Rozdział 23

1.1K 63 0
                                    

Do głównych bohaterów doszedł Dylan, Lorris, Pewien Brandon (który będzie mega ważny w życiu Ver) i nasz kochany Pimpek <3

*********************************************************************

Minął już miesiąc od naszej "kłótni" z Leo. Ciągle do mnie dzwoni, więc zablokowałam jego numer, ale dzwonił z telefonów innych, więc pewnego pięknego dnia, idealnie w jego urodziny, wywaliłam to gówno zwane telefonem do basenu. Rodzice kupili mi nowy (najnowszy model samsunga) i wymienili numer. Zna go tylko Sara, rodzice i mama, Saoudre, Lorris, Dylan i reszta rodziny. Zastanawiacie się pewnie, czemu Leo do mnie nie przychodził do domu, co nie? A no przychodził, ale tak się wkurzyłam na niego i matkę, że wyprowadziłam się do taty i Angelicy. Byłam u nich trzy dni, więc postanowiłam już wrócić do domu. Z matką nie gadam, Leo nie przychodzi, tylko Dylan i Lorris, no i czasami Saoudre. Czasami, znaczy codziennie.

Piąty Grudnia. Jutro mikołajki. Kiedyś -najlepszy dzień w roku. Dzisiaj - totalne dno

Zawsze spędzałam ten cudowny czas z moją paczką i rodziną - Z tatą, mamą, Sarą, Lorrisem, Dylanem i moją kuzynką - Sophie. Teraz będzie inaczej.

Okazało się, że Lorris jedzie z Dylanem na wycieczkę z szkołą, a ja nie mogłam pojechać. Przez kogo? Przez moją chorobę, i mamę. Sara jest w San Francisco, tata w Nowym Yorku, a Sophie się jeszcze nie pytałam, więc może ona przyjedzie.

Szybko zadzwoniłam do mojej najukochańszej kuzynki.

- Halo? - usłyszałam głos osiemnastoletniej dziewczyny. tak, Sophie jest o rok młodsza ale nam to nie przeszkadza.

- Sophie - jęknęłam - Stara dupo przyjeżdżaj. - Tak, zawsze ją tak nazywałam. Nie wiem czemu, przecież ja jestem starsza.

- Chyba Cię powaliło. Chciałabym przyjechać, ale mama jest chora. Muszę z nią być dwadzieścia cztery na siedem. 

- Kur... cze - dobrze, że się opamiętałam.

- Czekaj, czekaj. Nie przeklnęłaś? - dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a ja przewróciłam oczami.

- Bardzo śmieszne. Nie będzie nikogo na mikołajkach. Nawet matki, która nagle musi jechać do afryki, bo tam jakaś sławna gwiazda pomaga chorym dzieciom. Zostanę sama z Pimkiem.

- Lepszy on niż nikt kochana. Pozdrów tego słodziaka ode mnie. Muszę lecieć. Mama chcę wody - pożegnałam się z kuzynką i zalałam się łzami. Pierwsze mikołajki od dziesięciu lat, bez żadnej z wyżej wymienionych osób. Co za porażka. Ale chwila, jeszcze Edzio!


Do: Edzioooo :* 

Mam nadzieję, że jutro do mnie przyjedziesz na mikołajki?


Od: Edzioooo :*

Przykro mi, nie mogę.


Napisałam "ok" i wtuliłam się w poduszkę. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

***

Obudziłam się przez charakterystyczny zapach... Cukierków?! I róż?! Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na pokój

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz