Rozdział 7.3

556 48 11
                                    

Patrzyłam oniemiała na Willa, a ten po prostu sobie poszedł. Zamrugałam kilkakrotnie i od razu wysłałam sms-a do Hinny. 

Hinny ma dopiero 17 lat! Co z tego, że za miesiąc ma urodziny. Ona jest za młoda na dziecko! Chociaż byłaby idealną matką. 

Zanim do niej napisałam musiałam zmienić jej nazwę na coś oryginalniejszego.

Do: Przyszła matka

Mamy do pogadania


Dziewczyna napisała, że spotkamy się za dziesięć minut w parku, a skoro w nim jestem to po prostu usiadłam na ławce. Po piętnastu minutach ujrzałam blondynkę z spuszczoną głową. Wstałam z ławki, otrzepałam trochę kurzu z spodni i podeszłam do niej mocno tuląc.

- Wiesz? - cicho załkała, a ja kiwnęłam głową - Będę miała dziecko z... Z kuzynem - zapłakała głośniej i mocniej się wtuliła. 

- Jak to się stało?

- Byłam... Pijana... Pójdź ze mną do ginekologa. Proszę, mam za godzinę wizytę.

Boże... To naprawdę się dzieje. 

- Tak, pójdę - zmyłam jej twarz chusteczką, którą znalazłam w torebce i ruszyłyśmy do przychodni, która była pół godziny drogi od nas. 

***

- Kochanieńka, nie masz dziecka - oznajmiła ginekolog Jons, a na twarzy Hinny widać było ogromną ulgę. - Martwi mnie inna sprawa. Moglibyśmy pobrać ci krew? - dziewczyna kiwnęła głową, a ja zmartwiona popatrzyłam na białą kulkę na monitorze, który pokazuje co się dzieje w brzuchu i klatce piersiowej przyjaciółki. 

- Pani Jons? - kobieta popatrzyła na mnie, więc postanowiłam kontynuować - Co to za plama? 

- To jest nasz problem - westchnęła i popatrzyła współczująco na blondynkę.

- Czy to... - trzydziestolatka kiwnęła głową, a ja zakryłam usta dłonią. Popatrzyłam na Hinny, która nic nie świadoma patrzyła raz na mnie, raz na ginekologa.

- O co chodzi? 

- Zobaczysz - jedna łza spłynęła mi po policzku i zabrałam Hinny na pobranie krwi.

*** Trzy dni później***

 Cały czas chodziłam jak na szpilkach. Ciągle się bałam tego, co powiedzą lekarze do Hinny jak ona oddała krew. 

- Dzwonią - powiedziała przestraszona dziewczyna, a ja poprosiłam panią Smith (od Hiszpańskiego), żeby nas zwolniła bo dzwonią ze szpitala. Nauczycielka kiwnęła głową, a my z prędkością światła wybiegłyśmy z klasy. 

- Weź na głośnomówiący - poleciłam, a ona kiwnęła głową i przycisnęła zielona słuchawkę. 

- S-Słucham - przywitała się, a ja zakryłam usta by mnie nie usłyszały osoby z drugiej strony słuchawki. 

- Pani Marlos? - dziewczyna potwierdziła, a pielęgniarka kontynuowała - Prosimy, żeby przyjechała pani z rodzicami do szpitala. - Blondynka zakończyła rozmowę i popatrzyła na mnie.

- Jedź ze mną - zgodziłam się i zadzwoniłyśmy do rodziców Hinny. Ci przyjechali po nas i razem pojechaliśmy do szpitala. 

***

- To tutaj - dziewczyna pokazała na drzwi z napisem "gabinet lekarzy". Weszliśmy tam i ujrzeliśmy kilkanaście biurek za którymi byli lekarze. Wow. 

- Pani Marlos? - podszedł do nas młody lekarz bardzo dobrze wyglądający. Czarne włosy świetnie wyglądały przy jego nieco ciemniejszej cerze. Na dodatek te niebieskie oczy jak ocean. 

- To ja - powiedziała cicho Hinny.

- Mam informację dla pani. A pani to? - spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. 

- Jest moją przyjaciółką, musi ze mną być. - Warknęła blondynka, a ja lekko się zarumieniłam. 

ALE POŚMIEWISKO

- Dobrze, chodźmy - podeszliśmy do jego biurka, a on westchnął i zaczął mówić.

- Ma pani raka płuc - wiedziałam. Boże, Hinny - To jest ostatnie stadium. Nic nie można zrobić. Miała pani słabe samopoczucie, duszności, kaszel? - pytał tak szybko, że ja ledwo nadążałam. Blondynka na wszystko kiwała twierdząco głową.  Zaczęła głośno płakać, a ja mocno ją przytuliłam.

- Nie da się nic zrobić? - spytałam lekarza, który na plakietce miał napisane "Dr Jason Mick".

- Nie. - rodzice którzy dotąd byli cicho zaczęli tak głośno płakać, że się wzdrygnęłam. 

- I-Ile m-mi z-zostało? - jąkała się Hinny.

- Przykro mi... Tydzień, może dwa - spuściłam głowę i wytarłam łzę lecącą po policzku. 

- Jest jakaś dobra wiadomość? - spojrzałam błagalne na Jasona, ale ten zaprzeczył. 

***

Ja nie mogę.

Sama się popłakałam pisząc ten rozdział :'( 

Nie wiem co mnie nakierowało by uśmiercić Hinny ale to wszystko wina weny!

PS. Ze względu na Sylwestra przedłużyłam troszeczkę rozdział

Next rozdział od:

19 🌟
65 👀

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz