Rozdział 16 (maraton 2/3)

1.3K 75 0
                                    

Opowiedziałam Sarze całą historię, pomagając jej się spakować. Na razie była to jedyna osoba, której wszystko powiedziałam. Następny będzie Leo.

- Przerąbane. Ja nie mam lepiej. Matka się załamała, gdy babcia odjechała, a ja się cieszę, bo tyle żarcia we mnie wpychała, że jeszcze kilka dni i bym wybuchła - wybuchnęłyśmy śmiechem. Po pół godzinie spakowałyśmy ostatnią bluzkę do pudła. Odetchnęłyśmy z ulgą.

- Muszę wracać. Przenocuje u Leona. Dzięki za rozmowę - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.

- Proszę bardzo. Widzimy się na lotnisku? - pokiwałam głową i wyszłam z domu.

***

Zapukałam kilka razy w drzwi i czekałam.

- Chwila! - usłyszałam Saoudre. Po chwili ujrzałam chłopaka w samych dresach. - Co ty tu odpierdalasz?

- Jest jesień. Trochę mi zimno, wpuścisz mnie? - spytałam z ironią. Smith odsunął się i rozszerzył drzwi. Weszłam do środka i zdjęłam buty i kurtkę. Ah, październik. Za dwa dni urodzinki. Extra.

- Więc co ty tu robisz? - powtórzył pytanie, a ja spojrzałam na niego tors. WOW.

- Em, przyszłam. A co miałam zrobić?

- Do kogo? - spytał z... Nadzieją? Aha?

- Do Leona. - chłopak posmutniał, ale to zignorowałam - Jest mama?

- Nie - pokręcił przecząco głową - Leo! - wrzasnął na całe gardło. Po chwili przyszedł mężczyzna w czarnych dresach i opinającej bluzce. No tak, dwudziestopięciolatek wyglądający jak wchodząca modelowa gwiazda. Saoudre ma co zazdrościć, ale nie wygląda najgorzej.

- Boże dziewczyno pisaliśmy, dzwoniliśmy już mieliśmy zawiadomić policje! - przytulił mnie mocno przyjaciel.

- Tak, tak. Byłam u Sary. Mogę przenocować? Tata nie mógł dzisiaj przylecieć...

- Oczywiście, tylko zadzwonię do twojej ma...

- Nie! Matka niech się pomęczy. Nie mam zamiaru z nią rozmawiać, bo najpewniej jak jej powiesz, to przyjedzie tu łamiąc wszystkie zakazy drogowe. - Saoudre i jego brat prychnęli, a ja wybuchnęłam śmiechem. Dopiero zauważyłam jacy oni są podobni. Z wyglądu, jak i z charakteru. Sposobu chodzenia, mówieniu. Moi kochani Smithowie.

Stop.

Saoudre nie jest mój.

Tylko Leoś.

- Co? - spytali jednocześnie, a ja znowu wybuchnęłam śmiechem.

- Nie... Ważne - ledwo co wytrzymałam, albo nie, nie wytrzymałam. Zgięłam się w pół i jęknęłam. Chłopaki od razu do mnie pobiegli.

- Co jest?

- Od tego śmiechu rozbolał mnie brzuch.

- Boże dziewczyno - Znowu wybuchnęłam śmiechem. Znowu powiedzieli równocześnie

- Ale wy śmieszni- uśmiechnęłam się i poszłam na górę do pokoju Leona. - Przenocuje u ciebie - zaśmiałam się, gdy wszedł jeden ze Smithów.

- Jak obejrzymy nowy sezon Teen Wolfa. Ostatnio nie miałem okazji obejrzeć. Plose - zrobił maślane oczka.

- Oki - uśmiechnęłam się, a Leonarde włączył telewizor w swoim pokoju. Zaczęliśmy oglądać mój kochany serialik.


Saoudre

Co chwilę słyszałem głośne śmiechy z pokoju obok. Co ja bym zrobił, żeby Veronica śmiała się tak ze mną.

Po dwóch godzinach te śmiechy stawały się coraz głośniejsze, więc lekko wkurwiony wyszedłem z łóżka i podszedłem pod drzwi brata. Otworzyłem je i zaniemówiłem. Ver była pod Leonem i zwijała się ze śmiechu. W tle było słuchać jakiś kabaret, a Leonarde w najlepsze łaskotał moją Ver.

Moją?!

Saoudre uspokój się.

- Leo! - krzyczała dziewczyna. - Zostaw.

- Za całusa - uśmiechnął się brat, a mi się chciało rzygać. Chrząknąłem znacząco, a brat od razu zszedł z Veronicy. Nareszcie.

Veronica

Ktoś za nami chrząknął, a ja od razu się uspokoiłam. Leon zszedł ze mnie szepcząc, że to dokończy, jak nie dam mu całusa. Debil.

- Możecie tak nie wrzeszczeć? Jestem śpiący i chce spać. - warknął brat Leona.

- Jak ci coś nie pasuje, to leć do mamusi się pożalić. - pysknął Leo. - Chociaż ona prędzej ci dupę zleje, niż pomoże

- Leo - szturchnęłam go w ramię, przez co się rozluźnił.

- Zawsze byłeś faworyzowany, co ja niby na to poradzę - syknął chłopak - Nie wracam na noc. - wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Czemu te drzwi jeszcze nie urwały się z uchwytów?

Pożyczam!

- Co się z wami dzieje? Kiedyś świetnie się dogadywaliście. - spojrzałam na przyjaciela.

- Chodzi o dziewczynę. - spuścił wzrok.

- Ta dziewczyna ma farta. Powiedziałeś jej, co czujesz? - pokręcił przecząco głową. - No to rób to!

- Nie kochana. Idę pogadać z tym debilem - odwrócił się w moją stronę i musnął moje usta, przez co się spięłam - Dobranoc mała - pożegnał się i wyszedł z pokoju.

Chodzi im o mnie?

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz