Rozdział 4

1.7K 89 4
                                    

- Kurwa! - krzyknęłam jak weszłam do domu, a zaraz po mnie szczęśliwa Sara - To nie tak miało być - szepnęłam do siebie

- Ale jestem szczęśliwa! Vera zostałam narzeczoną! W wieku osiemnastu lat! Marzyłam o tym!

- Jak to możliwe, że Saoudre ci się oświadczył?! KURWA! - rzuciłam torbę w pokoju i padłam (dosłownie) na łóżko 

- Pobierzemy się dopiero za jakieś dwa lata, ale on jest taki odpowiedzialny - rozmarzyła się przyjaciółka.

- Mówiłaś, że go nie kochasz.

- Pomyliłam się...

- W ogóle on ci to powiedział tak wprost? Bo coś w to nie wierze 

- No nie, ale słyszałam jak gadał z Mike'm. Mówił coś, że chce się zaręczyć.

- Jesteś głupia - warknęłam i zabrałam jej telefon. Zadzwoniłam do tego dupka zwanego Saoudre Smith.

- Cześć kocie, musimy się spotkać - usłyszałam głos z drugiej strony słuchawki.

- Gdzie i kiedy?

- Kurwa Parker, skąd ty masz telefon Sary?! - krzyknął, przez co oddaliłam telefon od ucha. Po chwili znowu go przybliżyłam.

- Czemu jeszcze jej nie powiedziałeś?! - warknęłam, gdy wyszłam z pokoju i poszłam na taras, zostawiając głupio szczęśliwą Sarę w moim pokoju. - Ona myśli, że jej się oświadczysz!

- Pojebało ją?!

- Słyszała, jak gadałeś z Michaelem Larsem o jakiś oświadczynach...

- Co za idiotka. Leonarde się żeni. Nie mam z kim iść, bo z Sarą nie idę. A teraz daj mi ją, bo muszę z nią zerwać - podałam telefon przyjaciółce i zeszłam na dół do kuchni, gdzie zrobiłam sobie tosty. Oczywiście zabrudziłam całą kuchnię, która zaczynam sprzątać

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Wytarłam ręcznikiem ręce i podeszłam do drzwi, gdzie przez wizer zobaczyłam, że to mój kochany przyjaciel sprzed pięciu lat, którego jeszcze nie widziałam. Szybko otworzyłam drzwi i zawiesiłam się mu na szyję.

- O mój Boże Dylan! Jak ja cię dawno nie widziałam! 

- Vera! Jak ja cię kocham - zaśmialiśmy się, i wpuściłam chłopaka do środka domu. - Co tam u ciebie? - nagle zeszła do nas zapłakana Sara. Szybko do niej podbiegłam i nic nie mówiąc przytuliłam ją.

- Ja już pójdę... - powiedziała patrząc na Dylana Oziego. zawsze darzyli się nienawiścią, przez co nie mogłam się spotkać z nimi obydwoma. - Saoudre ze mną zerwał - szepnęła mi do ucha i po prostu wyszła. 

- Co jest jej znowu? Może nareszcie zerwała z tym chujem-Smithem. Nie dało się już słuchać ich kłótni - zmarszczyłam brwi

- Kłótni? Sara nic mi nie mówiła. Ale masz rację, zerwali ze sobą. A teraz opowiadaj co u ciebie. Nadal jesteś z Jessicą?

- Nie. Zerwałem dwa lata temu. Tydzień po tym jak się spotkaliśmy. Zgadnij co się okazało - pokręciłam rozbawiona głową, a blondyn z niebieskimi oczami kończył mówić - Jestem BI...

- BI?! Czyli podobają ci się i chłopaki, i dziewczyny? - chłopak przytaknął - Rodzice wiedzą?

- Tak. Nie mają nic przeciwko co mnie niezmiernie cieszy. No to teraz ci opowiem co robiłem przez te dwa lata - no i zaczął gawędzić, co mnie znudziło po dwóch godzinach... - Vera? - pstryknął palcami, na co przewróciłam oczami - Co się stało?

- Musze się pogodzić z Saoudre...

- Co proszę?! - nagle do domu wparowała Annie - No nareszcie! - uśmiechnęła się i podbiegła do mnie i mocno przytuliła - Co się stało, że godzisz się z największym wrogiem? A poza tym, cześć Dylan - chłopak uśmiechnął się i popatrzył na mnie zdziwiony

- Eh... Mieliśmy pewien układ. A w ogóle co się tak uśmiechasz? - popatrzyłam na nią podejrzliwie. 

- Wychodzę za mąż!!! Zgadnij z kim - pisnęła podekstytowana, a ja przewróciłam teatralnie oczami.

- A skąd ja mam wiedzieć? Z nikim się nie spotykałaś. 

- Z Leonardem! Z Smithem!!! - zachłysnęłam się powietrzem. 

- Co proszę?! O kurwa! - Szybko wybiegłam z domu trzaskając drzwiami i pobiegłam do bardzo znanego mi domu, domu Saoudre.



Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz