Rozdział 5.3

472 43 2
                                    

Gdy zaczęłam przyprawiać mięso na spaghetti ktoś zadzwonił do drzwi. Wytarłam w ręcznik dłonie i poszłam do korytarzu otworzyć komuś, kto stał na dworze. Otworzyłam i nie spodziewałam się osoby, która tam stała. 

***

- Em... W czym mogę pomóc? - spytałam starszego rudzielca, którego bardzo dobrze znałam.

- Przyszedłem porozmawiać z twoją matką, Suzanne - powiedział głębokim głosem, który przez kilkanaście lat bardzo się zmienił. 

- Veronici nie ma - oznajmiłam i chciałam zatrzasnąć drzwi, ale nie mogłam uwierzyć, że jedna z legend muzyki stoi przede mną - Pan Ed Sheeran?

- Tak, ojciec Asha - warknął, a ja się wzdrygnęłam - Chcę pomówić z Verą. 

Nagle zza pleców Sheerana usłyszeliśmy huk. Popatrzyłam tam i ujrzałam mamę z otwartą buzią i leżące obok zakupy.

- Ed? - zakryła usta dłonią i... popłakała się. - Co ty tu robisz? 

- Przyszedłem porozmawiać o dzieciach - powiedział ozięble i spojrzał na mnie wściekle. 

- Choć - mama powiedziała, bym zebrała zakupy, a ona sama weszła do wnętrza mieszkania z słynnym piosenkarzem. 

Ed Sheeran w moim domu.

Ja pierdole.


Zebrałam zakupy i wniosłam je do kuchni.  By pomóc mamie rozłożyłam produkty do szafek i skończyłam robić obiad który bym moim popisowym daniem. 

- Suz - płakała mi w materiał bluzki Jessi. 

- Jess co się stało?! - ukucnęłam obok siostry i ją mocno przytuliłam, co mam w zwyczaju. 

- Jakiś pan i mama się kłócą na górze. Ja się boje, Suz - byłam wściekła. Mogą się kłócić, rozumiem. Ale żeby straszyć dziecko?!

- Podglądałaś? - kiwnęła głową, a ja ją lekko odepchnęłam i poszłam na górę skąd rzeczywiście było słychać krzyki. 

- MAMO! - wrzasnęłam, a zapłakana brunetka popatrzyła na mnie. - Rozumiem, że macie do pogadania ale możecie do cholery nie straszyć dzieci?! Jessi przyszła do mnie z płaczem! Opanujcie się trochę! - nawrzeszczałam i opuściłam pokój. Poszłam na dół gdzie zjadłam z siostra obiad i do późnego wieczora oglądałyśmy bajki. 

Do nocy nie słyszeliśmy żadnych krzyków. 


***

Obudziłam się z bólem głowy. Ziewnęłam i popatrzyłam na budzik na mojej półce nocnej. 7:49. A to luz.

CZEKAĆ. 49?!

Poderwałam się z łóżka i pobiegłam do szafy, skąd wybrałam białe obcisłe dżinsy i czarną bluzkę z napisem "królowa to ja". Uśmiechnięta podreptałam do łazienki gdzie się ubrałam i bez makijażu wybiegłam z domu uprzednio zabierając plecak.

Po dziesięciu minutach byłam pod szkołą. Oczywiście musiałam się spóźnić dwadzieścia minut więc odpuszczę sobie matematykę. 

Od: nieznany

Spóźnienie, będzie kara :)

Westchnęłam i udałam się pod salę, gdzie mamy hiszpański i otworzyłam zeszyt by się trochę pouczyć.

- Śpiąca królewna - powiedział ktoś nad moim uchem, a ja spojrzałam tam, gdzie ujrzałam Asha i dwóch chłopaków z naszej klasy, Luke'a i Luisa.

- Cześć - westchnęłam i odłożyłam zeszyt do plecaka bo wiedziałam, że nie przyszli bez przyczyny. 

- Co tam u ciebie księżniczko - spytał rudy i usiadł obok mnie, a chłopaki odeszli - Słyszałem, że mój tatko był wczoraj u ciebie. 

- Był - machnęłam ręką, że to nie ważne i spojrzałam na moje paznokcie. W oddali widziałam Mike'a, więc przerosiłam Asha i pobiegłam do mojego udawanego chłopaka. - Mike'uś! - rzuciłam się na niego i czule pocałowałam w usta. Ten się zaśmiał i odwzajemnił pocałunek. 

Udawanie, to udawanie

- Hej, śliczna. Jakiś rudzielec patrzy na nas z zazdrością - zaśmiał się Anderson, a ja przybliżyłam się do jego prawego ucha.

- To nasz cel.


***

Hejo!

Rozdział miał być wczoraj, ale wyszło, że dzisiaj bo wczoraj przyjechała rodzinka i się dobrze bawiłam ;) 

Dziękuję, że was tylu przybyło. A cała książka ma już 10,9k odczytów za co jestem dozgonnie wdzięczna!

Next rozdział od:

15 🌟
50 👀

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz