Rozdział 32

861 43 0
                                    

- Do zobaczenia, skarbie. - Brandon pocałował mnie w usta popychając lekko na ścianę.

- Pa Brandon. Widzimy się jutro? 

- Oczywiście. Pożegnaj się z małym, a ja pożegnam się z Pimpkiem. - kiwnęłam głową i podeszłam do synka.

- Pa maluchu. Widzimy się jutro. - przytuliłam Codiego, a potem Brandona.

- Do jutra kochanie. - pocałował mnie w czoło, wziął synka na ręce i wyszli z domu. Łzy nalały mi się do oczu. 

- Ej mała, będzie dobrze. - przytulił mnie Ed i gładził ręką po plechach.

***

Obudziłam się z lekkim bólem kręgosłupa. Nie ma to, jak spać na brzuchu umięśnionego mężczyzny. Lekko wstałam z Eda i zajrzałam do lodówki w kuchni. Nie wierzę, nie ma żarcia!

Gdzie moje jedzenie?!

- Cześć mała. - ziewnął zmęczony rudzielec.

- Witam pana "mam pustą lodówkę i jest mi z tym dobrze". - zaśmialiśmy się - Daj kasę, a ja kupię trochę jedzonka. 

- Pojadę z tobą. - uśmiechnął się i poszedł do pokoju, pewnie się ubierać. Zrobiłam to samo. Ubrałam czarny sweter, bo robi się już chłodno, jeansy z dziurami i nałożyłam na stropy moje kochane adidasy. 

- Ej dziewczyno, musisz sobie kupić jakieś nowe ciuchy, bo w tym... - lustrował mnie wzrokiem - ...Wyglądasz źle. 

- Tak, tak. Możemy pojechać. - mruknęłam. Po dziesięciu minutach wjechaliśmy na parking centrum handlowego. Weszliśmy do środka, a pierwsze gdzie skierowałam kroki to "tesco". Ed złapał mnie za nadgarstek i odwrócił twarzą do siebie. 

- Ty idziesz sobie kupić jakieś ciuchy, a ja kupię jedzenie. - kiwnęłam głową i zadzwoniłam do taty, żeby przelał mi większą sumkę na konto w banku, żebym zrobiła sobie duże zakupy. Zgodził się i po chwili dostałam sms-a, ze mi przysłał.

- To ja lecę. Pa duży. - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.

- Pa mała. 

***

Zakupy zrobiłam dość duże. Około dwadzieścia bluzek, dziesięć par spodni, dużo bielizny i sukienek. Do tego buty i jakieś dodatki. Ed zaśmiał się, gdy zobaczył mnie z dziesięcioma pełnymi torbami, ale skarciłam go wzrokiem i od razu mi pomógł.

- Gdzie twoje zakupy? - spytałam, gdy szliśmy do auta.

- W samochodzie. - otworzył bagażnik, gdzie ujrzałam trzy duże torby jedzenia. Uśmiechnęłam się i położyłam tam swoje zakupy. 

- Nie chcę mi się jechać do Brandona. Pojadę jutro. - mruknęłam ziewając.

- Okej, zadzwonię do niego, a ty się zdrzemnij. - kiwnęłam głową i od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Brandon

Opiekowałem się małym Codim, szukając jednocześnie jakiegoś nowego auta, które mógłbym kupić Veronice na urodziny. Nagle zadzwonił telefon, więc odebrałem.

- Halo, Brandon? - usłyszałem głos Sheerana.

- No tak, co jest Ed?

- Veronica nie przyjedzie. Byliśmy na dość dużych zakupach i po prostu jest padnięta. - odpowiedział.

- No okej. Powiedz jej, że spotkamy się jutro. Trzymaj się.

- Dzięki, siema. - rozłączył się, a ja zadzwoniłem do mojej drugiej dziewczyny.

Tak, ma dwie dziewczyny. Vera tak naprawdę nic dla mnie nie znaczy. Jestem z nią przez Codiego. Za to Mia to moja "prawdziwa" dziewczyna. Obie o sobie nawzajem nie wiedzą, z czego się niezmiernie cieszę. 

- Cześć kocie. - mruknąłem, gdy dziewczyna odebrała.

 - Hejka. Co dzisiaj robimy?

- Masz ochotę na spacerek? - spytałem uśmiechając się.

- Jasne. Widzimy się za pół godziny tam, gdzie zawsze.- potwierdziłem, że będę i się rozłączyłem.


Hah, ale ten czas szybko mija. Jeszcze jeden rozdział, epilog i koniec pierwszej części! Nie martwcie się, będzie druga. Bye!

Simply Love 1&2&3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz