Obudziłam się wtulona w Eda. Po wczorajszej rozmowie od razu chciało mi się krzyczeć z radości. Ale nie będę z nim spała w jednym łóżku. Co poradzić, że nie darzę go miłością?
- Dzień dobry. - pocałował mnie w czoło mężczyzna
- Cześć rudzielcu. Co tam u ciebie?
- Słyszałem waszą wczorajszą rozmowę ze Smithem. Gratulacje mała. - uśmiechnęłam się i wstałam z mega wygodnego łóżka.
- Dzięki. Idę pobiegać. idziesz ze mną?
- Jasne, czemu nie. - ubraliśmy się i wyszliśmy z apartamentu. Zaczęliśmy biegać, ale po dziesięciu minutach Ed stanął.
- Co jest? - spytałam popijając wodą.
- Chodź. - wprowadził mnie do sklepu ze zwierzętami. Aha?
- Ed? O co ci kaman? - prowadził mnie przez klatki z psami, kotami i królikami.
- Patrz. - odwrócił się w moją stronę z małym border collinem. - Twój nowy piesek. - pisnęłam i wzięłam małego pieska na rączki.
- Ed dziękuję! - rzuciłam mu się na szyję.
- EJ ej ej, to nie ja. - uśmiechnął się, a ja zdziwiona na niego popatrzyłam. - Odwróć się. - zrobiłam to, co powiedział i ujrzałam Saoudre z smyczą. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
- Dziękuję! Ale on słodki!
- Jak go nazwiesz? - zapytał Saoudre ciągle mnie przytulając. Zaczęłam się śmiać - Jak?
- Pamiętasz, jak kiedyś nazwałam piłeczkę ping-pongową Pimpek? - chłopak niepewnie kiwnął głową - No to masz odpowiedź.
- Pimpek? - zaśmiał się Ed.
- A jak! - popatrzyłam na psa - Cześć Pimpek. - piesek zaczął merdać ogonem i mnie polizał po buzi.
- Lepszego imienia nie umiałbym wymyślić. Wracajmy już. Ed ma za dwie godziny koncert - wyszłam z chłopakami na dwór. Od razu puściłam Pimpka na trawę i zaczęliśmy biegać.
***
Koncert świetnie się zaczynał. Ja założyłam czerwoną sukienkę przed kolano, a że jest zima to do tego kozaki i płaszcz. Tak, pomysłowe. Ale niby to dziwnie brzmi, a wygląda nawet dobrze.
- Świetnie wyglądasz. - szepnął mi do ucha Saoudre, a ja popatrzyłam na niego. Miał białą bluzkę, która trochę podkreśla zarysy jego brzucha, czarne spodnie i Jordany. W jesień? Really?
- Ty też niczego sobie. - wystawiłam mu język i wyszliśmy z apartamentu Eda. Tata już poszedł na wywiady, a Angelica poszła z nim. Leo wyszedł z nami. Miał czarną koszulę i granatowe jeansy.
- Idziemy! - krzyknął Ed i wyszliśmy z budynku. Pod nim stała limuzyna, do której wsiedliśmy.
***
Stanęłam na scenie obok mojego przyjaciela. Zaczęliśmy śpiewać "Shape of you". Często występowałam, ale nie z takimi widzami. gdy była druga zwrotka, popatrzyliśmy na siebie i złączyliśmy dłonie. Uśmiechnęliśmy się i dalej śpiewaliśmy. Saoudre na mnie patrzył jakbym była najciekawszym eksponatem w muzeum. Bez komentarza.
Gdy skończyliśmy śpiewać ja zeszłam ze sceny, a Ed zaczął mówić.
- Kochani. Teraz będzie dedykacja od mojego przyjaciela, Saoudre Smitha do najpiękniejszej dziewczyny na tej planecie! - popatrzyłam na Saoudre, a ten się uśmiechnął - Veronici Parker! - wszyscy zaczęli klaskać, a ja stałam patrząc jak Saoudre wychodzi na scenę obok przyjaciela. Powiedział mu coś na ucho, a ten uśmiechnął się i oboje zaczęli śpiewać "Perfect". Moja ulubiona piosenka. Z moich oczu poleciały łzy. Gdy skończyli, oboje wyszli z sceny, bo była to ostatnia piosenka koncertu. Rzuciłam się na Saoudre i mocno przytuliłam.
- To było cudowne, dziękuję - chłopak się uśmiechnął i wszyscy wróciliśmy do tymczasowego domu Eda.
CZYTASZ
Simply Love 1&2&3
Teen FictionStara nazwa książki: Nic (chyba) z tego nie będzie *** Opis pierwszej i drugiej części Veronica chciała mieć spokojne życie z dala od problemów. Niestety przeprowadziła się do rodzinnego miasta, San Diego, gdzie musi stawić czoło z swoim wrogiem num...