Rozdział 8

1.4K 77 0
                                    

Veronica

Spojrzałam z nienawiścią na Smitha. Nikt nie ma prawa słuchać mojego śpiewu, a w stu procentach wiem, że mnie słuchał. Skąd wiem? Od samego początku wiedziałam, że stoi za mną. Mój szósty zmysł - wiem, kiedy i gdzie ktoś na mnie patrzy

- Choć, trzeba cię opatrzyć - szepnęłam mu na ucho, a on się wzdrygnął. Hm, ale ja na niego działam. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do łazienki.

- Kto to jest? - spytał, gdy przyklejałam plaster na łuk brwiowy.

- Mój brat, Max - powiedziałam bez emocji i umyłam ręce po skończonej robocie. - Moje oczko w głowie. Chodź. Idziemy spać.

- Razem? - powiedział zainteresowany, a ja pokręciłam przecząco głową.

- Mamy trzy pokoje gościnne. Wybierz sobie - pokazałam mu trzy pokoje. Jeden był cały biały, drugi niebiesko szary, a trzeci czarny. No i czarny, szary z turkusowymi pasami, ale to mój pokój i nikomu nie pozwalam do niego wejść. 

- Dasz mi jakieś ciuchy? - zapytał, a ja popatrzyłam na niego, jak na idiotę. Po chwili zeszłam na dół i weszłam do sypialni rodziców. Otworzyłam drzwi do garderoby i wybrałam dla chłopaka czarne dresy i białą bluzkę taty. Wdrapałam się na górę do czarnego pokoju, gdzie był Saoudre i rzuciłam mu ubrania.

- Dobranoc - pożegnałam się i zamknęłam drzwi. Weszłam do swojego pokoju i od razu zasnęłam, nie zmieniając ciuchów.

***

Obudziłam się koło południa. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam. Popatrzyłam na skraj łóżka, gdzie siedziała rozbawiona Annie i Leonarde.

- Co tu się dzieje? - spytałam najspokojniej jak umiałam.

- No siostra, szybko pogodziłaś się z bratem Leo - zaśmiała się starsza siostra, a ja popatrzyłam na nich jak na idiotów. Kobieta i jej narzeczony roześmiali się rzucając mi jakąś kartkę. 

- Podajcie okulary - ziewnęłam

Tak, nosze okulary, ale tylko do czytania. Nienawidzę tego czegoś. 

Annie podała mi moje okulary, a ja rozwinęłam zgiętą na pół kartkę i zaczęłam czytać.


Dzięki za nocleg. Zrobiłem Ci śniadanie. Mam nadzieje, że cię nie otruje. W najbliższym czasie postaram się odwdzięczyć. 

Saoudre

Zdjęłam okulary i podałam im kartkę. 

- Gdzie jedzenie? - znowu ziewnęłam kładąc okulary na półce nocnej. Annie i Leo zaczęli się niekontrolowanie śmiać - Aha? - wstałam i wybrałam ubrania. Zwiewną pudrową sukienkę z złotym paskiem po środku i jeansową kurtkę.

- Nie ma - uśmiechnął się Leonarde. Zamordowałam ich wzrokiem - Żartuje. Jest na dole. Wzięliśmy dwa, mam nadzieje, że się nie obrazisz - wyszli z pokoju, a ja zdziwiona poszłam do łazienki. Założyłam sukienkę, a włosy upięłam w wysokiego kucyka. Umalowałam się lekko i zeszłam na dół, gdzie Annie się pakowała, a Leo pił wodę.

- Nie spieszysz się? - spytała mnie siostra - Jest poniedziałek - od razu, jak dokończyła mówić, wyplułam wodę, którą piłam i poleciałam na górę, po plecak. Szybko zeszłam na dół i ubrałam buty. 

- Cholera - warknęłam wkładając klucze od mustanga do stacyjki. Przekręciłam go, a samochód się odpalił. Szybko wyjechałam nie mówiąc nic Annie.


Spóźniłam się dwadzieścia minut. To i tak cud, że wstałam, bo dopiero teraz poczułam ból głowy. 

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - sapnęłam wbiegając do odpowiedniej klasy.

- To drugi dzień w szkole, a ty już się spóźniasz, Parker? - warknął pan Lends. Mega spięty facet od Niemieckiego. 

- Wiem, wiem - usiadłam przy Dylanie, i przywitałam się z nim całując w policzek. 

- Gdzie mój wóz? - zapytał, gdy nauczyciel wyszedł z klasy, idąc po dziennik.

- O cholera - pomasowałam skroń - Nie wrzeszcz tak. Dopiero teraz poczułam, jak mnie rozpierdala głowa.

- Przecież wczoraj nie piłaś.

- Nie na imprezie. Wzięłam litrówkę whisky i napiłam się w domu, żeby zasnąć - szepnęłam, gdy wrócił pan Lends. - Przepraszam! - podniosłam rękę, gdy pan mega głośno mówił.

- Słucham, Veronico. 

- Może pan trochę ciszej mówić? Boli mnie głowa.

- To nie moja wina, że wczoraj się upiłaś - wzruszył ramionami, a mnie już naprawdę eksplodowała głowa. Zebrałam rzeczy z ławki i wstałam - A ty gdzie?

- Jak pan nie może ciszej, to ja idę do dyrektora, że pan na nas wrzeszczy - klasa cicho wybuchła śmiechem, a ja się uśmiechnęłam - A pan wie, że dyrektor to mój wujek, który mnie bardzo kocha?

- Proszę do niego nie iść. Już będę mówić ciszej.

- Jesteś żałosny - wyszłam z klasy i po chwili byłam w samochodzie. Zadzwoniłam do mamy.

- Cześć córciu, po co dzwonisz?

- Gdzie Max?

- W domu, z Leonem. A co?

 - Musiałam się zwolnić. Zadzwoń do Leo, że może wyjść. Zaraz będę u brata - rozłączyłam się i wyjechałam spod szkoły.

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz