy, które były w idealnym nieładzie i oczy niebieskie jak ocean, w których łatwo utonąć i już się nie wynurzyć. Te mięśnie, które pewnie nosiły niejedną dziewczynę, którą miał. No i ciepło, które bije od niego na kilometr. Może dwa.
Jest cały idealny i nie wyobrażam sobie nie mieć z nim dzieci. Oczywiście nie będę ich mieć, bo on ma dziewczynę i jestem wkurwiona, bo Luis mnie uważa za brata, a nie kandydatkę na idealną żonę. On bardziej by chciał bym była druhną na jego ślubnym kobiercu, a nie osobą, która te druhny ma mieć. Świat jest niesprawiedliwy.
Jego siostrą jest perfekcjonistą. Katie to rudowłosa żmija, która stara się wszystkich podporządkować. Debil w wersji żeńskiej. Nienawidzę jej, bo kiedyś prawie pocałowałam jej brata, a ona idealnie w tamtym momencie przyszła i wygoniła mnie z domu. Dosłownie.
Od tamtej pory nie dogaduję się z zielonooką. Ona ciągle chce, bym byłą jej "posłuszna" ale mnie to nie obchodzi. Niech się ode mnie odpierdoli.
- Suzanne, Veronica tego nie pochwali - Luis mówił przekonywującym i współczującym głosem i położył rękę na moim ramieniu. Od razu przebiegły mnie dreszcze.
- Przepraszam - powiedziałam cicho od razu przytulając się do mojego crusha.
- Powiadomię rodziców - popatrzyłam błagalnie na mojego brata, który westchnął i zabrał komórkę Katie, która już ją wyjęła - co ty odwalasz?
- Nie możemy. Suz ma osiemnaście lat, ma prawo się bawić.
- Dziewiętnaście - poprawiłam go, ale było mi cholernie smutno. Ten wytrzeszczył oczy i spojrzał na telefon.
- O Boże... Dzisiaj twoje urodziny - zakrył usta ręką niedowierzając.
- Myślałam, że akurat ty o nich nie zapomnisz. Widocznie się myliłam - Katie wywróciła oczami, a ja czując łzę pobiegłam żeby wyłączyć muzykę dobiegającą z salonu. - Koniec imprezy. Żegnam.
Wszyscy już wyszli nie licząc Asha, Hicka, Marleya, Willa, Ashley i tej nowej. Oczywiście musiałam zapomnieć jej imienia.
Na dole w salonie została Katie, Patric i osoba, na której dzisiaj najbardziej się zawiodłam. Luis.
- To już miesiąc... - powiedział smutno Hick.
Co się stało miesiąc temu?!
- Hinny... - szepnęła Ashley, a mi od razu poleciały łzy.
- SUZANNE! - wydarła się z dołu córka mojego ojca chrzestnego.
- Muszę iść. Idźcie do domu, okej? - wszyscy oprócz rudego kiwnęli głową i wyszli. Sheeran został patrząc jak schodzę do osób, których nienawidzę.
- Słucham - ziewnęłam.
- Gdzie mamy spać?
- Ty i... - popatrzyłam smutno na bruneta, który rozmawiał z kimś przez telefon - Luis śpicie w gościnnym, John będzie w drugim gościnnym, a Patric u rodziców.
- Ja chcę u wujka.
- Nie jesteś tutaj księżniczką, Kat. Albo gościnny albo kanapa. - warknął Luis przeczesując włosy ręką. - Już jestem Mia.
- Kto to Mia. - spytał blondyn.
- Mia to jego przyjaciółka. Pomaga mu w trudnej sytuacji, jaką jest zerwanie z Mayą.
LUIS ZERWAŁ Z MAYĄ I JA NIC O TYM NIE WIEM?!
Szybko podeszłam to bruneta i wyrwałam mu telefon z dłoni.
- Wybacz Mia. Luis oddzwoni. - rozłączyłam się i popatrzyłam wkurwiona na mojego crusha.
- NA GÓRĘ! - pobiegłam do mojego pokoju, gdzie stał Ash rozmawiając z kimś.
- Ash wypierdalaj do domu - pokazałam mu ręką na drzwi, w których stał zdezorientowany Luis. - ASH.
- Już jadę, tato. - westchnął chłopak i popatrzył na mnie smutno - Widzimy się jutro - pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju, a ja popatrzyłam tępo na bruneta.
A więc witam ponownie!
Wróciłam ze szpitala w piątek ale nie miałam dostępu do komputera i nie miałam jak napisać rozdział.
Wytrwali komentują i gwiazdkują ♥
CZYTASZ
Simply Love 1&2&3
Dla nastolatkówStara nazwa książki: Nic (chyba) z tego nie będzie *** Opis pierwszej i drugiej części Veronica chciała mieć spokojne życie z dala od problemów. Niestety przeprowadziła się do rodzinnego miasta, San Diego, gdzie musi stawić czoło z swoim wrogiem num...