Wjechaliśmy na parking jakiegoś ogromnego domu.
- Chodź, jesteśmy spóźnieni - uśmiechnął się do mnie, ale tego nie odwzajemniłam.
Co on chce? Zbajerować, przelecieć i zostawić? Ja się tak nie bawię, sory.
Weszłam do salonu i od razu poczułam zapach alkoholu pomieszanego z papierosami i dragami. Wszędzie było multum ludzi. Poszukałam kuchnię i po chwili ją znalazłam. Zrobiłam sobie mocnego drinka (mam mega mocną głowę) i wypiłam wszystko duszkiem.
- Cześć Ver! - usłyszałam (jakimś cudem) głos Lil. Uśmiechnęłam się do niej i pocałowałam w policzek na przywitanie.
- Witam, witam. Masz mocną głowę? - pokiwała głową, a ja jej zrobiłam shota - to świetnie.
- Veronica? - usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos i zamknęłam oczy.
- Co ty tu robisz? - spytałam odwracając się w jego stronę. Jak zawsze miał włosy w artystycznym nieładzie. Miał na sobie czarną bluzkę opinającą jego ciało oraz ciemno brązowe spodnie. Na sobie miał Ray Bany co dodawało mu uroku. Po chwili zdjął je i lustrował mnie wzrokiem.
- Jestem tu na studiach - wzruszył ramionami, a ja zamarłam
- N-na s...studiach? - jąkałam się przerażona
- Tak, na studiach, a ty co tu robisz?
- T...też n...na s...studiach - przetarłam twarz dłonią prosząc o to, żeby to był zwykły sen. Niestety to prawdziwy koszmar.
- Świetnie! Będziemy się raczej uczyć - uśmiechnął się, ale ledwo co wytrzymałam, żeby go nie walnąć w twarz.
- Miałeś zniknąć z mojego życia... Saoudre - jęknęłam patrząc na jego idealne oczy.
- Nie rozkazuj mi, Parker - warknął.
- Co ja? - zapytała Lila podchodząc do mnie. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Lil idź na chwilę. Muszę pogadać z moim ex.
- To ten, przez którego tyle płakałaś? - spytała, a ja pamiętam naszą rozmowę wracając do domu. Wszystko jej powiedziałam, co widocznie było błędem.
- Tsa... - mruknęłam - Pójdziesz już sobie moja kochana przyjaciółko, która jest zdrajczynią - ona tylko się zaśmiała i sobie poszła.
- Jesteś taka piękna - powiedział Smith i zbliżył się do mnie, ale go odepchnęłam.
- Tak, tak. A ty jesteś przystojny, i co z tego? - Saoudre już się nie odezwał, bo wpił się w moje usta. Całował zachłannie, ale ja nie oddawałam pocałunku. Po chwili zrozumiałam, że tęskniłam za tym więc oddałam pocałunek. Chłopak przegryzł moją dolną wargę, przez co jęknęłam. On to wykorzystał i dodał język. Czułam, że się uśmiecha, wiec zrobiłam to samo. Zarzuciłam ręce za szyję, ale gdy chciał włożyć ręce pod moją sukienkę, szerzej się uśmiechnęłam i walnęłam go z całej siły kolanem w krocze. Ten syknął głośno i zgiął się w pół.
- Naiwny Smith - prychnęłam i opuściłam kuchnię.
***
- Mark - zwróciłam się do już nieźle upitego chłopaka. Ja od sytuacji z Saoudre nic nie piłam (czyli około czterech godzin).
- Co jest kotku? - zamruczał. Ja pierdole, ale on jest upity.
- Jedziemy do mnie - powiedziałam zrezygnowana.
- Mmmm, a co na to twój chłopak? - zaśmiał się gardłowo, a ja podeszłam do jakiś dwóch chłopaków.
- Cześć chłopaki - przywitałam się nieśmiało, a oni się uśmiechnęli.
- No hejka - uścisnęli ze mną dłonie - Co taka ładna dziewczyna chce od najprzystojniejszych i najfajniejszych mężczyzn na London Metropolitan University? - uśmiechnął się brunet z zielonymi oczami. Miał kolczyk w wardze i był bardzo umięśniony. Nie powiem-był przystojny.
- Czy najprzystojniejsi i najfajniejszy kolesie na London Metropolitan University pomogą mi załadować do taksówki tego oto idiotę? - pokazałam na Marka, a oni skinęli głową.
- Jestem Jakson, ale mów mi Jake - przedstawił się brunet - Jake Branson. Wszyscy mnie adorują i kochają - wyszczerzył się.
- Widać, że jesteś gejem - powiedziałam nie wzruszona, a chłopak wytrzeszczył oczy - Tylko geje tak siebie adorują i są zadufani w sobie - Drugi zaśmiał się głośno i poklepał Bransona w plecy.
- Mądra z ciebie laska - powiedział drugi - Jestem Daniel Rogs. - Daniel był szatynem z brązowymi tęczówkami. Nie był szczególnie umięśniony, ale miał mnóstwo tatuaży, co wyglądało u niego wręcz pięknie i seksownie.
- Veronica Parker - również się przedstawiłam, a potem chłopaki odnieśli Marka do żółtego auta. Podziękowałam im, i zanim spytali mnie o numer wyjechałam.
***
- Gdzie ja jestem - jęknął chłopak przecierając twarz dłońmi.
- U mnie w domu. Byłeś upity w trzy dupy, a nie wiedziałam, gdzie mieszkasz.
- Daniel i Jake mogli mnie zawieźć do domu - powiedział wstając z kanapy. Wzruszyłam ramionami i kończyłam robić jajecznicę.
- Masz ochotę na jajka? - spytałam. Mark energicznie pokiwał głową, a ja mu nałożyłam trochę. W sumie nałożyłam śniadania do trzech talerzy. - Ed śniadanie! - krzyknęłam, a chłopak warknął z bólu. No tak, kac. - Sorki - zaśmiałam się i usiadłam przy stole.
CZYTASZ
Simply Love 1&2&3
Novela JuvenilStara nazwa książki: Nic (chyba) z tego nie będzie *** Opis pierwszej i drugiej części Veronica chciała mieć spokojne życie z dala od problemów. Niestety przeprowadziła się do rodzinnego miasta, San Diego, gdzie musi stawić czoło z swoim wrogiem num...