Rozdział 11.3

544 27 6
                                    

Już tydzień siedziałam w szpitalu. Codziennie przychodził do mnie Mike oraz rodzice przez co poznałam ich lepiej.  Często była też moja dawna paczka: Hick, Ashley i Marley. Ale ani razu nie przyszła moja najukochańsza Hinny, z którą znałam się od małego. A jej brat - Will? Czemu jego też nie ma. 

Starłam samotną łez lecącą powoli po policzku i po chwili do sali wparowali szczęśliwi chłopacy wraz z Ashley i nieznaną mi dziewczyną. 

- Hejka kotek! - uśmiechnął się Mike całując mnie w usta. Uśmiechnęłam się ale po chwili speszyłam zdając sobie sprawę, że pewnie każdy na mnie patrzył. 

- Hej - popatrzyłam na ciemną brunetkę, której nigdy nie widziałam. Była niska i miała zielone oczy. 

Ładne.

- Cześć! Jestem Mia, przyjaciółka Ashley i pomyślałyśmy żeby cię tu odwiedzić i zaprzyjaźnić się - no się rozgadała. Przyjemna osoba. 

- Miło poznać, Suzanne - podałam jej rękę, którą ochoczo potrząsnęła swoją. 

***

- Mam dość waszych kłamstw - warknęłam patrząc, że wszyscy nie chcą mi czegoś powiedzieć - Gdzie Will i Hinny!?

- Spokojnie Suz... Przez to prawie umarłaś - spuścił głowę Hick, a ja za chiny nie mogłam sobie przypomnieć o co chodzi.

- Może od tej lżejszej wiadomości... Will wyjechał do Londynu kształtować się na studiach w Oxfordzie. - kolejna łza poleciała po policzku - A Hinny nie żyje - popatrzyłam tępo na przyjaciół, a potem widziałam tylko ciemność.

***

Pov Ash

- Suka - plunąłem na moją matkę i wybiegłem z domu zabierając ze sobą sto dolarów. 

Niech się pieprzą. 

Wsiadłem na motor i wyjechałem z garażu. Jedyne kogo chce widzieć to Suzanne. Ona jedyna mnie zrozumie.

Co ty gadasz

Podświadomość mnie dobija. 

***

Jaka ona spokojna. Leży na tym szpitalnym łóżku i pewnie myśli o tym co dzisiaj powiedział Mike. 

Marley jako jedyny mówi mi o czym gadają z Suzanne i jak ona na to reaguje. Dzisiaj się dowiedziała, że Hinny umarła i zemdlała. Ah te kobiety. 

Ale ta kobietę kocham. Suzanne to moja miłość i nie wiem co bym zrobił, gdybym ją stracił. Ona czuje do mnie tylko nienawiść ale to się zmieni. Na pewno... 

Pov Suzanne

Od dwóch godzin Ashton stoi pod drzwiami i na mnie patrzy. Nie rozumiem czemu go nienawidziłam. Przecież to uprzejmy chłopak. 

Do sali weszła pielęgniarka więc poprosiłam ją, by wszedł Sheeran. Po chwili rudzielec był obok mnie i intensywnie przyglądał. 

- Cześć - odezwał się pierwszy, a ja już wiedziałam, że ma cudowny głos do śpiewania. 

Co ja gadam omg

- Cześć - uśmiechnęłam się patrząc jakie ma mięśnie. 

- Słyszałem, że za chwilę cię wypisują... Zabrać cię do domu? - spytał drapiąc się po karku. 

- Um... Zadzwonię do mamy. Jak się zgodzi to z chęcią - kolega uśmiechnął się i podał telefon. Ja wybrałam numer Veronici i czekałam, aż odbierze. 

- Słucham?

- Cześć mamo. Słuchaj, nie musisz po mnie przyjeżdżać, zabierze mnie Ash. 

- Córcia... - mama westchnęła gdy zaczęłam ją błagać - Dobrze. Ale od razu masz być w domu. - Zgodziłam się i rozłączyłam, a Ash patrzył na mnie czekając na werdykt. 

- Mama się zgodziła. Bierz moją torbę gentelmenie - zaśmialiśmy się i wyszliśmy z sali. Już po chwili siedziałam obok niego w jego samochodzie. 

- A ty nie masz motoru? - spojrzałam na dość drogie auto, a potem na rudzielca. 

- A no mam. Ale jakieś pół godziny temu zawróciłem do domu i wziąłem auto. - kiwnęłam głową i ułożyłam się wygodnie na skórzanym fotelu. 

***

- Dziękuję za podwózkę.

Stałam przed drzwiami z torbą na ramieniu i czekałam na to, co zrobi Ash. Ten zmieszany uśmiechnął się podchodząc bliżej mnie.

- Polecam się - pocałował mnie w policzek i odwrócił się - Do zobaczenia - wsiadł do samochodu i pojechał, a ja zaśmiałam się i wparowałam do domu gdzie czekała na mnie mama, tata i siostra. 


HEJKA!

Bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale jestem pochłonięta uczeniem się wiersza na konkurs i jakoś nie miałam czasu napisać. 

Obiecuję poprawę!

:)

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz