Wyszłam z samochodu chłopaka i poprawiłam dłonią sukienkę, która lekko się zgniotła.
W tle domu słychać było muzykę AC/DC, którą szczerze kocham. Ten zespół jest najlepszy na świecie.
- Będziesz tak stać, czy wreszcie ruszysz ten swój zgrabny tyłek? - usłyszałam głos, za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na Dylana. Pisnęłam i uwiesiłam mu się na szyję.
- Dylanek! Gdzie ty byłeś? Nie widziałam cię w szkole...
- Miałem sprawę w sądzie. No wiesz, rodzice. Dobra, nie ważne. Jak tam u ciebie? - spytał mnie, wchodząc ze mną do domu zostawiając Saoudre samego.
- A dobrze. To co, jak na każdej imprezie udajemy parę? - patrzyłam na jego rozbawione oczy. Już go mam.
- Oczywiście kotku - szepnął mi do ucha i pocałował w czoło. On tak zawsze. - Idę się schlać. Jestem autem, więc mnie zabierzesz do domu, okej?
- Yhym. Też chciałam się upić w cztery dupy, ale czego się nie robi dla "chłopaka" - zaśmialiśmy się.
- Mieszkam dwie przecznice dalekie ciebie. Dasz radę dojechać?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się i jakimś cudem znalazłam cole. Napełniłam napój do szklanki i po chwili wypiłam zawarta w niej ciecz.
***
Już cztery godziny tańczę, śpiewam i robię prawie wszystko. Niestety nie wszystko jest idealne.
Jakies 10 minut temu Saoudre i Michael zaczęli się bić, i nikt nic nie robi. A ja jako dobry aniołek poszłam im pomóc. Nie ma to jak nauka boksu.- Kurwa chłopaki przestańcie! - wrzasnęłam, próbując ich rozdzielić, co słabo mi wychodzi. Dobra, jestem silna, ale sama na dwóch napakowanych chłopaków?
- Mike! Saoudre! - krzyczy Dylan i pomaga mi ich rozdzielić. Ci się szarpią, ale pomógł mi jeszcze jakiś Lary, w trzymaniu Smitha, więc sytuacja się opanowała.
- Był zakład Smith! Nie można tak po prostu go zerwać! - krzyknął Mike
- Mam to w dupie! Nie będę się bawić jej uczuciami! - wrzasnął Saoudre. Ciekawe o kogo chodzi.
- Parker nie jest tego warta, daunie! - Warknął spocony i pobity Michael.
Sytuacja wyglądała tragicznie. Mike miał zmasakrową twarz, i wszędzie miał siniaki. Za to Saoudre miał rozcięty łuk brwiowy, i z ust sączyła się krew. Czas coś zrobić.
- Dość! - wrzasnęłam, gdy ci znowu zaczęło się bić, bo wywali się z ucisku. Jakimś cudem mnie posłuchali. - Jedziemy skarbie - zwróciłam się do Dylana - i zabieramy Smitha. - pociągnęłam Saoudre i wyszliśmy z imprezy.
- Puść mnie, Parker - pokręciłam przecząco głową i usadziłam chłopaka na tylnich siedzeniach. Weszłam na miejsce kierowcy i czekałam na mojego "chłopaka".
- Cześć kocie - pocałował mnie w policzek szatyn.
- Pierdolcie się - warknęłam włączając silnik, i wyjeżdżając z zatłoczonego podwórka. Puściłam muzykę najgłośniej jak się dało. Akurat leciała piosenka AC/DC więc z chęcią sluchala lekko nucąc.
- Ver...
- Zamknij ryja, bo jeszcze bardziej ci go zmasakruje - warknęłam ochle do Smitha. - Jak jeszcze raz ktoś przerwie ciszę, to go dosłownie zajebie.
***
W drodze powrotnej nikt już się nie odezwał. Pomogłam wyjść Dylanowi, i pojechałam z Saoudre do mojego domu. Lepiej żeby jego rodzice nie widzieli tak zmasakrowanego syna.
- Parker, dzięki...
- Wiesz Smith. Nie wierzyłam w demony i diabły, ale jak widzę ciebie, jakoś zaczęłam w nie wierzyć - warknęłam, a ten się głupio uśmiechnął. No diabeł wcielony.
- Gdzie mnie prowadzisz kochanienka? Nie chce być zgwałcony. - darł się Smith udając przestraszona dziewczynę. Dobrze że rodziców nie ma, a Annie jest na babskim wieczorze. A Max pewnie z rodzicami. Mam nadzieję.
Ah, nie powiedziałam kto to Max. To mały dwulatek, mój upierdliwy brat, którego bardzo kocham. Szczególnie za ten płacz (wyczujcie sarkazm)
- Mamo? - usłyszeliśmy głos zza drzwi, na samym końcu korytarza. Kurwa
- Brawo debilu - jeknelam idąc w stronę Maxa - Cześć maluszku - podeszłam do chłopca, i wyjęłam go z łóżeczka.
- Veraaaaa, jestem śpiacy, ale ktos mnie obudzil - słodko mówił, trochę niezrozumiale, ale słodko.
- Zaśpiewać ci na dobranoc? - chłopczyk pokiwał głową, a ja zaczęłam śpiewać
Saoudre
Podeszłem do pokoju jakiegoś chłopca, i wsłuchałem się w głos Very.
- Raz był książę o imieniu Max.
Był bardzo malutki, choć grubiutki
To jest o tobie, mój mały chłopczyku,
Żebyś poszedł słodko spać - choć te słowa się nie rymowaly, i tak pięknie je wyśpiewała. Jak ona to robi, to ja nie wiem - następnego dnia obudzisz się tu,
Pełen energii na następny dzień
I choć dzisiaj jesteś śpiący.
Jutro znowu będziesz ... - nie dokończyła, bo zobaczyła że maluch śpi. Słodki widok. Dziewczyna zaniosła go do łóżka, i jak się odwróciła, zobaczyła że stoję za nią.
Wyglądała, jakby chciała mnie zabić.Będę miał przesrane.
CZYTASZ
Simply Love 1&2&3
Teen FictionStara nazwa książki: Nic (chyba) z tego nie będzie *** Opis pierwszej i drugiej części Veronica chciała mieć spokojne życie z dala od problemów. Niestety przeprowadziła się do rodzinnego miasta, San Diego, gdzie musi stawić czoło z swoim wrogiem num...