Rozdział 9

1.5K 87 0
                                    

Saoudre

Patrzyłem przez okno, jak Ver wyjeżdża spod parkingu szkoły. Też chciałem pójść, ale Lorris  mnie powstrzymał. Szczerze? Lorris to super przyjaciel.

- Młody, nie jest tego warta. - Co z tego, że Lorris jest straszy tylko o sześć miesięcy. Zawsze się wywyższał.

- Stary, wiem o tym - zaśmiałem się i zacząłem spisywać od niego notatki, bo nie zdążyłem tego zrobić.

***

Po skończonej lekcji podszedłem pod parking, gdzie Mike i jakaś pusta laska wręcz pożerali się nawzajem. Aha. 

- Michael, może przedstawisz mi koleżankę? - zaśmiałem się widząc jego zdezorientowana minę.

- To Lucy, moja dziewczyna - wytrzeszczyłem oczy. Mike nigdy nie miał dziewczyny, zawsze była to przygoda na jedną noc.

- Aaa. Cześć Lucy, jestem Saoudre - podałem jej rękę, a ona ją uścisnęła. 

- Lucy Stic. A o tobie każdy wie. Mike, muszę iść - pocałowała mojego przyjaciela w policzek i odjechała z jakimiś laskami w stronę centrum handlowego.

- Ale gorąca - zaśmiał się, a ja otworzyłem drzwi, od mojego ferrari. - Jedziesz ze mną? - spytałem wchodząc do auta. Ten tylko kiwnął głową i wszedł obok mnie. 

Podwiozłem go pod drzwi domu, i podjechałem pod dom Veronicy. 

Do: Parkerówna 

Nadal pamiętam o referacie z Angielskiego. Otworzysz mi drzwi czy będę tak stał przed twoim domem?


Veronica

Właśnie dostałam wiadomość od Smitha. Cholera! Kompletnie zapomniałam, a mój pokój wygląda jak pobojowisko!

Szybko zaczęłam sprzątać moją sypialnie. Nagle do pokoju weszła mama.

- Vera, czemu Saoudre stoi przed naszym domem i ciągle dzwoni dzwonkiem? On do ciebie?

- Tak, tak - wyminęłam rodzicielkę, która wróciła trzy godziny temu, i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, gdzie ujrzałam blondyna. 

- Boże dziewczyno ile można na ciebie czekać? - spytał wchodząc chamsko do domu. Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni. Dopiero teraz zobaczyłam, że na wyspie kuchennej stoją naleśniki z dżemem. Rzuciłam się na nie, zjadając jeden po drugim.

- Ale to dobre - mówiłam z pełną buzią

- Bo moje - zaśmiał się Saoudre, a ja popatrzyłam na niego jak na debila. -Jeszcze nie zjadłaś śniadania, które ci zrobiłem? No nieźle.

- Zróbmy szybko ten referat. Muszę jeszcze posłuchać piosenek.

- Ver!!! - wrzeszczy Max i przytula mnie - Zaspiewaj, zaspiewaj!

- Nie teraz Maxiu. Muszę zrobić pracę domową z kolegą.

- A myslalem, ze to twój chlopak. Bo mama mówi...

- Koniec Max, wracaj do pokoju bawić się zabawkami.

- Ale Ver - teraz zaczął paplać Smith - Możemy się godzinkę pobawić z tym małym urwisem - chłopak kucnął przy bracie - Cześć młody. Jestem Saoudre. Twoja siostra baaardzo mnie nie lubi.

- Ah to ty! - wytrzeszczył oczy chłopczyk - Pamiętam jak mamusia chodzila do Very ją pocieszac. Czy to przez ciebie ona plakala? Nie ladnie tak robic.

- Max dość - warknęłam i zabrałam brata na ręce. Poszłam z nim na górę.

- Ver nie obrazaj się. Ale czy to on? Przez niego plakalas? 

- Tak, przez niego, a teraz idziemy się bawić 


Saoudre

 Vera przeze mnie płakała?

Poszedłem za dziewczyną słuchając ich rozmowy.

- Tak, przez niego, a teraz idziemy się bawić - usłyszałem jej głos, po czym dalej za nią szedłem.

- Siostrzycko, ja go pobije kiedyś, za to, ze zrobił ci krzywde.

- Nie słońce. I nie gadaj tyle, bo chłopak, którego chcesz pobić, jest za tobą i zacznie się bawić - przecież ona mnie nie widziała!!! O cholera...

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz