Rozdział 10.2 (maraton 2/4)

756 39 1
                                    

Veronica

Pierwsza noc od miesiąca bez koszmarów. Nareszcie. Długo na to czekałam. Tylko dzisiaj miałam dziwny sen. Że jestem żoną Eda? Bez komentarza.

- Witaj słońce. - przywitał się ze mną Sheeran zgarniając mój niesforny kosmyk włosów za ucho. 

- Hej. Lecę na wykłady. - powiedziałam i zwlekłam się z jego łóżka. Szybko się ubrałam i pocałowałam Lliama w czoło na do widzenia. Wyszłam z domu i szybkim krokiem znalazłam się na tym (już) znienawidzonym dla mnie budynku. Studia... Jak ja ich nienawidzę. Kto wymyślił coś tak tandetnego?

Ale jak już jestem, trzeba zrealizować marzenia.

Weszłam z lekkim opóźnieniem na salę i usiadłam na samym końcu, jak zwykle. Nie było obok Lorrisa, co mnie zdziwiło. Po chwili odszukałam go, jak flirtował z jakimś plastykiem.

Jak oni mogli ją tu przyjąć?

Przez całe wykłady obserwowałam tą dwójkę. Oczywiście słuchałam pana Bransa ale jednym uchem, drugim podsłuchiwałam Lorrisa, który mówił jej czułe słówka.

Czyżby Lorris pokłócił się z Sarą?

W pewnej chwili ona chciała go pocałować. O nie, tego za dużo Szybko napisałam do tego debila wiadomość, żeby się odczepił się od tego plastiku. 

Do: Lorris

CO CI ODPIERDALA?! Zapomniałeś o Sarze i już podrywasz inne? I do tego puste dziwki?!

Przyjaciel od razu jak  sprawdził coś w telefonie, odwrócił się w moją stronę przerażony. Powiedział coś do dziewczyny i cicho poszedł do mnie, gdy wykładowca pisał coś na tablicy.

- CO CI STRZELIŁO DO TEGO PUSTEGO ŁBA?! - cicho na niego wrzasnęłam.

- Eh... To moja stara przyjaciółka. Poprosiła mnie, żebym się z nią podroczył, bo niedaleko jest jej były i ona chce mu skopać dupę.

- Uważaj, bo ci uwierzę. Lorris, ty od kilku dni ciągle kłamiesz. Nie raz cię przyłapałam. Ciągle chodzisz do klubu i upijasz się w trzy dupy! Do jasnej cholery opanuj się człowieku!

- Zamknij się - warknął pisząc notatki. Mnie osobiście wmurowało.

- Co proszę?

- Zamknij się - przeliterował mi, a ja zachłysnęłam się powietrzem.

Lorrisa znam od podstawówki i nigdy mi nie powiedział, że mam się zamknąć. Zawsze mówił tak Saoudre, gdy się kłóciliśmy, ale mi... Nigdy.

- Mam ciebie dosyć, Vera. Rozsadzasz wszystkich po kontach. To nie jest fajne. Opanuj się trochę, to porozmawiamy na spokojnie.

- Przecież zawsze się tak zachowywałam - skrzyżowałam ręce na piersiach i popatrzyłam na niego z politowaniem.

- Nie, Veronica. Zmieniłaś się. Nie jesteś już tą wesołą optymistką, którą kiedyś polubiłem. Jesteś smutna, chodzisz z głową w chmurach. Co się Z TOBĄ dzieje? - przerwał pisać i spojrzał na mnie z troską. Prychnęłam i wyszłam z sali nie zwracając uwagi na pana, który do mnie mówił.

***

Ed (( ͡° ͜ʖ ͡°) )

Słyszałem trzaśnięcie drzwiami, a potem odkręcanie wody. Pewnie Veronica wróciła, albo Saoudre. Nie wiem, mają wykłady na różną godzinę.

- Wujku, to była mama? - spytał mnie Lliam jeżdżąc małym samochodzikiem po dywanie w jego pokoiku, czyli tym, w którym śpi Ver. Kupiliśmy mu łóżeczko i kilka zabawek, bo co za dużo, to nie zdrowo. 

- Pewnie tak. Albo wujek, może nawet ciocia Lilka. 

- Wujku.... - zaczął, a ja już wiedziałem, o co mu chodzi - Mama ciągle kłóci się z wujkiem Saoudre. Zrobisz coś z tym? - popatrzył na mnie smutno, ale gdy nie odpowiadałem, spuścił głowę i dalej bawił się samochodem, ale z mniejszym entuzjazmem. 

- Postaram się, ale nie wiem, czy oni się pogodzą. W końcu to wrogowie.

- Kto to "wrogowie"? - spytał mnie zaciekawiony. 

- No...

- Że jedna osoba bardzo nie lubi drugiej i zrobi wszystko, żeby popsuć zabawę temu drugiemu - wytłumaczył ktoś zza moich pleców. Lliam podniósł głowę i przytulił swoją mamę.

- Mamusiu, i ty tak masz z Saoudre? - dziewczyna kiwnęła smutno głową, ale w jej oczach ujrzałem gniew i złość.

Coś się stało...

- Lliam, zostaw nas samych - chłopczyk zabrał samochodzik i wypędził z pokoju, a ja przytuliłem Ver. 

- On... - zapłakała - Lorris...

- Co on Ci zrobił? - spojrzałem na nią z troską - Albo nie mów. Sam się go spytam - puściłem moją przyjaciółkę i zadzwoniłem do tego debila.

- Halo? - usłyszałem głos zza słuchawki. 

- Lorris coś ty powiedział Veronice? - chłopak westchnął i poprosił o spotkanie. Z niechęcią się na nie zgodziłem. Mamy się spotkać za godzinę w naszym ulubionym klubie. 

Czas odkryć prawdę.

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz