- Ver, pogadamy? - zapytałem. Trochę się boje, co zrobi. Spięła się i odwróciła w moją stronę.
- O czym?
- Nie musisz być z tym chujem. Bądź ze mną.
- Znowu będziecie się licytować, jak ty i Leo?! - wrzasnęła.
- Nie...
- Zostaw mnie. - powiedziała trzymając się za brzuch - On ma ze mną syna. I go kocham, Smith. Pogódź się z tym. - warknęła i weszła na salę. Zrobiłem to samo.
Veronica
W tym roku przyłożyłam się do roboty z nauką, dlatego mam średnią 5.50. Jestem z niej dumna, ale powiem szczerze, że mogło być lepiej.
- Brawo Ver! Najwyższa średnia w szkole! - pogratulowała mi Sara. Zaraz do niej doszli Lorris i Dylan.
- Dzięki. Mogło być lepie.j - zaśmiałam się, a przyjaciele mi zawtórowali.
- Wiesz, gdzie pójść na studia? - spytał mnie Lorris, a ja od razu spoważniałam.
- Tak...
- Gdzie? - spytali wszyscy równocześnie, na co się uśmiechnęłam smutno. - No nie mów, że gdzieś na innym kontynencie. - nic nie mówiłam, a wszyscy w jednej chwili mieli oczy jak piłeczki do golfa - TAK?!
- London Metropolitan University. - mruknęłam, a w dali ujrzałam Brandona trzymającego Codiego.
- Londyn?! Dziewczyno! To super! - pisnęła Sara, a ja popatrzyłam na nią, jak na idiotkę - My też tam będziemy studiować!
- Co?! Serio?! - ucieszyłam się jak małe dziecko - Nie będę sama. - nagle poczułam, jak coś przyczepia mi się do nogi i poczułam ręce na mojej tali.
- Przedstawisz nam to ciacho? - uśmiechnął się Dylan, a ja się zaśmiałam. No tak, gej.
- Słuchajcie, to jest Brandon. - spojrzałam na chłopaka - Mój chłopak. Bran, to moi przyjaciele, Sara, Lorris i Dylan. Ten ostatni do gej, więc uważaj na niego - wszyscy wybuchnęli śmiechem, a mężczyzna uścisnął im dłonie. - A to. - spojrzałam na Codiego i wzięłam go na rączki - Mój synek. - wszystkim zaraz wypadną oczy z orbit, a ja i Brandon się uśmiechaliśmy. Sara głośno pisnęła, i cała szkoła na nas popatrzyła.
- SERIO?! Bosz, jaki słodki! Cześć mały, jak masz na imię?
- On ma jakieś półtora roku, Sara - zaśmiała się, ale dałam jej małego, żeby potrzymała.
- Cody - uśmiechnął się do niej, a ja się zaśmiałam, tak jak chłopaki.
- No proszę. Nasza Vera jest mamusią. - uśmiechnął się Lorris i spojrzał na małego - Trochę Brandona, trochę ciebie. Będzie ciacho. - zaśmialiśmy się.
- A co z Saoudre? - spytał Dylan, a ja zesztywniałam. Brandon to zauważył, więc przytulił mnie od tyłu i pocałował za uchem.
- Zerwała ze mną dla tego dupka. - usłyszałam za sobą jego głos i się spięłam.
- Saoudre, jakbyś nie zauważył, to Vercia wydaje się szczęśliwa z Brandonem. Poza tym, mają dziecko. Jak ty to sobie wyobrażasz? Że jest z tobą i opiekuje się dzieckiem innego faceta? - warknęła moja przyjaciółka. Mówiłam już, że bardzo go znienawidziła? Nie? To mówię.
Westchnęłam i wzięłam Codiego od Sary.
- Czemu tak nagle zerwałaś?! Nie kochasz go, tylko mnie - spojrzał na mnie z furią. Miał strasznie pociemnione oczy, co zawsze oznaczało, że jest wkurwiony.
- Widzimy się później. - powiedziałam do przyjaciół i ich pożegnałam - A ty - wskazałam na mojego ex - Jesteś przeszłością! Nie zbliżaj się do mnie, Codiego, Brandona i do osób które po prostu darzą cię nienawiścią! - krzyknęłam i wróciłam pieszo do domu z Codim na rękach. Łzy napływały mi do oczów, przez to, że w oddali słyszałam ich krzyki.
- Mam tego dość, synku. Wyprowadzamy się z dala od nich.
***
DAM DAM DAM
CZYTASZ
Simply Love 1&2&3
Teen FictionStara nazwa książki: Nic (chyba) z tego nie będzie *** Opis pierwszej i drugiej części Veronica chciała mieć spokojne życie z dala od problemów. Niestety przeprowadziła się do rodzinnego miasta, San Diego, gdzie musi stawić czoło z swoim wrogiem num...