Luther wrócił do Hogwartu wczesnym rankiem, po całej nocy spędzonej u boku swej pani. Siedział obok Lady na łóżku, uspokajająco gładząc jej płomienne włosy i rozmyślając co dalej. Może był naiwny, ale liczył na to, że jednak cokolwiek czuła i była świadoma jego obecności oraz tego, że zawsze będzie przy niej - bez względu na okoliczności. Chciał w to wierzyć. Zawiódł jako tarcza. Nie ochronił Vallerin, kiedy zaszła taka potrzeba. Wszystko, co mógł w tym momencie zrobić, to nieznośne wyczekiwanie, przyprawiające go o mdłości. Każda jedna sekunda upływająca od spotkania z Samaelem wzmagała w nim poczucie bezradności, co zaważyło na jego niezbyt dobrym nastroju. Pospiesznie szedł szkolnym korytarzem, kierując się wprost ku gabinetowi dyrektora, nie mając zamiaru odwiedzać swojego dormitorium. Był przekonany, że ostatnie dwadzieścia cztery godziny były równie wykańczające dla Albusa, jak i dla niego. Musiał w miarę szybko poinformować staruszka o sytuacji i postarać się nieco utemperować jego obawy - Lady Crown nie chciałaby, żeby jej oddany przyjaciel tkwił w limbo niepewności. Pospiesznie wspiął się po ukrytych przed wzrokiem uczniów schodach i zapukał delikatnie w ciężkie drzwi, które ustąpiły niemalże natychmiast, zapraszając go do środka. Zdenerwowany Albus siedział za swoim biurkiem, wpatrując się w niego szklistymi, zmęczonymi oczyma. Sądząc po żałosnej prezencji, dyrektor nie pokusił się o dobrodziejstwo snu.
- Wejdź, chłopcze - czarodziej postarał się uśmiechnąć.
Turkusowooki podszedł do swojego ulubionego fotela, rozsiadł się w nim wygodnie i zarzucił nogę na nogę, przybierając całkiem nonszalancką pozycję. Chciał dać tym staruszkowi do zrozumienia, że sytuacja nie była aż tak dramatyczna. Widząc cień spokoju na przybitej twarzy gospodarza, uznał, że się udało. Uśmiechnął się sam do siebie. Znacznie łatwiej było rozmawiać ze względnie spokojnym Dumbledorem, niż mierzyć się z prawdopodobnych brakiem koncentracji słuchacza i tłumaczeniem tego samego po kilka razy. Albus nienachalnie wychylił się w stronę Luthera, najwyraźniej gotów do rozpoczęcia dyskusji.
- Jak miewa się Vallerin? - usiłował zabrzmieć swobodnie, jednak niepokój mu na to nie pozwolił.
- Ciężko powiedzieć - Dragan wzruszył ramionami. - Dziadkowi udało się przywrócić ją fizycznie do pełni sił, jednak nastąpiły pewne komplikacje z niespodziewanej strony. Lady popadła w stan katatonii - przerwał na moment, dając staruszkowi czas na przyswojenie informacji. - Arien z pomocą swego bucowatego braciszka, Damona, nie może jej z tego wyciągnąć. Lordowie wstrzymują się od inwazyjnych działań w obawie przed wyrządzeniem trwałego uszczerbku na zdrowiu Vallerin. Wezwali mnie, żebym skontaktował się z jedynym w swoim rodzaju specjalistą, o którego wsparcie nie mogli osobiście poprosić.
- Dlaczego? - dyrektor zapytał automatycznie.
- Bo wzajemnie się nienawidzą. - kruczowłosy uśmiechnął się półgębkiem - Lordowie ogólnie niezbyt dogadują się z kimkolwiek, więc w sumie to bez znaczenia. Najważniejsze jest to, że zgodził się pomóc, nie stawiając żadnych warunków. Powiedział, że zrobi co w jego mocy, żeby zwrócić nam Vallerin, a ja wierzę w jego zapewnienia. Tylko on może na tyle wybadać przyczynę dziwnego stanu Lady, by ewentualne próby jej wybudzenia były w pełni bezpieczne. W tym momencie nie możemy zrobić dla niej nic więcej - jego ton stał się nieco gorzkawy. - Musimy zaczekać na opinię Sammy'ego.
- Kim jest ten Sammy? - Albus nie mógł powstrzymać się od drążenia tematu - To uzdrowiciel?
Luther roześmiał się mimowolnie, a jego dziwaczny śmiech przeraził profesora. Nie miał pojęcia co ukrywało się za płaszczykiem tego niepokojącego dźwięku, ale z całą pewnością nie mogło być niczym przyjemnym. Im dłużej Dragan się śmiał, tym wyraźniej Dumbledore odczuwał lodowaty dreszcz rozchodzący się po jego ciele.

CZYTASZ
Córa rodu Phoenix.
Hayran KurguLady Vallerin Crown, córa rodu Phoenix - kobieta, której miłość do czarodzieja już raz złamała życie, po raz kolejny daje się wciągnąć w świat magii. Na prośbę swego przyjaciela, Albusa Dumbledore'a, wraca do Hogwartu, żeby mieć tam na oku młodego...