Rozdział 10.3

540 33 0
                                    

Pov Ash

- Tato muszę - warknąłem będąc blisko wybuchu. Kurwa, Suzanne umiera, a stary nie chce mnie do niej puścić!

- Ashtonie, Suzanne to córka Veronici. Nie puszczę cię do niej - powiedział ze stoickim spokojem, a ja po prostu założyłem buty i wybiegłem do mojego motoru.

- POŻAŁUJESZ! - krzyknął zanim wyjechałem, a ja westchnąłem i włączyłem się do ruchu. 

Muszę coś wymyślić, bym znowu nie stracił motoru. 

Znowu 

*** 

Pov Suzanne

- Proszę mnie do niej wpuścić! - krzyczał jakiś chłopak zza drzwi, a ja chciałam go walnąć w twarz.

Co ja tu robię?

- Ashton! Wypierdalaj stąd! To moja dziewczyna, nie twoja!

Mam chłopaka? Really?

- Zamknij się Anderson! - warknął ten cały "Ashton", a ja pozwoliłam sobie otworzyć oczy.

- Obudziła się! - krzyknęła jakaś kobieta, a ja wzdrygnęłam się. Co to się dzieje.

Popatrzyłam na salę. Wszystko na biało. Wygląda jak... szpital? Nie wiem jak to nazwać. Niczego tu nie poznaje. 

- Suzanne? - ciemna brunetka, dość młoda ale widać z jedną, dwie zmarszczki popatrzyła na mnie z... nadzieją?

- Pani to? - poznaję tą kobietę ale nie wiem, kim ona jest. 

- Jestem twoją matką, Suz. A tu jest twój ojciec - pokazała głową na bardzo dobrze zbudowanego mężczyznę. Teraz poznaję. 

- Mama - kilka łez poleciało mi po policzku, a ona w zawrotnej prędkości podeszła do mnie i mocno przytuliła. 

- Myślałam, że o mnie zapomnisz - powiedziała smutno, a ja uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Aleca - mojego tatę.

- Choć tu tatku - rozłożyłam ramiona, a on usiadł na łóżku i mocno mnie przytulił. Tego mi brakowało. 

- Ile spałam?

- Z trzy tygodnie. Za miesiąc kończy się szkoła, więc już sobie ją odpuścisz - uśmiechnęłam się od ucha do ucha i spojrzałam na korytarz gdzie stała dwójka chłopaków którzy się kłócili. Jeden - rudy zdecydowanie był spokojniejszy od bruneta. 

- Mamo? Kim są ci chłopacy? - pokazałam na nich, a mama smutno się uśmiechnęła. 

- Brunet to Mike, twój chłopak. Ash to osoba której bardzo nie lubisz. Ja za to nie lubię jego ojca. - kiwnęłam głową i poprosiłam rodziców o rozmowę z chłopakami. Ci jak zobaczyli, że się obudzili jak najszybciej do mnie pobiegli. Brunet spojrzał mi w oczy, a potem na usta pytając czy może. Zaśmiałam się i zgodziłam. 

Mike pocałował mnie z taką namiętnością, że aż się zdziwiłam. Nigdy tak nie całował.

Nigdy

Gdzie mój przyjaciel od zakładów?

- Mike - wyszeptałam mu w usta, gdy już skończyliśmy - Ja prawie niczego nie pamiętam. 

- Co? To ty nie wiesz, że razem jesteśmy? Tak na poważnie - zaśmiałam się i popatrzyłam na niego z politowaniem. 

- Serio? To super! Mogę ci powiedzieć, że zawsze cię kochałam? Od naszego pierwszego zakładu?

- Wiem o tym skarbie. Ja w ciebie też - pocałował jeszcze raz moje usta, a po chwili Ash gwizdnął zdenerwowany. 

- A ty to...? - spojrzałam na rudzielca i naprawdę go nie pamiętałam. Niczego nie pamiętam sprzed... Dwóch lat? 

- Nie poznajesz mnie? Jestem twoim kochankiem, skarbie - mruknął do mnie i już chciał mnie pocałować, ale mu przeszkodziłam głośno się śmiejąc. 

- Ash? - ten kiwnął głową - Drogi Ashtonie. Moja ukochana mamusia mówiła mi, że my się ładnie mówiąc nie lubimy, a twój tata i moja mama to najgorsi wrogowie więc nie wciskuj mi tu kitu, że jestem twoją kochanką - Mike wybuchnął śmiechem, a Ash po prostu nie mógł się wysłowić. Ten widok był nie do opisania. 

- Jeszcze się we mnie zakochasz - mruknął i wyszedł z sali. Popatrzałam na Mike, który zmarszczył słodko nos. 

- Hm? Co jest? - popatrzyłam na chłopaka, a on westchnął i spojrzał na mnie.

- On może mieć rację

***

OMG

Kolejny rozdział! Już dużo nawet

Ale nie zamierzam kończyć książki <3

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz