Rozdział 4.3

587 63 5
                                    

Rozdział niesprawdzony. Przeczytać notatkę


- Mamo? - kobieta odwróciła się w moją stronę i szeroko uśmiechnęła.

- Tak, córciu?

- Jak poznałaś tatę? - natychmiast uśmiech znikł z jej twarzy.

***

- Nie chcę o tym rozmawiać - warknęła, a ja westchnęłam i kiwnęłam głową. 

- Jasne, spytam się taty - powiedziałam i podreptałam do swojego pokoju.

Od: nieznany

Ślicznie dzisiaj wyglądałaś. 


Ja pierdole, niech on się odwali. 

Zadzwoniłam do Hinny, która jak zwykle nie odbierała. 

- Ej, dziewczyno oddzwoń - oznajmiłam do sekretarki i ją wyłączyłam. 


Od: Ash :)

Hejka mała! Mogę cię gdzieś porwać?


Do: Ash :)

Nie, nie chcę być zgwałcona. A tak na serio nie, bo nie mam czasu


Nie chcę się aż tak przywiązywać do Asha. Może jest spoko, ale nie mam zaufania do chłopaków.


***

- Po co dzwoniłaś? - spytała przyjaciółka przez telefon, a ja westchnęłam i opowiedziałam jej o Ashu i o nieznajomym. 

- Ja pierdole dziewczyno po prostu zablokuj jego numer, a do Asha się nie przywiązuj. Jak już to pokaż mu, że nie jesteś zainteresowana. 

- Znowu mam to robić? - dziewczyna potwierdziła, a ja głośno westchnęłam. 

- Dobra, muszę iść. Papa - cmoknęła do słuchawki i się rozłączyła. 

Gówniana przyjaciółka

Pewnie się zastanawiacie o co nam chodzi. 

Mam przyjaciela - Mike'a - któy jest po to, by udawać mojego chłopaka. Kiedyś mama mi opowiadała, że robiła to samo z swoim byłym, więc widocznie mamy to w rodzinie.

Postanowiłam zadzwonić do niego, skoro już mam popędzić Asha. Nie będę się zadawać z rudzielcem.

- Halo? - usłyszałam głos po drugiej stronie telefonu

- Hejka Anderson - uśmiechnęłam się bo kiedyś kochałam to nazwisko, tak samego jak jego właściciela.

- Po nazwisku, to po pysku Marcos - zaśmiał się zielonooki blondyn, a ja zawtórowałam

- Dobra, dobra Mike. Gadaj mi, czy nasza umowa nadal działa - chłopak zamruczał o słuchawki, co oznaczyłam za tak. 

- Zaczynamy od jutra. Pa kochanie - zaśmialiśmy się z moich słów i się rozłączyłam.

Zaczynamy

***

Obudziłam się baardzo późno, więc najzwyczajniej na świecie odpuściłam sobie lekcje. Dobrze się uczę, więc jeden dzień "wolności" mi nie zaszkodzi. 

Wstałam z mojego łóżka po godzinie czytania social medii i podeszłam do szafy, która była dość... pusta.

Trzeba pójść na zakupy. 

Westchnęłam i ubrana w niebieskie rurki i niebieską bluzkę na ramiączkach zeszłam na dół, gdzie o dziwo siedziała Jessi. 

- Jessica, co ty tu robisz kruszynko? - spytałam dziecka siadając obok niego. 

- Rodzice powiedzieli, że zostajesz, a ja jestem chora więc miałaś się mną zająć, siostra - powiedziała cicho kaszląc. Zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam. Moja mała Jessi.

Gadałyśmy sobie w najlepsze, póki nie zawibrował mój telefon powiadamiając o wiadomości. Westchnęłam i weszłam w wiadomości wiedząc, że są od nieznajomego. 

Do: Nieznany

Gdzie jesteś, słońce


Warknęłam odpisując mu zwykłe spadaj. Ten już nic nie odpowiedział, a ja miałam chwilę dla siebie.

- Pobawisz się ze mną? - ciągnęła mnie za rękaw bluzy moja mała siostra.  Kiwnęłam głową i poszłam z nią do jej cudownego pokoju, którego jej szczerze zazdroszczę. 

Po kilku godzinach zabawy z ta małą czarownicą postanowiłam odpocząć mówiąc małej, że trzeba zrobić obiad. 

Gdy zaczęłam przyprawiać mięso na spaghetti ktoś zadzwonił do drzwi. Wytarłam w ręcznik dłonie i poszłam do korytarzu otworzyć komuś, kto stał na dworze. Otworzyłam i nie spodziewałam się osoby, która tam stała. 


POLSAT!

A CZEMU?!

Bo rzesz beznadziejne gwiazdkujecie!

Jeden rozdział czyta około 50 osób, a tylko 9 gwiazdkuje? 

No proszę was!  Miejcie serce dla mnie!



Next rozdział od:

11 🌟
30 👀

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz